poniedziałek, 11 lutego 2013

Rozdział 2


W czasie gdy Itachi leżał nie przytomny w szpitalu, Piąta siedziała w swoim biurze i rozmyślała o Naruto „Brakuje mi Ciebie, twojego entuzjazmu, wiem że udawałeś debila, ale to też w tobie lubiłam, chociaż często doprowadzało mnie do białej gorączki … po słowach Ucichy… jestem prawie pewna że dołączyłeś do Nawakiego, i Dana. Mam nadzieje że nie cierpisz już tak jak kiedyś … i że jest ci dobrze. Nie będzie już tak samo, nic już nie będzie takie same, ale będę silna, dla was wszystkich i chcę z dumą reprezentować stanowisko Hokage. Dla was!”. Tsunade myślałaby więcej o drogich jej osobach, jednak ktoś zapukał do drzwi, a po głośnym „WEJŚĆ” kobiety do pomieszczenia wszedł Kakashi ze swoją drużyną kłaniając się lekko.
-Witam Piąta, chcieliśmy złożyć raport z naszego zwiadu.
-Dobrze! Mówcie, byle szybko bo mam dużo pracy.
-Hai! No więc wyspa jest całkowicie zniszczona, wszelkie drzewa krzewy są wydarte wraz z korzeniami, jakby tam wojna przeszła, ale nie wiemy co się stało w czasie drogi spotkaliśmy Itachiego Ucichę, jednak zaraz po spotkaniu go zemdlał. W jego ramionach była właśnie ta niebieskowłosa dziewczyna, od razu widać było że jest w ciężkim stanie więc wziąłem Uciche, Sakurze zleciłem wziąć tą dziewczynę, a chłopcom kazałem sprawdzić pole walki. Nasza dwójka wróciła z rannymi i resztę historii już znasz, a Sasuke opowie Ci o tym co znaleźli.-Piąta popatrzyła na młodego Uciche z wyczekiwaniem, a ten ze swoim stałym wyrazem twarzy zaczął mówić.
-Tak więc Hokage-sama razem z Sai’m ruszyliśmy dalej w stronę pola walki, w sumie nie musieliśmy biec daleko bo po 1,5 h dotarliśmy do centrum walki. Dało się to zauważyć po największych zniszczeniach i wielkiej ilości krwi. Co jak co, ale ta bitwa musiała być naprawdę niezła, ten teren jest jak po wojnie, niestety z wyspy to już nici, zero zieleni, zero ziół.
-Ugh… Poradzimy sobie jakoś mów dalej!
-Nie wiem co robił tam Itachi z tą dziewczyną – imię brata wywarczał – ale to na pewno nie oni walczyli, to prawda Itachi jest potężny, ale ci którzy tam walczyli są dużo lepsi od niego. Ich potęga to jakby podwójna moc mojego brata, nie wiem nawet czy nie są jeszcze silniejsi. Nie znaleźliśmy tam nikogo. Nie wiem czy coś, lub ktoś tam był, ale po przeszukaniu całego terenu jedynymi znaleziskami były skrawki ubrań, jakieś dziwne kunai no i oczywiście krew. Podejrzewam że w środku tej masakry leżał jakiś człowiek, znajdowało się tam duże skupisko czerwonej cieczy, ale ktoś musiał go zabrać lub coś innego. Nie wiem kto to był i co się z nim stało… już go nie było gdy my się tam znaleźliśmy.- kobieta słuchała go, a z każdym kolejnym słowem na jej twarzy widać było coraz większe zdenerwowanie.
-C-co ?! Jego ciało zniknęło ?! Cholera! Kakashi! Masz wziąć cały oddział ANBU i jeszcze raz dokładnie przeszukać tą wyspę! Macie się dowiedzieć o każdej szczelinie, każdej najmniejszej dziurce! Rozumiemy się ?! Ja muszę jak najszybciej porozmawiać z Itachim! Aha! I Sasuke.. NIE MASZ PRAWA TKNĄĆ MAŁYM PALCEM ITACHIEGO UCICHY, W PRZECIWNYM RAZIE WTRĄCE CIĘ DO WIĘZIENIA!! ROZUMIEMY SIĘ ?! – widząc że Sasuke skrzywił się na imię brata, a na jego twarz wpłynął cyniczny uśmieszek Tsunade wykrzyczała groźbę w stronę Ucichy. „Dobrze że szyby są dźwiękoszczelne bo była by niezła jazda w wiosce”- odetchnął z ulgą Kakashi, a Ucicha odezwał się:
-Niby dlaczego?! Przecież to wredny zdrajca, co nie ma prawa żyć! Zabójca ! Mojego klanu, rodziców. Nawet własną dziewczynę zabił! Wytłumacz mi to Piąta! MAM PRAWO WIEDZIEĆ!
-Jeszcze raz podniesiesz na mnie głos ty wstrętny smarkaczu, a zobaczysz co znaczy moja siła! Nie waż się go nazwać zdrajcą! Rozumiemy się?! Jest bohaterem tej wioski! I ja ci nie musze nic mówić, lepiej uważaj na słowa. Myślisz gówniarzu że z koleżanką rozmawiasz? Zobaczysz… tylko dotkniesz Ucichy, a możesz mi się więcej na oczy nie pokazywać. A jeśli chcesz coś wiedzieć to spytaj jego! Jedno gorsze słowo na niego… a koniec twego bycia ninja ty niewdzięczniku! A teraz wypad! Pieprzony smarkacz, myśli że jest mi równy.. pff! Jeszcze zobaczy co potrafi Tsunade. – ostatnie słowa wypowiedziała gdy drużyna 7 wyszła, następnie szybko wstała i ruszyła w stronę szpitala. Gdy się tam znalazła, sprawdzając mniej więcej wyniki badań Megi i Itachiego, poszła najpierw do Sali chłopaka. Jednak Ucicha nadal był nieprzytomny, więc kobieta ruszyła do Sali dziewczyny. Spała tam oddychając płytko, z trudem jej twarz wykrzywiona była w grymasie bólu. Cała w bandażach, na twarzy i rękach miała szwy,a na jej barku była duża ilość czerwonego już bandażu. Tsunade popatrzyła na nią ze współczuciem i zaczęła zmieniać opatrunek z jej barku powoli sprawdzając stan rany. Skrzywiła się lekko myśląc nad bólem jaki znosić musi ta dziewczyna. „ Hmm mam nadzieje że za niedługo się obudzi. Jej stan jest stabilny więc da radę, na pewno jest silna, widać to po niej. Ciekawe kim ona jest, Itachi powiedział że jest bardzo ważna.. kocha ją? Naprawdę musze porozmawiać z tym chłopakiem… dowiedzieć się cokolwiek o tej dziewczynie! I o Naruto, jak to możliwe żeby stał się tak potężny, tak miał potencjał i był silny, ale aż tak. A ten Szkarłatny? Kto to do cholery jest?! Tyle pytań i zero odpowiedzi… ehh dobija mnie czasem ta robota. Przydałoby się trochę sake. Muszę się rozluźnić i pomyśleć. Szkoda że wcześniej nie dowiedziałam się że żył… oj Naruto… ty mały urwisie.” Hokage wstała już z miejsca, gdy leżąca dziewczyna zaczęła przeraźliwie kaszleć, popatrzyła wielkimi oczami na pacjentkę i podniosła jej głowę by wykaszlała krew którą się dusiła. Gdy to się stało położyła delikatnie głowę niebieskookiej na poduszce, a ta powoli otworzyła oczy i rozglądnęła się po Sali przestraszonym wzrokiem, gdy jej wzrok spoczął na kobiecie o wielkich piersiach, jej oczy powiększyły się jeszcze bardziej i próbowała coś powiedzieć, jednak w gardle miała sucho jak na Saharze.
-Poczekaj, jesteś wyczerpana. Dam ci wody. Nie bój się mnie, jestem Sanninka Tsunade, Piąta Hokage wioski Ukrytej w Liściach, a ty jesteś w konohańskim szpitalu. Proszę napij się.- nalała wody do szklanki i przechyliła do buzi niebieskowłosej, która przełknęła wszystko łapczywie, wzrokiem prosząc o jeszcze. Hazardzistka uśmiechnęła się lekko powtarzając czynność jeszcze dwa razy po czym popatrzyła na lekko uśmiechniętą nastolatkę. –Opowiesz mi teraz coś o sobie? Ale na spokojnie. Wtedy odpowiem na wszystkie twoje pytania.
-Dobrze… proszę pytać.
-No więc, na początek jak się nazywasz? I skąd jesteś, pierwszy raz Cię widzę, a z tego co wiem nie miałaś przy sobie opaski shinobi.
-Nazywam się Meagane Chakirache, ale mówią na mnie Megi, mam 17 lat i jestem z małej wioski Ukrytego Księżyca. Mieszkałam tam do 15 roku życia, razem z rodzicami jednak później wyruszyłam na trening razem z … z kim? Nie pamiętam z kim … Ale mianowicie wyruszyłam na trening i przez dwa lata wędrowaliśmy po świecie razem z ee kimś tam. Wtedy dołączył do nas Itachi Ucicha, którego poznałam w dzieciństwie, uciekł do naszej wioski i mieszkał w niej przez 3 lata, a następnie stał się szpiegiem w Akatsuki. Naprawdę wybitny shinobi i świetny przyjaciel, o właśnie czy jest tu Itachi? Czemu do mnie nie przyszedł? I czemu jestem w szpitalu? Co się stało?- mówiła z zawrotną szybkością, co chwile zastanawiając się nad towarzyszem, po zadaniu pytań popatrzyła na kobietę, która zaraz zaczęła mówić.
-Widzę że nie pamiętasz niektórych zdarzeń… to pewnie amnezja, ale przypomnisz sobie. Jesteś w szpitalu po uczestniczeniu  w walce Naruto Namikaze i kogoś nazwanego Szkarłatnym. Itachi jest w innej Sali, jak na razie nie przytomny. Jest ranny, ale lżej od Ciebie. Ty Megi za to miałaś bardzo ciężkie obrażenia i przeszłaś długą operację. Jestem zaskoczona że tak szybko się obudziłaś, normalnie trwało by to o wiele dłużej.
-Jaka amnezja? Pamiętam wszystko doskonale. Szkarłatny?! Pamiętam coś z tej walki, ale tam byłam tylko ja i Itachi, niech mi Pani nie mówi o jakimś Naturo? Czy kimś. Nie pamiętam nikogo takiego! To niemożliwe, wiem że walczyliśmy z nim we dwójkę, a potem on nas powalił, ale nie zabił. Nie wiem dlaczego, oszczędził nas. Ostatnie co pamiętam to jego śmiech, mój płacz i to jak Ucicha brał mnie na ręcę. Ale dlaczego ja płakałam? Nie pamiętam. No cholera! Mam pustkę w głowie! Czy z Itachim wszystko ok? Mógłby być ze mną w jednej Sali? Boje się być tu sama.
-Amnezja, nie pamiętasz Naruto, ale on na pewno był tam i podróżował z tobą. Tylko dlaczego nie pamiętasz jedynie jego? Coś jest nie tak … Może to jakieś jutsu? Możliwe że ktoś namieszał w twoich wspomnieniach. Dobrze, zaraz zlecę przywieść tutaj Ucichę. A ty leż spokojnie. Zresztą i tak nie możesz się ruszać, a co z twoją regeneracją? Dlaczego jest taka szybka?
-Z tego co kojarzę, to gdy byłam ledwo żywa, ktoś mi pomógł, ale nie wiem kto to. Od tego czasu szybciej się regeneruje. Człowiek ten uratował mi życie. Tylko dlaczego?
-Hai, rozumiem już wszystko, a teraz odpoczywaj. Zaraz wyśle kogoś i przyjdzie tu razem z Itachim. A i witamy w Konoha.
Perspektywa Megi
„Czemu mam taką dziwną pustkę w głowie? Jakby blokada, ale przed czym? Przecież wszystko pamiętam. Co to jest? I Konoha… coś mi to mówi, stąd jest Itachi! I ktoś jeszcze, ale kto? Co się stało że nie pamiętam tego kogoś. I ta dziwna pustka, jakby ktoś mi zabrał część serca… To boli, cholernie boli. Straciłam coś, bardzo ważnego. Tylko dlaczego nie pamiętam co? Sprawka Szkarłatnego… i dlaczego mnie nie porwał gdy miał okazję? Nic z tego nie rozumiem…”-myśląc tak patrzyłam na piękny, wielki księżyc widoczny z okna szpitala. Nagle drzwi się otworzyły i wjechało duże łóżko z leżącym na nim i lekko się uśmiechającym Itachim.
-Braciszku! Jak ja cię dawno nie widziałam! Co tu się w ogóle dzieje?- chciałam rzucić się na chłopaka ale nie mogłam się ruszyć, w ciele czułam okropny ból, a moja głowa bolała jakby miała eksplodować.
-Leż spokojnie, twoje ciała jest w ciężkim stanie. Masz pełno ran otwartych jak i wewnętrznych, najgorzej z twoim barkiem, a i radzę nie robić żadnych dziwnych, głupich min bo na twojej twarzy jest pełno szwów.- sztywno odezwał się jakiś głos, a gdy popatrzyłam na niego ukazała mi się starsza, rudowłosa kobieta ze znudzoną twarzą. Odstawiła łóżko chłopaka obok mojego i wyszła z Sali trzaskając drzwiami. Wtedy popatrzyłam na niego, a on uśmiechał się lekko, jednak oczy miał puste, takie smutne bez tych radosnych iskierek gdy był przy… no właśnie przy kim? Muszę z nim o tym pogadać …
-Witaj Megi, jak się czujesz? Co z twoim barkiem?
-Itachi? Co się stało? J-ja nie pamiętam czegoś, czuje jakbym coś straciła, a-ale nie wiem co. Dlaczego masz takie smutne oczy? Czy coś zrobiłam? Nie rozumiem.. – zignorowałam jego pytania i zaczęłam pytać jąkając się co chwile, a w moich oczach pojawiły się łzy. Czarnowłosy przestał się uśmiechać, a jego oczy stały się jakby jeszcze bardziej smutne.
-Ohh Megi, bardzo mi przykro… Naruto, on nie żyje przecież. Mój największy przyjaciel nie żyje, a ja nie dałem rady mu pomóc. Jedyne co obiecałem to chronić Ciebie i dotrzymam słowa, choćbym miał zginąć. Megi ? Czemu tak dziwnie na mnie patrzysz? Co się dzieje?- popatrzył zdziwiony na moją twarz.
-K-kim jest ten Naruto? Już druga osoba mi o nim mówi, a ja pierwszy raz o nim słyszę… Co się dzieje Itachi? Czemu masz taki przerażony wzrok?
-J-jak to kim jest Naruto? Przecież to twój ukochany, jak możesz go nie pamiętać? Megi? Co jest? Jak to możliwe? Czego jeszcze nie pamiętasz?
-Tylko j-jego. Nie wiem kto to … i jak może być moim ukochanym ktoś kogo nie znam?! Nic nie rozumiem.- zaczęłam cicho łkać, patrząc na chłopaka swoimi wielkimi oczami.
-Przeklęty Szkarłatny… zabije skurwiela! Opowiem ci o wszystkim siostrzyczko, ale to będzie dłuuuga i smutna historia. Opowieść o miłości Meagane Chakirache i Naruto Namikaze. O twojej miłości, która była najpiękniejszą jaką widziałem.


~   ~   ~
Heeej: ) Mam nadzieje że wam się podoba. Wiem że nie jest najdłuższy, ale tak jakoś wyszło. Następny rozdział pewnie jak wrócę czyli na przełomie końca lutego/ początku marca. Na pewno jest pełno błędów, ale jak to ja, nie umiem pisać bez nich. Do zobaczenia ! ^.^

poniedziałek, 4 lutego 2013

Rozdział 1

Na małej wysepce, kiedyś pięknej, pełnej krzewów, drzew i kwiatów teraz gdzieniegdzie walały się drzewa wyrwane z korzeniami, kamienie i resztki różnego rodzaju traw. Znajdowała się tam czwórka shinobi, dwójka z nich walczyła co chwile rozświetlając ciemną noc niszczycielskimi technikami. Walczący mężczyźni, jeden o ogniście czerwonych włosach i czarnych jak noc oczach, ubrany w czarne, luźne spodnie do kolan, półbuty do kostek i czarną koszulę na długi rękaw na którą zarzucony miał czerwony płaszcz z czarnym smokiem. Drugi o blond włosach mający niebieskie jak morze oczy ubrany w czarne spodnie do kostek, krótkie półbuty i czarną bluzę z czerwonymi akcentami. Posiadał takie samo nakrycie jak jego przeciwnik tyle że jego miało kolor biały, a na nim były czerwone płomienie. Toczyli oni ciężką, wyczerpującą walkę, ale blondyn był w dużo gorszym stanie. Jego ubranie i płaszcz w wielu miejscach były poszarpane, podarte, na brzuchu miał ranę od techniki wroga, która przeszyła go na wylot. Przez cały czas sączyła z niej krew, tak jak z wielu rozcięć na całym ciele. W najgorszym stanie była jego ręka, skóra całkowicie rozorana, a mięśnie w ciężkim stanie. W przeciwieństwie do niego czarnooki był w świetnym stanie, jedynymi ranami, które zdobył było kilka rozcięć i krwawiąca dziura w prawej nodze, która utrudniała mu poruszanie. Ich walka trwała dłuższy czas i oboje byli zmęczeni, ale musieli doprowadzić ten pojedynek do końca.

 W niedużej odległości za blondynem siedział ciemnowłosy chłopak w niewiele lepszym stanie od towarzysza, trzymał on w ramionach młodą dziewczynę, której kiedyś niebieskie włosy teraz były pokryte zaschniętą czerwoną cieczą. Jej stan był bardzo ciężki, z licznych ran na twarzy jak i na ciele lały się  duże ilości krwi, ale najgorsza rana była na prawym braku dziewczyny, który był całkowicie rozorany. Na brzuchu miała podobną ranę jak blondyn, jedynie trochę mniejszą. Czarnowłosy trzymał ją mocno kołysząc delikatnie, a ta nie zważając na ból próbowała mu się wyrwać i pomóc niebieskookiemu. Jednak przyjaciel usilnie nie chciał puścić jej na plac boju, wiedział że gdyby tam poszła już by nie wróciła. Szeptał do niej słowa otuchy patrząc na wielkie wystraszone, pełne bólu fioletowe oczy z których płynęły coraz to nowe łzy. Zwolnił chwilowo uścisk gdyż musiał wypluć krew. Zranione płuca mocno dawały się we znaki. Wtedy dziewczyna się wyrwała i ledwo stojąc obróciła by zobaczyć najstraszniejszą scenę w jej życiu. Chłopak, którego darzyła tym najpiękniejszym uczuciem właśnie został przebity przez krwistoczerwoną katanę przeciwnika, jego oczy się rozszerzyły, a on sam plunął brunatną cieczą. Niebieskowłosa zsunęła się na ziemie nie do końca kontaktując wciąż patrzyła na scenę jak z horroru, a czerwonowłosy mężczyzna z obrzydzeniem kopnął przeciwnika dławiącego się krwią z własnego miecza. Dziewczyna szybko się otrząsnęła i nie zważając na protesty jej towarzysza doszła jakimś cudem do blondwłosego. W czasie gdy ona osunęła się przy ukochanym, czarnooki zniknął śmiejąc się przeraźliwie w powietrzu słychać było tylko echo jego słów: „Czekaj na mnie moja królowo, wrócę po Ciebie”. Zwróciła wzrok na chłopaka patrzącego na nią z lekkim uśmiechem na zakrwawionych ustach.
-Ohh Megi, nawet nie wiesz jak się cieszę że nasze drogi się skrzyżowały. Zaznałem w ciągu tych 4 lat więcej miłości niż w całym moim życiu, p-przepraszam że tak cię zostawiam, bardzo Cię kocham i nie chciałbym t-tego, ale to chyba mój czas. Nie p-płacz skarbie, wiedz że jestem szczęśliwy mimo wszystko, jeszcze kiedyś będziemy razem. W-weź te zwoje, a co najważniejsze weź proszę to.-zrobił krótką przerwę żeby odkaszleć krew, a potem wsadził dziewczynie do ręki dwa zwoje, a na jej palec założył śliczny, brylantowy pierścionek i zaczął mówić dalej coraz słabszym głosem.
-Meagane Chakirache wiem że to nie najlepsza chwila, ale weź ten pierścionek jako dowód mojej miłości, mam taki sam na szyi, wiele dla mnie znaczy, a tobie będzie przypominać o mnie. Pamiętaj, Kocham Cię i zawsze będę. Znalazłbym Cię na końcu świata. Żegnaj kochanie.- to mówiąc złożył na jej ustach krótki pocałunek i patrząc jeszcze chwile na jej śliczną twarz zamknął swoje oczy, na zawsze.
-NARUTOOO!! Nie, to nie może być prawdy, mój skarbie, moje słoneczko, nie rób mi tego, proszę! Przecież ja Cię kocham Naru…- to mówiąc położyła się na jego klatce piersiowej z głośnym łkaniem.
- Żegnaj przyjacielu i dziękuje. Za wszystko. Cśś! Megi, uspokój się on odszedł, chodź musimy iść. Twój stan jest bardzo ciężki, proszę Meg, zostałaś mi tylko ty…
-A-ale ni-nie możemy go tak z-zostawić, Itachi! P-przecież musimy z-zabrać jego ciało!
-Nie! Nie teraz! Szybko Meg! Chodźmy, obiecuję że tu wrócimy, wstań szybko! Jest coraz gorzej, czuje że twoje ciało wysiada.
-Nar…- nie dokończyła nagle tracąc przytomność, a od upadku uchroniły ją silne ręce Uchihy, który mimo swoich ran zaczął biec z dziewczyną na rękach w stronę najbliższej wioski, Konohy.Biegł przez kilkadziesiąt minut gdy wyczuł czyjąś obecność nie daleko, a wśród osób tam będących poznał znajomą chakrę. Nie miał siły by myśleć więcej o biegnących w ich stronę ninja gdyż już znaleźli się przy nich, a on prosząc cicho o pomoc osunął się na ziemie.

"Itachi Uchiha?! Co on tutaj robi? I ta dziewczyna?"W czasie gdy szarowłosy myślał o powodach spotkania tu danej dwójki, Sasuke patrzył na brata z nienawiścią, chwilę później ruszył z miejsca tworząc Chidori w dłoni jednak w połowie drogi został odepchnięty, a na miejscu stał Kakashi i Sakura, od której dostał cios.
-Chyba śnisz Sasuke! - warknęła różowowłosa.
-Musimy im pomóc! Sakura! Ja i ty udamy się do Konohy z rannymi, a wy Sai, Sasuke sprawdźcie czy nikt nie został na wyspie. Do roboty! Szybko! Są w ciężkim stanie! – Hatake wziął na plecy Itachiego, a Haruno chwyciła dziewczynę i ruszyli biegiem w stronę wioski. „Obyśmy dobiegli…. Z Uchihą nie jest najgorzej, ale ta dziewczyna długo nie da rady. Co tam się działo? Naprawdę coś strasznego”. Shinobi Liścia dobiegli do wioski bez żadnych przeszkód, a tam aby nie wzbudzać strachu mieszkańców przetreleportowali się do szpitala. Hatake odłożył Itachiego na wolne łóżko i szybko zniknął, aby zawiadomić Tsunade. W tym czasie młoda medyczka zabrała się za niebieskowłosą, szybko rozdarła i tak ledwo się trzymające ubranie dziewczyny, pielęgniarki zaczęły dokładnie obmywać ją z krwi, w czasie gdy Sakura zaczęła przeprowadzać operację zaczynając od barku i brzucha. Sekundę później pojawiła się przy niej Czcigodna, popatrzyła na leżącą, a na jej twarzy zauważyć się dało szok i strach, szybko jednak się otrząsnęła i wzięła się do roboty. Razem zajmowały się dziewczyną próbując polepszyć chociaż trochę jej stan. W tym samym czasie Itachi Ucicha był operowany przez Shizune, próbującą naprawić jego wewnętrzne organy. Na korytarzu przed salą siedział Kakashi, czekający z niecierpliwością na wyniki operacji, chodził po korytarzu i siadał na przemian nie mogąc wytrzymać czekania na informację.Po kilkunastu godzinach do Kopiującego Ninja dołączyli jego uczniowie.
-Kakashi-sensei przeglądnęliśmy całą wyspę. Nie ma tam nic podejrzanego, jedynie duże ilości krwi i wielki bałagan.- Sasuke zdał krótki raport nauczycielowi.
-Nic? To kto ich tak urządził?! Cholera, coś tu jest nie tak. Trzeba będzie ich przesłuchać.
-Hai sensei, jak oni się mają?- tym razem odezwał się Sai.
-Nic nie wiem, są operowani już kilkanaście godzin, ale…- Nie skończył mówić bo z sali wyszła Shizune zmęczona, przepocona, ale szczęśliwa.
-Stan Itachiego Uchihy jest stabilny, jego rany są ciężkie ale będzie w porządku. Miał dużo ran wewnętrznych i krwotok, ale dałam radę to naprawić.
-To przynajmniej tyle, ale dalej jest zdrajcą, czy nie lepiej aby ANBU go pilnowało?
-Już to wykonaliśmy, ANBU są w jego pokoju, będą go pilnowali dzień i noc.
-Hai, to dobrze. Mam nadzieję że wszystko wyjaśni.- tym skończyli rozmowę, a półtorej godziny później z sali wyszła Tsunade, a zaraz za nią ledwo stojąca na nogach Sakura. Różowowłosa zaraz oparła się o ścianę i zsunęła się po niej ocierając pot. Wtedy odezwała się Hokage:
-Stan dziewczyny jest bardzo ciężki, ale dałam radę chociaż trochę uleczyć jej rany. Niestety nie wiem jak na razie co będzie z jej barkiem, jest całkowicie rozszarpany. Czeka ją długa i ciężka rehabilitacja, a jak na razie to przynajmniej miesiąc w szpitalu. Nie wiem kiedy się obudzi, jest w śpiączce, ale nie wydaje mi się żeby stało się to szybko. Jej organizm... Nie wiadomo czy wytrzyma, jest bardzo zniszczony. Wszystko okaże się w ciągu kolejnego tygodnia. Muszę trochę odpocząć, to było ciężkie zadanie. – Piąta wyszła ze szpitala, a mężczyźni z drużyny 7 podeszli do Sakury i posadzili ją na krześle, Sai przyniósł wodę dziewczynie, a ta z wdzięcznością przyjęła napój i szybko wypiła zawartość.
-Ta dziewczyna przeżyła coś naprawdę strasznego, jej organizm jest strasznie zniszczony i jej ręka! Jeszcze nigdy nie widziałam czegoś takiego. Prawdziwy potwór to zrobił! – chłopcy popatrzyli na nią z zaskoczeniem, ale nie zdążyli się odezwać gdy z sali Uchihy dobiegł ich krzyk, szybko ruszyli do pokoju, a tam zobaczyli Itachiego wyrywającego się trzem ANBU.
-Proszę, proszę witaj braciszku. Kopę lat. – słowa te wypowiedział szyderczo Sasuke.
-Sasuke? Co ty tu robisz? A zresztą! Gdzie ona jest? Gdzie jest Megi?! Muszę do niej iść! Już!!
-Spokojnie, na razie nie możemy cię wypuścić. Zawołajcie Tsunade. Niech przybędzie jak najszybciej.- Kakashi szybko załagodził sytuacje, „zdrajca” usiadł na łóżku, a reszta stała obserwując jego poczynania i czekając na Hokage. Po kilkunastu minutach w sali zjawił się ANBU, a zaraz za nim Tsunade. Szybko podbiegła do Itachiego każąc mu się położyć i zaczęła skanować jego ciało poprzez chakrę.
-Dobrze jest w porządku, a teraz musimy porozmawiać. Wszyscy oprócz ANBU macie wyjść!
-Tsunade-sama! Ja zostanę, mam prawo!
-Uchiha! To ja tu jestem Hokage i JA decyduje o tym kto może zostać w tym pokoju! Wypad! Ale już!
-Hai, hai.- Sasuke powoli wyszedł z sali sklinając pod nosem na cały świat. Gdy Piąta została sama z przybyszem zaczęła przesłuchanie.
-No więc na początek, powiesz mi wszystko po dobroci? Czy nie zapowiada się na to?
-Powiem wszystko, nie chcę nic ukrywać. Chcę żebyście pozwolili mi tylko pójść i być z tamtą dziewczyną. Jest dla mnie bardzo ważna.
-Po pierwsze czyja to była walka, kto jest tak potężny?
-To był Naruto Namikaze, walczył on ze Szkarłatnym, jednym z najpotężniejszych shinobi żyjących na tym świecie.Walka ta była planowana już długo, po tym jak Uzumaki zginął co było po prostu ukartowane przez Danzou i Starszyznę. On cały czas trenował, nie mógł wrócić do wioski. Był za słaby, ale mimo wszystko bronił ją nie ujawniając tego że żyje. Wyeliminował wielu wrogów Konohy. No i zyskał przyjaciół, ale wszędzie znany był jako Złoty Ogień. Miał niesamowite zdolności, bardzo się wzmocnił, a to że potrafił dorównać Szkarłatnemu było niesamowite. Ten mężczyzna jest potężny i bezwzględny, zna najpotężniejsze techniki jakie widziałem, mimo to Naruto dzielnie walczył... - po jego policzkach powoli spłynęły łzy, a Tsunade patrzyła na niego zszokowanym wzrokiem.
-N-naruto żyje? On nie umarł? Ale przecież ... ANBU przyniosło mi jego ciało, o-on nie żył, widziałam go, jak to możliwe? Wychowałam go, był dla mnie jak wnuk, a on nawet nie raczył oznajmić mi że żyje?! Zrozumiałabym, a-ale co się stało w walce?
-Hokage, o-on został zabity p-przez Szkarłatnego, nie miałem siły go zabrać, ledwo uniosłem Megi. Sam ucierpiałem trochę, a przedtem walczyłem z Akatsuki Jeśli chodzi o Naruto, to nie było jego ciało, oni zrobili idealną replikę. Namikaze uciekł im ledwo co, jego stan był ciężki ale dał radę. I wtedy go spotkałem...-nie dokończył opowieści, gdy zaczął kaszleć, a z jego ust pociekła krew, gdyby nie szybka reakcja Medyczki leżałby na ziemi, jednak ona położyła go na łóżku i szybko zaczęła leczyć.
-Z jego organami nie jest jeszcze najlepiej. Musicie go pilnować cały czas, gdy tylko coś się pogorszy wołajcie mnie natychmiast. Teraz musi odpocząć. Przyjdę tu później.- Kobieta wyszła uprzednio sprawdzając stan Itachiego, a zamaskowani shinobi rozmieścili się niezauważalnie w kątach sali.

* * *

Hej hej:) Rozdział miał być dawno ;/ napisałam go nawet, ale nie spodobał mi się i go zmieniłam, a tak po za tym nie jest za długi ale mam nadzieje że wam się spodoba ^.^ Od 11 mam ferie i 15 wyjeżdżam nad morze, za granicę, to nie dodam notki, ale mam nadzieje że dodam jeszcze w tym czasie. Do następnego ! :>