czwartek, 9 lipca 2015

Rozdział 20

Ten rozdział dedykuje każdej osobie, która przyczyniła się do tych ponad 30 tyś wejść, a w szczególności tym 115 osobom, które motywują mnie pisząc komentarze. Wielkie, wielkie arigatou.

* * *


Siedział przed salą niepokojąc się o ukochaną, nie mógł być przy porodzie, nawet pozycja Kazekage nie upoważniała go do wspierania rodzącej przez trzymanie ją za rękę i szeptanie słów mających na celu ją uspokoić. Lekarz powiedział tylko że Matsuri jest pod najlepszą opieką w całej wiosce, nic się jej nie stanie. To uspokoiło trochę Gaarę, ale mimo wszystko co jakiś czas wstawał i kręcił się nerwowo po sali. Czas dłużył się mu niemiłosiernie, wydawało się jakby brązowowłosa zabrana została tam wiele godzin temu, a tymczasem minęły dopiero dwie. Sabaku nie mogąc znieść czekania zatopił się w rozmyślaniu, zastanawiał się jak będzie wyglądało ich życie, jaki będzie Naruto. Na pewno piękny po matce, tego był pewny. Wtedy jego marzenia przerwało otwarcie drzwi prowadzących na salę. Wyszedł lekarz.
-Kazekage-sama, zapraszam za mną.
-A-Ale zaraz, chciałbym zobaczyć Matsuri.
-Pani Sabaku jest bardzo zmęczona i zasnęła, potem Pana do niej wpuścimy. Nie chce Pan zobaczyć synka?
-Hai, doktorze. Chodźmy.
Ruszyli korytarzem pełnym drzwi z niewielkimi szybkami. W każdej sali leżały matki, które niedawno wydały na świat potomstwo. Jinchuuriki aż uśmiech wpłynął na twarz, gdy zobaczył miłość, jaką kobiety z jego wioski obdarzyły te istotki. Widział po ich zachowaniu, że te dzieci był dla nich wszystkim. Był z nich dumny jako Kazekage Wioski Piasku. W końcu po minięciu dziesięciu pokoi dotarli do jednego, większego, gdzie na drzwiach napisane było "noworodki". Zanim tam weszli, lekarz prowadzący jego żonę odezwał się.
-Kazekage-sama, pańska żona powinna zostać u nas kilka dni na obserwacje, razem z synkiem.
-Rozumiem, czy Matsuri mogłaby dostać osobną salę? Chcę jak najwięcej jej pomóc, a wiem że będzie to krępowało inne kobiety.
-Nie ma żadnego problemu.- medyk skłonił się nisko, po czym weszli do sali. Białe ściany, na których namalowane były niebieską i zieloną farbą kolorowe zwierzątka. Pełno specjalnych aparatów medycznych do pomocy małym stworzonkom. Pełno niedużych łóżeczek na kółkach, łatwych do przewiezienia do innych pokojów, gdzie urzędowały matki dzieci. Doktor podszedł do jednego z nich i uśmiechnął się ciepło.
-Zostawię Pana samego z synem. Będę na oddziale. Ah, zapomniałbym. Pani Sabaku będzie w sali numer 7.- mruknął tylko cicho, gdy Gaara podszedł do zawiniątka. Po chwili czerwonowłosy został sam, popatrzył na malutkie dziecko śpiące w białym kocu. Jego syn, jak pięknie to brzmi. Uśmiechał się, myśląc o sobie jako o ojcu. Wtedy weszła jedna z pielęgniarek kłaniając się Głowie Wioski.
-Może Czcigodny chciałby wziąć syna na ręce?
-Ja... Tak.
Podeszła do łóżeczka i wyciągnęła z niego dzieciątko instruując Garę jak ma go trzymać. Gdy z uwagą wysłuchał wszystkich jej rad, podała mu małego Naruto i uśmiechnęła się, po czym ukłoniła się znowu i wcześniej biorąc inny wózek z małą kruszynką wyszła. Nie dało się opisać słowami szczęścia, jakie czuł Godaime, euforia, radość. To było nawet lepsze uczucie niż wtedy gdy oświadczył się teraźniejszej żonie. W specjalnym ogrodzie, który mimo pustynnego klimatu był piękny i zadbany. Tam po pikniku i wspólnym tańcu wyznał Matsuri swoje uczucia po raz kolejny i tam zapytał czy ma szanse, by została z nim na  całe życie. Przyglądał się dokładnie malutkiej twarzyczce, delikatne rysy, pulchniutkie policzki, usta dokładnie takie same jak mama. Wtedy zobaczył wystające spod czapeczki włoski, które okazały się czerwonego koloru, o ton jaśniejsze niż jego własne. Zaśmiał się cicho.
-Mój mały Naru-chan. - mruknął cicho i ruszył z nim do pokoju, gdzie miała znaleźć się Matsuri. Niestety nie zastał tam ukochanej, ale rozglądnął się po sali. Nie była duża, ale przytulna, łóżko szpitalne obok którego stało drewniane łóżeczko dla potomka. W nim pościel w misie i brązowy pluszak, z białym uszkiem siedzący na poduszce. Przewijak nakryty białym materiałem i kosz na brudy obok. Wszystko w jasnych odcieniach: biały, kremowy, piaskowy. Mimo tego że był to szpital, czuł się w tym miejscu wyjątkowo dobrze. Popatrzył na synka, który teraz spoglądał na nową osobę dużymi, czarnymi oczkami na razie nie wiele rozumiejącymi. Uśmiechnął się ciepło i usiadł na fotelu stojącym obok łóżka, siedział tak dłuższy czas po prostu podziwiając Naruto.


Naruto zaś znajdował się w tym samym szpitalu, ale na innym oddziale. Megi dostała osobną salę, jako że nikt nie wiedział co jej jest i bali się. Brązowowłosy siedział cały czas przy jej łóżku, trzymając za rękę i spoglądając na spokojną twarz. Niebieskie kosmyki włosów zasłaniały, teraz zamknięte oczy dziewczyny. Usta były mocno ściśnięte i sine, nie tak delikatnie różowe jak to zwykle bywało. Głaskał spokojnie wewnętrzną część jej dłoni zastanawiając się jak trzyma się jego przyjaciel, czy Gaara widział już swojego potomka, czy jest szczęśliwy? Wiedząc że dziewczyna nie obudzi się tak szybko zostawił  z nią swojego klona, a sam udał się do przeciwnego skrzydła budynku. Na oddział, gdzie znajdowały się osoby po porodzie. Wędrował tak z rękoma lekarzy, gdy zobaczył młodą, atrakcyjną pielęgniarkę o czarnych włosach sięgających za łopatki. Spytał ją o salę, gdzie leżała Matsuri, a ta uśmiechając się kokieteryjnie pokierowała go. Gdy odchodził krzyknęła tylko "Odwiedź mnie jeszcze, przystojniaczku. Może się zabawimy.". Zaśmiał się kpiąco słysząc tą propozycje i poszedł dalej, zatrzymując się przy drzwiach z numerem 7. Zapukał, a słysząc pozwolenie wszedł do sali starając się być jak najciszej. Zobaczył tam coś, co bardzo go rozczuliło. Gaara patrzący się z czułością na małe zawiniątko, które wyciągało dłonie do góry i uśmiechało się lekko.
-No, no. Gratulacje tatusiu, w takich chwilach sam chciałbym być ojcem. Szkoda że nie będzie mi to dane. - ostatnie słowa mruknął cicho, krzywiąc się delikatnie. Wtedy Godaime spojrzał na niego, a Naruto zauważył wesołe ogniki w jego oczach.
-Nie wiesz co to za uczucie, patrząc na niego, trzymając go. Czuje jakbym miał w ramionach cały świat. - blondyn w tej chwili poczuł zbierające się w oczach łzy, tak żałował że nie będzie mógł przeżyć takiej chwili. Podszedł do siedzącego i spojrzał na małego chłopca.
-Mała kopia ciebie. Witaj na świecie Naruto. - pogłaskał dzieciątko po policzku, syn Gaary był przepiękny, a uśmiech sprawiał że wszystkie złości wyparowały. Wtedy drzwi do sali otworzyły się, a pielęgniarki przywiozły łóżko na którym spała brązowowłosa kobieta. Była kompletnie wycieńczona porodem. Piąty pocałował ją w czoło mówiąc cicho "Byłaś dzielna, kochanie". Chciał jeszcze powiedzieć coś do Namikaze, ale zauważył że tego już nie było.
W czasie gdy przywieziono Matsuri, Naruto przeteleportował się z powrotem do swojej ukochanej. Klon zniknął, a on zajął jego miejsce. Łzy płynęły po jego policzkach.
-Oh kochanie, Gaara ma pięknego synka. Nawet nie wiesz jak chciałbym mieć rodzinę, poczuć to ciepło. Móc codziennie wracać do domu i być witanym przez żonę i dzieci. Zawsze tego pragnąłem, może dlatego że ja nigdy nie poczułem, jak to jest mieć tatę i mamę? Widząc to małe dzieciątko, nie mogłem powstrzymać łez. Najgorsze jest to że dla mnie nie ma szansy na trzymanie w ramionach swojego własnego potomka. - mówiąc to, syn Yondaime dławił się łzami. - Tak bardzo mnie to wszystko boli, tak bardzo chciałbym to z siebie wyrzucić. Ale już za dużo w życiu zrobiłem złego, a mały Naruto, którego zostałem chrzęstnym, nie mógł mieć lepszych rodziców. Ukochana... wybacz mi. Tak bardzo cię kocham, tak bardzo chciałbym móc mówić o naszej wspólnej przyszłości. Ale to nie możliwe, nigdy nie będzie to możliwe.
Chłopak dalej czuł cieknące po policzkach krople, gdy ktoś złapał go za ramię. Odwrócił się i zobaczył swojego wujka.
-T-tora, co tutaj robisz?
-Naruto, on się zbliża. Zabieraj Megi i zabierajcie się stąd, przybyłem z Itachim.
Wtedy drzwi do pokoju otworzyły się, a młodszy blondyn, nim się obejrzał leżał na ziemi. Z jego ust lała się krew.
-Itachi.
-Naruto, ty skurwysynu.
-Też miło mi cię widzieć.
-Słuchaj, mimo że Tora-sama wytłumaczył mi wszystko, to wiesz co? Nienawidzę cię, jesteś skurwielem. A teraz lepiej zabieraj stąd Megi i swoje dupsko, bo tak cię skopię że nie siądziesz na nim przez tydzień.
Uzumaki tylko się śmiał, wiedział że mimo wszystko Uchiha wybaczy mu i wiedział że zrobił źle.
-Zrozum, ja już pokutuje. Nie mogę być z Meagane, to moja największa kara. Rozumiesz?
-Spierdalaj. - czarne oczy chłopaka w kucyku zmieniły barwę na czerwoną, Zaczynało się robić niebezpiecznie. Naruto tylko podniósł ręce w geście poddania i delikatnie ściągnął niebieskowłosą z łóżka biorąc ją na ręce.
-On nie może jej zabrać. - mruknął i zniknął, a za nim pozostał czerwony płomień. Biegł najszybciej jak tylko potrafił, nie mógł pozwolić sobie na przerwę, ani pomyłkę. Nie mógł pozwolić zabrać Megi.


W tym czasie Tora i Itachi stali na piaskowych murach wokół wioski. Miejsce otoczone było silną barierą, mającą chociaż na jakiś czas powstrzymać Szkarłatnego i zmylić go. Bariera ta była ochroną, ale także zakłócała chakrę. Mieli nadzieję że dzięki temu przeciwnik nie dowie się, że osoba po którą przyszedł jest nieobecna. Zaraz obok nich pojawił się czerwonowłosy- Kazekage.
-Z całym szacunkiem Czcigodny, powinieneś być teraz z synkiem.
-Naruto poczeka, jeśli chcę być dobrym ojcem muszę bronić to co moje.
Nikt więcej się nie odezwał, czekali aż wróg pojawi się na horyzoncie i tak się stało po niedługim czasie. A miało być tak pięknie...

Zatrzymał się, zrezygnował, sam już nie wiedział jak ma postąpić, ale wtedy w jego umyśle pojawiła się krzycząca Ino. Dzięki swoim zdolnościom klanowym Yamanaka instruowała go co ma robić i jak szybko pojawić się w Wiosce Liścia. Posłuchał ją, znalazł się w swoim domu, gdzie położył dziewczynę w pokoju należącym do niego. Leżąc na dużym łożu w czarnej, satynowej pościeli wyglądała tak delikatnie, jak lalka. Pocałował ją mocno i wtedy pojawiła się także Ino, ona także dowiedziała się wcześniej od ukochanego kim jest Matashi, ale postanowiła to przemilczeć. Na razie.
-Ino? Proszę zajmij się nią, ja muszę coś załatwić.
-Nie robię tego dla ciebie baka, tylko dla niej. Ona musi ci jeszcze porządnie dokopać. Jesteś tchórzem.
Wewnętrznie się z nią zgadzał, był tchórzem, ale uważał się za bohatera wyzbywając się uczuć, wybierając większe dobro. Zniknął z pokoju, a echo poniosło tylko ciche "Arigatou" w stronę blondynki. Dotarcie do Suny nie zajęło mu dużo czasu. Pojawił się na murze, obok towarzyszy. Wiedział jak poradzić sobie z barierą, w końcu to jego klan ją stworzył, a on dopracował. Zobaczył te czerwone włosy i szyderczy uśmiech, już z daleko było widać że On się zbliża.
-Lepiej stąd spadaj Gaara. Jesteś Kazekage, masz do kogo wracać!
-Nie. To moja wioska. - spokojnie odpowiedział przyjaciel, Naruto tylko warknął. Przydługie blond włosy ciągle poruszane były przez delikatny wiatr, czarne spodnie i czerwona koszulka z dziwnymi znakami, na którą zarzucony był płaszcz. Namalowany został tam Kyuu, Tora oraz smok. Trzy symbole Namikaze, trzy jego szczęśliwe istoty.
Zbliżając się, gdy zauważył Uzumakiego wpadł w furię. Nie mógł uwierzyć jak ten mały szczur mógł ciągle tu być, ale widząc obok Torę coś mu błysnęło. Wiedział że skądś znał mężczyznę i że dzięki niemu blondyn żyje i ciągle zdolny jest do walki. Dziwne oczy chłopaka, którego raz już pokonał zaciekawiły czerwonowłosego. Naruto stał już na pustyni, przed bramą Wioski Piasku. Szkarłatny zatrzymał się w znacznej odległości od niego, ale zaraz ruszył. Zaczęli walczyć, ścierali się katanami. Słychać było tylko szczęk metalu i krótkie przekleństwa. Walka była równa, w pewnym momencie blondyn odskoczył, nie składał pieczęci, nie wymawiał żadnych słów. Popatrzył na przeciwnika, a w jego stronę popędziło pełno lodowych pocisków, co było w tym dziwnego? Zostały pokryte ognistą powłoką, która ich nie topiła. Uniknął ich z łatwością, jednak jeden zadarł rękę tworząc tam niezbyt głęboką ranę. Ryknął niezadowolony i rzucił się na obrońce Piasku, pojedynek na taijutsu wciągnął obydwu tak bardzo, że nie zauważyli pojawienia się jeszcze trzech osób poza barierą. Itachi, Tora i Gaara widzieli że Naruto radzi sobie trochę gorzej i raz po raz zostaje trafiony silnym kopniakiem lub ruchem dłoni. Gdy blondyn odleciał dostając od Szkarłatnego cios w podbródek, czerwonowłosy chciał zakończyć pojedynek wbijając miecz w leżącego.
-Teraz już nie wrócisz do świata żywych Namikaze. - wysyczał.
Wtedy na jego drodze pojawił się mężczyzna o włosach w kolorze takim samym jak miał on sam.
-Mówiłem, że n-nie poz-zwole Ci um-rzeć.P-przyjacie-lu. - powiedział odwracając się twarzą do blondyna. Widoczny szok na jego twarzy, zetknął się z uśmiechem na ustach Kazekage, z których wypłynęła szeroka stróżka krwi.
Szkarłatny jakby zniknął mierząc się z pozostałą dwójką, a oni zostali sami. Otoczenie także przestało istnieć, Naruto złapał zielonookiego nim upadł i trzymając go mocno krzyczał.
-Ty pieprzony idioto! Co ty sobie myślisz?! Wiesz co jest najgorsze? Wiesz? Dorastanie bez rodziców! Chcesz zostawić Naru samego? Popierdoliło cię?! GAARA. - gorzkie łzy lały się z jego oczu, gdy coraz bardziej ściskał ciało Sabaku. - Nie obchodzi mnie że chciałeś mnie chronić. Masz rodzinę, cholera! Spróbuj mi kurwa jeszcze raz coś takiego odwinąć! Tylko spróbuj.
Zamknął oczy, a koło nich pojawiło się dwóch medyków, którzy  widząc stan Czcigodnego wzięli go na prowizoryczne nosze i zniknęli, odesłani przez Uzumakiego. W niego samego wstąpiła nowa siła. Dziwne oczy zaczęły delikatnie świecić. "To jeszcze nie koniec." - pomyślał i ruszył w stronę przeznaczenia.


* * * 
Ohayo minna!  Jak wam się podoba? Bardzo dziękuje za wszystko! 

Ecleette, jeśli chodzi o szybko rozwijającą się fabułę to początkowym planem było, że blog będzie miał tylko 20 rozdziałów. Ale chyba zaczynam się rozkręcać i szkoda mi kończyć tej historii :D
Jak myślicie? Ja mam oczywiście nie jeden pomysł jeszcze, żeby nie było nudno :> 

7 komentarzy:

  1. Cudowne! Kolejny kawałek dobrej historii :) a i TYLKO 20?! Ja tu widzę +50 i mam na to nadzieję. Spodobało mi się jak dałaś dziecku Gaary imię, Naruto mały Naru-chan słodko.
    Coraz więcej osób wie o tajemnicy Naruto, czemu Meg nie wie?! Byłaby akcja jakby słyszała to co do niej mówił, gdy była "nieprzytomna". Jestem ciekawa, czy oszuka przeznaczenie i wróci do Meg, czekam na dalszą akcje z niecierpliwością. No to na tyle.
    Życzę weny. Sayo!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Po prostu super, choć to mało powiedziane. Fajnie by było, gdybyś jakoś przedłużyła to opowiadanie, bo jest zarąbiste.
    Weny życzę i czekam z niecierpliwością na Nexta.

    OdpowiedzUsuń
  3. Genialne
    20 rozdziałów ? To chyba jesteś bardziej jebnięta niż Gaara ;-) , jestem ciekaw jak zakończysz walke ale nie bloga :) , czekam na nowe arcydzieło literackie :)
    Pozdrawiam KamiSama

    OdpowiedzUsuń
  4. Boskie! 50 rozdziałów minimum! Najlepsze opowiadanie jakie mam do czytania ;) Rozwiń wątek, jednakże szkarlatnemu nie pozwól się rozwijać, zabij go xd

    OdpowiedzUsuń
  5. Hej,
    wspaniały Garaże urodził się syn, jest taki szczęśliwy, Ino i Itachi poznali prawdę o tym kim jest Matrashi…
    Multum weny życzę…
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  6. Hejeczka,
    wspaniały rozdział, och Garze urodził się syn, jest bardzo szczęśliwy...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń
  7. Hejeczka,
    wspaniały rozdział, Gara ma syna, i jest bardzo szczęśliwy...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Iza

    OdpowiedzUsuń

Komentarz? Dla was to tylko dwie minutki, dla mnie? Duma i radość że komuś podoba się moja twórczość. Dzięki temu próbuje jak najszybciej dać wam następny kawałek historii. Dziękuje :)