czwartek, 20 sierpnia 2015

Rozdział 24

Kolejne próby znalezienia niebieskowłosej i kolejna klęska. Nerwy Szkarłatnego były tak mocno poruszone, że przez jedno złe słowo, każdy mógł w niespodziewanym momencie stracić swoje życie. Co prawda minęły dopiero trzy dni, dłużące się 72 godziny, gdy obraz mający pokazywać Megi był biały.
- Akamai! - warknął głośno sącząc czerwone wino.
Wtedy otworzyły się drewniane, zdobione drzwi, które obite były czerwonym materiałem, a w nich pokazał się wysoki mężczyzna o fioletowych włosach i czarnych tęczówkach, w których pojawiał się biały pasek. Ubrany w czarne, dopasowane spodnie i białą koszulę, z uśmiechem który każdą z kobiet doprowadzał do szału. Był przystojny, każdy potrafił to stwierdzić, a to że nie bał się Szkarłatnego dodawało do jego uroku.
-Tak, Panie?
-Czy powiesz mi w końcu co się stało? Dlaczego jej nie widzę?!
-Oh kuzynie. A myślałem że jesteś taki bardzo mądry. Pomyśl.
Czerwonowłosy mężczyzna zastanawiał się chwilę, a gdy zrozumiał jego oczy zwężyły się ze złości. Uśmiech na twarzy towarzysza natomiast powiększył się jeszcze bardziej. Szkarłatny warknął głośno i uderzył w szeroki podłokietnik, a kobieta która właśnie dolewała trunku do jego kielicha podskoczyła wylewając napój na tron i ziemie.
-Ty idiotko! Lepiej to posprzątaj.
-H-hai Panie. Prze-przeprasz-am.
-Kraj Śniegu? Do cholery jasnej. Skąd wiedzieli?
-Myślę że nie wiedzieli. Tora jest z nim związany. Trenował tam. - czarnooki wzruszył ramionami mówiąc to.
-Wiem o tym doskonale. Argh. To wszystko psuje. A teraz... WYJDŹ.
Czerwonowłosy wstał, a widząc zamykające się za kuzynem wrota zaczął krążyć po komnacie. Sam nie wiedział co robić. Pierdolony Namikaze mu się wymknął, chociaż sam tego nie wiedział.



Pierwsze dwa dni były dla Meagane i Naruto ciekawe, ale bardzo męczące, Tora dał im trochę czasu na zwiedzanie i chociaż podobały im się widoki dookoła nich, to krępowały niektóre zachowania. Każdy kiwał im głową lub skłaniał się z szacunkiem, czasem ludzie obdarowywali ich drobnymi podarkami. W ciągu tego czasu zdążyli przeglądnąć całą wioskę, a ona nie była mała. Miejsce było dwa razy większe od Konohy, a wszystko pięknie pokryte białym puchem, gdzieniegdzie rozpościerały się wielkie, lodowe rzeźby przedstawiające władców i zasłużonych wojowników tego kraju. Drugiego dnia po śniadaniu dwójka z Wioski Liścia wybrała się na spacer, chcąc korzystać z uroków miasta, póki jeszcze mogą. Przechodzili właśnie przez piękne osiedle gdzie wisiało pełno lodowych zawieszek, gdy zobaczyli coś, co wprawiło ich w osłupienie. Otóż przy dużym, śnieżnobiałym budynku znajdował się posąg, ale nie byle jaki posąg. Rzeźba przedstawiała wujka Naruto, Yahiko. Półprzezroczysta figura Tory dumnie prezentowała na pięknej ulicy. Oglądnęli dokładnie swoje znalezisko po czym ruszyli w stronę niedużego motelu, gdzie zatrzymali się na dany czas.Gdy powiedzieli o tym mistrzowi, westchnął głośno i opowiedział im historię o swoich zasługach.
-Ten budynek pod którym staliście to mój dom. Nie chciałem żebyście wiedzieli. Myślałem że będzie lepiej, jeśli będziemy tu jako goście, ale jeśli już wiecie. - pstryknął palcami i znaleźli się w domu, który wcześniej oglądali z zewnątrz. W środku wszystko wyglądało równie pięknie. Skórzana kanapa i dwa fotele w ciemnobrązowym kolorze, biały, puchaty dywan ciągnący się przez większą część pomieszczenia. Co dziwne, ściany były z lodu, na którym w niektórych miejscach pojawiał się śnieg i mimo tego że było tam ciepło, nic się nie topiło.
-To specjalne ściany. - wyjaśnił im wtedy Yahiko. - Nie da się ich tak łatwo stopić. Ba! Nie wiem nawet czy nie mielibyście problemu ze zniszczeniem ich, ale wstrzymajcie się z tym. Nie to będziemy trenować.
Ostatnie dwa zdania wypowiedział widząc błysk w oku młodszego blondyna. Wiedział że ten myśli już jak pokazać, że wujek myli się jeśli myśli że Naruto nie da rady.
-Słuchaj mały, pamiętasz że dzięki mnie odkryłeś swoją potęgę Namikaze. Wiesz że potrafisz jutsu lodu, ale teraz to udoskonalimy. Będziesz w tym równy mnie. Rozumiesz? - nie czekając na odpowiedź Tora klasnął w dłonie i cała trójka przeniosła się do wielkiego, jasnego pomieszczenia zbudowanego z drogo wyglądającego kamienia. W równych odstępach ustawione były kolumny podtrzymujące sufit, a na środku przestrzeń o kształcie koła. Płyty, którymi była wyłożona układały się w niebieskiego smoka walczącego z zieloną bestią. Wyglądało to pięknie, a wszystko mieniło się w przyciemnym pomieszczeniu. Wewnątrz tego malunku, na pustej przestrzeni unosił się starzec. Posiadał on długą, siwą brodę i niewielką ilość włosów, pomarszczona twarz pokazywała że wiele przeszedł w swoim długim życiu, ubrany był w białe kimono przeplatane niebieskim pasem. Na piersi znajdował się naszyty tygrys, a na szyi długi rzemyk, na którym zawieszony był płatek śniegu. Ułożony był w pozycji lotosu, a jego oczy były zamknięte. lecz gdy tylko poczuł obecność przybyszów, otworzył je, przez co Megi się wzdrygnęła i cofnęła delikatnie. Mężczyzna stanął na nogi i wtedy blondyn zauważył że mnich unosił się nad wodą, niewielkim okrągłym stawem mieszczącym się w sercu świątyni. Yahiko skłonił się mu nisko, a ten odpowiedział uśmiechem. W ślad za białowłosym poszli jego podopieczni patrząc z zaciekawieniem na osobę naprzeciwko.
-Naruto, Megi to mistrz Koori, jest moim mentorem i nauczył mnie wszystkiego. Mistrzu, to mój bratanek Naruto, syn Minato i jego uko... ekhem przyjaciółka Meagane Chakirache z Kraju Księżyca.
-Hai, znam was. Witajcie w mojej świątyni. Jak mniemam Naruto, przyszedłeś po moc? Chcesz pokonać Szkarłatnego, tak?
-S-skąd pan wie?
-Wiem dużo rzeczy młodzieńcze, od dziś będę twoim mistrzem. Chcesz tego?
-Hai sensei! A co z Megi?
-Ah tak, ta dziewczyna. Hmm... Noun!
Starzec zawołał głośno, a spośród kolumn wybiegła młoda dziewczyna o białych, krótkich włosach sięgających do brody i szmaragdowozielonych oczach. Ubrana w podobne do starca kimono, kończące się przed kolanem. Jedynie jej rzemyk miał inną zawieszkę, a mianowicie białą różę. Skłoniła się przybyłym i stanęła u boku gospodarza.
-To moja córka, Noun. Będzie ona trenować Meagane. Jest świetna w taijutsu i genjutsu. Możecie odejść.
-Hai ojcze. - po raz kolejny kiwnęła w stronę starca i wskazując Megi drogę poszła do znajdujących się opodal drzwi.
-Więc Naruto. Ruszajmy.
Przenieśli się niedaleko, na kwadratową polankę pełną ciemnozielonych choinek przykrytych białym puchem. Gdy tylko się tam pojawili, blondwłosy zaczął szczękać zębami, ale dzięki Kuramie szybko pozbył się tego problemu.
-No proszę, zastanawiałem się właśnie jak sobie z tym poradzisz. Kyuubi tak? Niestety nie możesz korzystać z jego pomocy. Musisz sam sobie poradzić z otaczającym się mrozem. Musisz wejść z nim w jedność. - machnął ręką, a ciepło, które otaczało syna Minato rozbiegło się zostawiając go trzęsącego się. Zastanawiał się przez moment, a zaraz usiadł pod jedną z choinek próbując medytować.

W tym samym czasie niebieskowłosa siedziała w mniejszym pomieszczeniu rozmawiając o swoich przeżyciach z Noun. Zielonooka nie posługiwała się ninjutsu, odkąd kilkanaście lat temu straciła nad sobą kontrolę, czego skutkiem była śmierć jej matki, przestała. Taijutsu było czymś co trenowała od tamtego czasu, chciała umieć jak najwięcej, raniła się by nie pamiętać o zbrodni jaką popełniła. Trenowała do nieprzytomności, byleby tylko zapomnieć. fioletowooka uśmiechnęła się słuchając jej opowieść, kogoś jej to przypominało. A tym kimś był znajdujący się kilka kilometrów dalej blondwłosy, młody mężczyzna imieniem Naruto. Dziewczyny opowiedziały sobie nawzajem swoje historie popijając co jakiś czas herbatę, a potem wzięły się za trening. Na pierwszy ogień poszedł sparing na ciosy i w tej sprawie Chakirache poniosła szybką klęske. Noun pomogła się jej podnieść i pokazywała błędy w postawie i ruchach. Ten trening zajął im cały dzień i przyniósł niewiele efektów, ale za to Meagane była wyczerpana i jedyne co zrobiła po szybkiej kolacji, to położyła się do łóżka z gorącą herbatą rozmyślając.


Namikaze także leżał w swoim łóżku przykryty dwoma kołdrami i grubym, puchatym kocem, próbował zasnąć, ale kolejną godzinę nie udawało mu się to. Rozmyślał nad dzisiejszym dniem, nie przyniosło to wielu efektów, a był przemoknięty i przemarznięty. Jego palce odmawiały mu pracy do teraz, a minęły już prawie cztery i pół godziny. Westchnął i odkrył nakrycie wstając żwawo, wsadził stopy w puchate kapcie i wyszedł z pokoju. Zapukał delikatnie do pomieszczenia obok, a słysząc ciche "proszę" wszedł. W jasnoróżowej pościeli, oparta o poduszkę leżała Megi, popijając co jakiś czas gorący trunek, herbatę jak mniemał. Uśmiechnął się do niej i podszedł do łóżka siadając w jego nogach, a gdy odkryła kołdrę wszedł pod nią, patrząc z wdzięcznością.
-No więc, jak minął ci dzień? - po długiej ciszy odezwał się Namikaze z uwagą przyglądając się towarzyszce.
-Męcząco, zawsze myślałam że moje taijutsu jest na świetnym poziomie, a Noun? Pokonała mnie w niecałe dziesięć minut.
-Wow, na prawdę? Nigdy bym nie powiedział. - był szczerze zdziwiony jej przegraną, zawsze wydawało mu się że Meg jest najlepsza. Dorównywała nawet jemu.
-A tobie? Jak minął dzień?
-Daj spokój, to jest katastrofa. Znaleźliśmy się na wielkiej polanie, pełnej choinek a ja miałem zlać się ze śniegiem, wejść w jakiś pakt z nim czy coś. Nie rozumiem tego i nie mam pojęcia jak to zrobić. Nie mogę ogrzać się przy pomocy Kuramy, a tam jest tak cholernie zimno, że wszystko mi zamarza. Do teraz czuje się źle.
Wypuścił powietrze mówiąc to, a wtedy poczuł jak drobne ciałko niebieskowłosej przytula się do niego pod kołdrą. Popatrzył na nią pytająco, ale widząc wzrok dziewczyny nie pytał o nic i wtulił się w nią mocno. On czuł wszechogarniające ciepło i to, jak mocno bije jej serce, a ona? Poprzez bordową, nie do końca zasuniętą bluzę czuła mięśnie, które z każdym treningiem były coraz lepiej wyrzeźbione. Rozmawiali cały wieczór, a Megi próbowała pomóc chłopakowi z rozwiązaniem zadania. Postanowił że wypróbuje jutro wspólnie wymyślone teorie, a gdy miał już wydostać się z objęć zasypiającej dziewczyny, zatrzymał go mocniejszy uścisk.
-Nie idź.- mruknęła cicho wtulając twarz w jego tors, nie chciała pokazywać swoich policzków, które teraz oblane były szkarłatną czerwienią. -Zostań ze mną Naruto.
-Dobrze. - skinął delikatnie głową, w jego głowie skakał z radości, a po brzuchu rozchodziło się gorąco.- Megi? Nie chowaj się przede mną.
Patrząc w jej stronę, oderwał ją od swojego torsu i podniósł twarz w górę ciągnąc za podbródek. Widząc zarumienione policzki, uśmiech powiększył się jeszcze bardziej.
-Jesteś piękna. - szepnął. - A dzięki tym rumieńcom, kocham cię jeszcze bardziej.
Nie dał jej odpowiedzieć, bał się że to wszystko zepsuje. Przycisnął swoje wargi do jej napierając na nią. Całował ją mocno, a za chwilę dołączył do tego swój język. Jęknęła przez pocałunek, było jak dawniej. Jak wtedy gdy jej nogi miękły widząc jego postać, a podczas jego pocałunku zapominała jak się nazywa.
-Naruto?
-Nie, proszę nie przerywaj. Megi? Wybaczysz mi kiedyś?
-Ja... Tak, jestem pewna. Ale jeszcze nie czas.
-Rozumiem, arigatou.
Położył się z powrotem ciągnąc za sobą fioletowooką, która położyła głowę na jego klatce piersiową. Objęła go mocno i zasnęła momentalnie. Ten jeszcze chwilę głaskał Megi po włosach, a potem
sam oddał się w krainę snów.


Rankiem białowłosy mężczyzna wszedł do pokoju bratanka chcąc obudzić go na trening. Jego zdaniem godzina piąta rano była najbardziej odpowiednim początkiem. Nie widząc jednak postaci blondwłosego w wielkim łóżku, zdziwił się. Przez myśl przeszło mu że może Naruto już trenuje, ale to było mało prawdopodobne. Chciał zapytać Megi, a wchodząc do jej pokoju, zagadka sama się rozwiązała. Dwójka leżała przytulając się mocno, dziewczyna spała, jednak chłopak leżał oglądając jej spokojną twarz. Widząc wujka, wyplątał się z jej objęć i pocałowało w czoło. Delikatnie, nie chciał przecież jej zbudzić. Witając się skinięciem głowy zszedł i na dół i po krótkim śniadaniu wrócił do treningu. Tak minął mu cały dzień, niestety bez wielkich postępów. Potrafił na chwilę zjednoczyć się ze śniegiem, co sprawiało że jego wnętrze się ocieplało, ale tak szybko jak to uczucie się pojawiało, tak szybko też znikało. Cały dzień nie widział ukochanej, myślał o niej i zastanawiał się co robi w danym momencie. Gdy nie zobaczył jej podczas wspólnej kolacji było mu smutno, pewnie nie chciała jeść z nimi, ale Tora powiedział mu że Chakirache nadal trenuje i wtedy pojawiła się, pod koniec kolacji. Całkowicie poobijana, w podartym kimonie i potarganych włosach. Z wargi i brwi leciała jej krew, a oko miała sine. Była jednak uśmiechnięta, czyli trening się udał. Widząc ją Uzumaki wstał i podchodząc przytulił mocno, a po tym pociągnął zdezorientowaną niebieskowłosą i posadził ją dopiero na oparciu wanny. Do której w między czasie napuszczał wodę.
-Może zaboleć. - mruknął cicho nie patrząc w jej oczy i przyłożył nasączony wacik do rannego oka. Od razu syknęła i próbowała się odsunąć, jednak Naruto trzymał ją mocno za kark. Powoli przesuwał małą szmatką chcąc zadać fioletowookiej jak najmniej bólu, robił to najdelikatniej jak tylko umiał. Widząc łzy w jej oczach zaczął całować każde zranione miejsce, a Megi czuła jakby był to dotyk motyla tak delikatny że ledwo go czuła. Skończył szybciej niż sądziła i wyciągnął z szafki puchowy, biały ręcznik kładąc go na pralce obok.
-Przyniosę ci piżamę. - i zniknął za białymi drzwiami od łazienki. Za chwile jednak wrócił, a w ręce trzymał coś czarnego i położył obok ręcznika uśmiechnął się do leżącej w wannie pełnej wody Megi i usiadł na podłodze opierając się o bok wanny.
-Eeee Naruto?
-Nie zostawię cię samej, nawet o tym nie myśl. Miałaś ciężki dzień i jesteś nieźle poszkodowana. Zostaje.
-Dobrze. - mruknęła cicho rumieniąc się po raz kolejny. Siedziała chwilę w gorącej wodzie, a gdy ta już ostygła wstała i szybko owinęła się wielkim ręcznikiem. Wyszła z wanny i sięgnęła po piżame, a widząc koszulkę Naruto na której nadrukowane były białe skrzydła uśmiechnęła się.Uwielbiała tę koszulkę.Wciągnęła na siebie ją i bieliznę, a wtedy poczuła że się unosi.
-Nie będziesz się już męczyć, ten dzień ci wystarczy.
-A tobie jak minął dzień? - zapytała ziewając głośno i wtulając się w ciało blondyna. Zasnęła nim dotarli do pokoju i tak jak wczorajszego dnia, obydwoje śnili w jej łóżku.

Parę dni później po długich rozmowach z Meaganie, a także po wskazówkach od Yahiko w końcu mu się udało. Zjednoczył się ze śniegiem i nie czuł wszechogarniającego zimna. Czuł się jakby wtapiał się w śnieżną kołdrę i nikt nie mógł go zobaczyć.
-Gratuluje, ukończyłeś dwa pierwsze etapy treningu. Zjednoczyłeś się z zimą, a także udało ci się wtopić w jej piękno. Trudno teraz dojrzeć gdzie jesteś Naruto, ale ja to czuje.
- Dziękuje mistrzu. To było trudne, ale ciekawe.
-Zrobiłeś to nawet szybciej niż Yahiko. Teraz czas na ninjutsu. Co powiesz na jutsu wytwarzające burze śniegową? Jest bardzo potężne.
-Tak mistrzu! Zróbmy to!
Tak minęły Naruto kolejne dni, codziennie ćwiczył coraz to nowsze techniki, a każda była potężniejsza od poprzedniej, szło mi bardzo dobrze i był rzewnie chwalony przez starca. Często wieczory spędzał z Megi i każdego dnia spali razem. Czasem całował dziewczynę jednak nie stało się między nimi nic poważniejszego. Wspierali się wspólnie  i przytulali gdy jedno potrzebowało pomocy po treningu lub po prostu towarzystwa po ciężkim dniu. Obydwoje starali się nauczyć jak najwięcej, a wszystko miało być podsumowane następnego dnia. W sparingu z mistrzem Koori.

środa, 5 sierpnia 2015

Rozdział 23

-Naruto!- warknął po raz kolejny Tora.
-Nie, kurwa nie! Chyba cię coś boli, jak myślisz że wyjadę tak daleko.
-Słuchaj gówniarzu, to jest potrzebne!
-Gówno, a nie potrzebne. Tak samo możemy trenować tutaj, na miejscu. Dlaczego akurat Kraj Śniegu.
-Bo tylko tam opanujesz całkowicie swoje możliwości.
-Tora... Wiesz że ja nie.. - ostatnie słowa przerwało mu pukanie do drzwi, w których po chwili pojawiła się niebieskowłosa piękność. Patrzyła na starszego mężczyznę, wodziła wzrokiem po całym pomieszczeniu byle nie patrzeć na właściciela zwykle niebieskich oczu. Naruto w przeciwieństwie do Megi nie unikał patrzenia na nią, wręcz przeciwnie. Ciągle oglądał jej sylwetkę, patrzył na piękną twarz, która w tym momencie była skupiona, a usta ściągnięte były w cienką linię.
-Ohayo Panie Tora. Chciałabym zabrać jeszcze parę moich rzeczy.
-Hai Meg, ale mów do mnie po prostu Tora. Czy potrzebujesz pomocy?
-Oh.. w porządku Tora. Nie, arigatou.
Fioletowooka szybkim krokiem przemknęła obok blondyna i ruszyła w stronę schodów. W tym momencie ten właśnie mężczyzna zaciągnął się pięknym zapachem, który po sobie zostawiła. Fiołki, piękne fioletowe kwiaty, o niesamowitej woni, które uwielbiała zbierać. Zawsze tak pachniała, zawsze czuł mocny ich zapach, gdy ją przytulał. Tak samo jej włosy, każdego dnia pachniały jagodami. Uwielbiał to w niej, uwielbiał jej zapach. Westchnął na samą myśl.
-Naruto. Potrzebujemy tego.
-Ale ona... - jęknął cicho, wiedział że nie wygra z wujkiem.
-Tutaj będzie bezpieczna.
-Nie! Jeśli mam iść, ona idzie z nami.
-Co? Nie może.
-Dlaczego?
-Bo ni...
-Dobrze pójdę, jeśli tylko w ten sposób jakoś pomogę, to się zgadzam. - wtrąciła się sama omawiana, która przez jakiś czas przysłuchiwała się rozmowie.
-Nie ładnie tak podsłuchiwać. - popatrzył na nią młodszy blondyn uśmiechając się szeroko, ta tylko wzruszyła ramionami.
-Tak wyszło. Więc? Kiedy wyruszamy?
-Jutro. I będziemy tam przez jakiś tydzień, może dwa.
-So ka. Więc idę się spakować. - wyszła z pokoju, a zaraz zamknęły się drzwi wejściowe. W tej chwili Namikaze obudził się z letargu i wybiegł za nią wołając "Czekaj Meg!". Ta widząc biegnącego za nią, popatrzyła zdziwiona i delikatnie zdenerwowana. Chłopak o dziwnych oczach stanął przed nią i założył ręce za głowę.
-Odprowadzę cię. - uśmiechnął się, a jej serce zaczęło być mocniej. Ten uśmiech był zarezerwowany dla niej, jej ukochany grymas na twarzy blondyna.
-Nie trzeba.
-Ja nie pytam o pozwolenie, ja Cię po prostu informuję.
Jęknęła głośno mówiąc tylko "tak, tak". Szli w ciszy obydwoje podziwiając piękne popołudnie, Wioska była pełna życia, co rusz widzieli jakieś stragany. Słońce grzało niesamowicie, a niebo pokryte było niewielką liczbą białych, puchowych chmur. Cisza w której szli nie była niezręczna, nawet im się podobała. Oboje rozmyślali o różnych rzeczach, Megi o bliskości Naruto i o tym, że nie powinna mu na to pozwolić, Naruto natomiast o jutrzejszym treningu. Był podekscytowany i szczęśliwy że będzie miał przy sobie ukochaną. W końcu Chakirache zatrzymała się, a ten rozglądnął się zauważając że byli już przy bramie rezydencji Uchiha. Ta droga minęła mu zdecydowanie za szybko.
-No... To ja już pójdę.- niebieska odwróciła się i zaczęła zmierzać w stronę bramy, gdy niebieskooki złapał ją za rękę i pociągnął. Ta odwróciła się gwałtownie patrząc na niego zdziwiona i trochę zdezorientowana.
-Zapomniałaś o pożegnaniu.- szepnął zbliżając się do niej z każdą chwilą, w końcu złożył delikatny pocałunek w jej rozgrzany policzek, a dokładnie w kącik różowych ust. Ta stała jak zaczarowana, nie mogąc się ruszyć. Czuła palenie na twarzy, wiedziała że jest całą czerwona. Patrzyła na odchodzącego Naruto trzymając się za miejsce, w które została pocałowana. Chwilę później wbiegła do domu i widząc stojącą w kuchni Ino podeszła do niej i bez przywitania pociągnęła ją do salonu.
-Gdzie Itachi i Sasuke?
- Itachi na misji, a Sasuke wyszedł wcześnie rano, nie mam pojęcia gdzie.
-Oks, ufff musimy pogadać, a więc Narutoznowumniepocałowałrozumiesz? Ajanatopozwoliłam.
-Woah! Zwolnij kochana bo nic nierozumiem. - zaśmiała się blondynka.
-Naruto mnie pocałował. To znaczy to był buziak w policzek, ale sprawił że mnie wmurowało. Pozwoliłam mu na to.
-Megi...
-Tak wiem! Jestem idiotką, a co ważniejsze... Idę z nim i Torą na trening. Nie wiem jeszcze gdzie, ale muszę z nim iść.
-Nie, nie to chciałam powiedzieć. Po prostu... ty zawsze będziesz go kochać i nie potrafisz żyć bez niego. Dlatego tak reagujesz, jakbyś zakochiwała się od nowa. Jesteś dorosła kochanie. Sama decydujesz o swoim życiu. A jeśli uważasz że Naruto jest dla ciebie dobry, to jest idealnie. Bo ja też tak uważam. Po prostu nie zbliżaj się za bardzo do niego, wiesz co to może spowodować.
-Co może co spowodować? - w tej chwili do salonu wszedł Sasuke gryząc duże, czerwone jabłko i patrząc wyczekująco na dziewczyny. Usiadł na czarnym, skórzanym fotelu i rozłożył się wygodnie oczekując na odpowiedzieć.
-Ah... Takie damskie ploteczki. Nie tyczy się to ciebie Uchiha.
-Uważaj Chakirache, po nazwisku to po pysku wiesz? Poza tym nikt nie jest tak sławny jak Uchiha. Masz szczęście że możesz mieszkać w domu tak szlachetnego rodu.
- Tsaaa,  o ile wiem, nie jesteś głową tego rodu. Nie ty decydujesz matołku, a ja? Znam lepszych od ciebie. - wytknęła mu język, a popatrzył na nią wściekłym wzrokiem, jednak nie wyszło mu to, a po chwili cała trójka wybuchła śmiechem. Megi i Sasuke przekomarzali się każdego dnia i uwielbiali to, był to swego rodzaju przyjacielski rytuał.


Następnego dnia trójka shinobi stała pod bramą wioski przygotowując się do odejścia. Najstarszy z nich rozmawiał z blondwłosą kobietą o dużym biuście. Był to przystojny mężczyzna o białych, krótko przystrzyżonych włosach i czarnych oczach o pionowej źrenicy. Ubrany był w białą koszulę, która była pewnie o rozmiar czy dwa za duża, luźno zwisała z umięśnionego ciała, aby ten miał swobodę ruchu, czarne spodnie 3/4 zakończone na obydwu nogawkach bandażem i czarne buty. Twarz okrytą miał kapturem, który połączony był z długą do ziemi czerwoną peleryną. Jego towarzysze byli o dobre parę lat młodsi. Jednym z nich był chłopak, który włosy miał w blond kolorze. Przyozdobione były one dużą ilością pasemek, co dziwne - naturalnych pasemek w kolorze czarnym i gdzieniegdzie białym. Dziwne, białe oczy, w których plątały się czerwone paseczki, jakby ogień. Ubrany w siatkową bluzkę na długi rękaw i biały bezrękawnik. Czarne spodnie z czerwonymi ognikami na kieszeniach dopełniały strój. Tak samo jak starszy towarzysz i trzecia osoba miał czerwoną pelerynę. Ostatni towarzysz, a raczej towarzyszka spięła długie, niebieskie włosy w dwa kucyki, grzywka swobodnie opadała po obu stronach twarzy, a kilka niechcianych kosmyków co chwilę opadało na oczy dziewczyny. Oczy, które były fioletowego koloru, wyjątkowo piękne oczy. Ubrana w krótki, czarny top i fioletową bluzę, która była zasunięta do połowy, czarna spódnica była rozkloszowana, a nogi przyozdobiły długie kozaki. Ręce okryte miała czarnymi rękawicami bez palców, które na wierzchu miały srebrną blaszkę. Każde z nich miało na plecach przyczepione jedynie kaburę, reszta rzeczy spokojnie leżała w zwojach, dokładnie zapieczętowali. Ostatnie pożegnanie z Hokage, gdy ta podeszła do zdziwionego złotowłosego i przytuliła go mocno mrucząc "Wróć". Ten jęknął głośno, czując jak zaczyna mu brakować powietrza, a pozostała dwójka tylko się śmiała. Gdy Piąta w końcu go puściła zaczerpnął mocno powietrza, by po chwili pomachać babuni i zniknąć wśród rozłożystych drzew. Cała trójka szczelnie okryła się płaszczami i przykryli twarze maskami. Osoby o podobiźnie Lisa, Tygrysa i Kota skakały z gałęzi na gałąź z niesamowitą szybkością.


Szkarłatny siedział na swoim tronie popijając czerwony płyn znajdujący się w dużym kielichu. Cały czas kontrolował poczynania Meagane i choć nie mógł jej słyszeć, to widział każdy jej ruch. Właśnie oglądał jak całą trójką przeprawiali się przez las, gdy obraz zniknął. Czarnowłosy rozszerzył swe oczy i wstał gwałtownie wylewając krwistoczerwone wino. Z furią w oczach wywalił stojący niedaleko stół, który pod naporem siły pękł. Szarpnął swoim tronem i ostrymi pazurami przeciął pokrywający go czarny materiał. Każdy kto wszedł do jego komnaty został potraktowany podobnie jak meble w niej stojące. Po kilku śmiałkach próbujących poprawić stan Pana, nikt nie odważył się już Mu przeszkadzać.


Właśnie przemierzali przez zielone krainy napawając się widokiem pięknych kwiatów i odgłosami przeróżnych istot, gdy przed ich oczami pojawiła się granica mroźniej krainy. Wyglądało to śmiesznie. Po jednej stronie mostu zielone otoczenie pełne drzew o dużej ilości liści i owoców, a po drugiej? Wszystko okryte puchem, ciemnozielone choinki pełne śniegu i zimowych ptaków, puste, gołe drzewa i niewielka ilość zwierząt. Otulając się jeszcze bardziej weszli w drugą krainę i zaczęli swoją wędrówkę wydeptaną dróżką. Każdemu powoli zaczęło robić się coraz zimniej. Megi zaczynała szczękać zębami czując otaczający mróz. Naruto skupił się i nagle całej trójce zrobiło się cieplej. Ogień tlący się w ciele blondyna otulił każdego z nich sprawiając że uczucie zimna było im obce. Kroczyli już przez jakiś czas, gdy w końcu dotarli do Wioski Ukrytej w Śniegu, głównej wiosce Krainy Lodu, zanim przekroczyli bramę, ich oczom ukazał się ninja o mocnej posturze, ubrany w białą bluzę na długi rękaw, takiego samego koloru spodnie i buty. Jego klatka piersiowa okryta była czarną kamizelką, a na czole znajdowała się czarna opaska z emblematem płatka śniegu. Oczy miał w kolorze mocno czerwonym. Klęknął przed nimi.
-Witajcie Tora-sama, Naruto-sama i Meagane-sama.
-Witaj Adame. - skinął mu Yahiko, a reszta tylko pokiwała głowami. Zaczynamy trening. Trening, który pomoże. Kto wie? Może nawet pozwoli Naruto wygrać. Kto wie....


* * *

Ohayo! Ostatnio w ogóle nie miałam czasu, w końcu są wakacje! A ja cały tydzień siedziałam z gośćmi :P ale już mnie opuścili, a dziś taka pogoda... że tylko siedzieć i pisać :) a teraz biorę się za poprawki poprzednich rozdziałów. Do następnego :)