piątek, 29 marca 2013

Rozdział 4


-Uwaga wszystkim! Od dziś Itachi Uchiha jest pełnoprawnym mieszkańcem Wioski Ukrytej w Liściach! Osobiście za niego ręczę i oznajmiam wam że Itachi powinien być traktowany jak bohater, bo bronił naszej wioski nawet jak wszyscy uznali że jest zdrajcą. Radzę wam dobrze go traktować, bo za jakiś czas wróci do służby jako jeden z naszych najlepszych shinobi! Mało tego, zyskaliśmy jeszcze jedną mieszkankę wioski, Meagane Chakirache, wykwalifikowana jouninka Wioski Ukrytego Księżyca, została ciężko ranna w bitwie, jednak za pewien czas wróci do służby, aby godnie bronić naszej wioski, tej w której tak bardzo chciała mieszkać. – tak zaczął się kolejny tydzień w wiosce, Hokage przywitała godnie Itachiego i Megi, połowa mieszkańców się cieszyła, druga połowa się obawiała, ale w ciągu kilku dni ich wątpliwości zostały rozwiane. Taka sytuacja nie podobała się za to Sasuke, który nie mógł ścierpieć tego że jego brat jest bohaterem, po tym co zrobił. Chodził ciągle naburmuszony, olewał przyjaciół i miał gdzieś wszelkie próby Hokage rozmowy z nim.

~ Meagane ~
Wychodzę dziś ze szpitala! W końcu, miałam już dość tego miejsca, co prawda było miło, ale nie lubię siedzieć bezczynnie przez tyle czasu, Itachi ma dla mnie niespodziankę, on wyszedł z tego miejsca ponad tydzień temu, jednak codziennie dotrzymywał mi towarzystwa. Moje rany są już prawie zagojone chociaż z ręką nie jest jeszcze najlepiej. Najgorzej z moją psychiką, za nic nie mogę sobie przypomnieć tego… Naruto, chociaż bardzo chce, nie opuszcza mnie ta pustka, którą mam w sercu od obudzenia się i w snach ciągle nawiedza mnie Szkarłatny, śmieje się, torturuje mnie i pokazuje naprawdę złe rzeczy, najczęściej jest to śmierć moich bliskich i chyba tego Naruto, nie wiem, nigdy nie mogę zapamiętać jego twarzy, zawsze jak chce o nim pomyśleć w głowie mam taki wielki, niewyobrażalny ból. Jest ciężko, bardzo ciężko ale trzeba sobie radzić.
-Witaj Megi. – podniosłam głowę, a w drzwiach Sali szpitalnej stał Itachi.
-Braciszku! W końcu, już tu nie mogłam wytrzymać, idziemy stąd prawda?
-Pewnie, już koniec twojej męki tu, już nie będziesz leżeć bezczynnie leniuchu.
-Ha ha ha! Bardzo śmieszne, tylko, gdzie ja będę mieszkać?
-Jak to gdzie? Ze mną głuptasie. Jesteś teraz na mnie skazana, przykro mi.
-O ja nieszczęsna.- złapałam się za głowę w teatralnym geście i zaczęłam śmiać razem z nim. – Bardzo się cieszę, że będę z Tobą mieszkać, ale tu? W tej wiosce?- wstałam i mocno się w niego wtuliłam pokazując swoją radość.
-Tak tutaj, to piękna wioska, no i mój dom, a od teraz i twój. Przypomina mi o Naruto, o jego początkach bycia ninja.- zauważyłam rozmarzony wzrok Itachi’ego, chciałam go o to zapytać, ale uprzedził mnie mówiąc.-Chodźmy już, chcę Ci pokazać nasz nowy dom.
-Dobrze, a więc po wypis i idziemy.
Wyszliśmy z Sali i śmiejąc podeszliśmy do recepcji.
-Dzień dobry pani! Niestety już państwa opuszczam, będzie tu trochę spokojniej.
-Oh Witaj Meagane! Wielka szkoda, ale dobrze że tak szybko doszłaś do siebie. Proszę, i odwiedź nas czasem.
-Dobrze, do widzenia. Będę tu jeszcze nie raz, niech mi pani wierzy. –starsza pani uśmiechnęła się do mnie i wyszliśmy z Uchihą ze szpitala.
-Gdzie jest nasz dom?
-Na obrzeżach miasta, to naprawdę piękny dom.
-Hai! Więc chodźmy, chce go zobaczyć!
-Czekaj wariatko! Dopiero co wyszłaś ze szpitala, nie przemęczaj się. Chodź wezmę Cię na barana.
-Oj Itachi, dam ra...- więcej nie powiedziałam bo poczułam że ktoś mnie podnosi do góry i zaraz byłam na plecach chłopaka.
-Jesteś głupim idiotą, wiesz?
-Wiem i za to mnie kochasz.
-Musiałabym się zastanowić.- szliśmy beztrosko śmiejąc się ciągle, gdy nagle poczułam że się zatrzymał.
-Koniec przejażdżki mała, jesteśmy na miejscu.
Powiedział do mnie „mała”, przez głowę przeszła mi gwałtowna fala wspomnień, plaża, blondwłosy chłopak i ja, jego słowa: „Kocham Cię, mała!”, kolejne wspomnienie leżałam cała we krwi w tym budynku, po walce z Ho i słowa „Trzymaj się mała! Nie zostawisz mnie tak łatwo rozumiesz? To nie twoja pora!” i jeszcze jedno, ja płacząca, on trzyma mnie na kolanach i po prostu przytula, a w pewnej chwili mówi „ Tego już nie zmienisz, ona wybrała taką drogę mała. Będzie boleć, ale masz jeszcze mnie prawda? Razem damy radę, jesteś silna.”.
-Hej Meg! Co się dzieje, czemu stoisz? MEG! Hej odpowiedz mi wreszcie!
-Tak, tak zamyśliłam się. Przepraszam.
-Nic się nie dzieje.- Itachi obdarzył mnie szerokim uśmiechem, na który odpowiedziałam swoim tak samo szerokim, ale także sztucznym. Wtedy dopiero zobaczyłam że znajdujemy się przed wielką rezydencją, która miała złotą gwiazdę z niebieskim oczkiem w środku na bramie.
-Ta gwiazda to symbol klanu Namikaze - Gōrudensutā.
-Namikaze? To t-tu będziemy mieszkać?
-Tak, tutaj. To nasz nowy dom Megi.- mój brat pchnął bramę, a ta otworzyła się z łatwością i zamknęła zaraz jak przez nią przeszliśmy. Szliśmy wielkim dziedzińcem, po obu stronach były małe zbiorniki wodne z fontannami po środku i pełno drzew wokoło. Przed nami rozpościerał się wielki, biały budynek z ciemnymi drzwiami i takimi samymi ramami w dużych oknach. W górnej części domu namalowana była taka sama gwiazda jak na bramie tyle że większa. Itachi popatrzył na mnie, a potem pchnął drzwi i weszliśmy do środka, było tam kunsztownie, drogie meble, piękne kolory. Hall był w jasnych kolorach, pełno tam było zieleni i obrazów, po jednej stronie mężczyzn z klanu Namikaze, po drugiej stronie ich żon.
-Wow, jak tu pięknie. Ktoś się napracował.
-Nie ktoś, tylko Minato Namikaze, i Naruto, który to odnowił. W tajemnicy przed wszystkimi odkrył to miejsce po swojej „ śmierci” i naprawił wszystko co zniszczone. Nie wiele było takich rzeczy bo i tak było tu pięknie, ale trochę pracy to kosztowało. Chciał Ci to pokazać gdy wrócicie razem do wioski, jednak mu nie wyszło. Chciał tu z tobą zamieszkać i dać Ci prawdziwy dom. To wszystko robił dla Ciebie.
-Z tego co mówisz wnioskuje że był niesamowitym człowiekiem, chciałabym go znać, chciałabym go pamiętać. Przypomnieć sobie.
-Zobaczysz, że jeszcze go sobie przypomnisz, nie odpuścimy tak łatwo, a teraz chodź obejrzymy resztę domu. – przez ponad dwie godziny chodziliśmy oglądając wielką rezydencje, miała dużą kuchnie co jest dla mnie użyteczne bo uwielbiam gotować i dobrze mi to wychodzi, ciężko jest zapamiętać te wszystkie korytarze, drzwi, ale się oswoimy. W domu są dwa miejsca do których Itachi zabronił mi wchodzić, jednym jest biblioteka, a w drugim nie wiem co się kryje. Powiedział że tylko Naruto ma tam wstęp, ale uszanuje jego decyzję. Niech tak będzie. Ostatnim miejscem w domu, które mi pokazał był mój pokój. Niesamowicie piękny, ściany pokryte fioletową tapetą, w odcieniu moich oczu i o ton czy dwa jaśniejszy, na podłodze jasne panele i duże okno, na którym mogę siedzieć do woli. W pokoju znajduje się też toaletka, wielka szafa i kilka komód, a na środku duże łóżko z baldachimem i ciemną, prawie czarną pościelą, jest też przejście do łazienki zrobionej w niebieskich odcieniach. Niesamowite miejsce, totalnie w moim stylu, jakby zrobione idealnie dla mnie, a może właśnie takie jest. Wtedy podeszłam do komody, gdzie znajdowały się przedtem niezauważone przeze mnie ramki ze zdjęciami. Na jednym z nich znajdował się czarnowłosy chłopczyk, razem z blondwłosym objęci ramionami i uśmiechnięci. Drugie zdjęcie przedstawiało tych samych chłopców, ale już trochę starszych, oprócz nich znajdowała się tam uśmiechnięta różowłosa dziewczynka i szarowłosy mężczyzna z maską na twarzy. Trzecie zdjęcie, postawione na półce obok pokazywało dwie osoby, śliczną czerwonowłosą kobietę trzymającą się za dużych rozmiarów brzuch i mężczyznę o przydługich blondwłosach obejmującego ją. Wzięłam to zdjęcie do ręki, nie mogąc się napatrzeć na ich szczęście.
-To Minato Namikaze i Kushina Uzumaki, rodzice Naruto, a zdjęcie zrobione jest przed ich śmiercią.- drgnęłam słysząc głos Itachi’ego, ale odłożyłam spokojnie fotografię.
-Są tacy szczęśliwi, zazdroszczę im. A te?
-To Naruto i Sasuke Uchiha, mój brat jako dzieci, a następne przedstawia także ich, ale i Sakurę Haruno oraz Hatake Kakashi’ego, ich drużynę. Drużynę 7.
- Co się tak właściwie stało? Czy ten Sasuke już nie przyjaźni się z Naruto?
-Sasuke jest zaślepiony chęcią zemsty na mnie, ale to nie będzie trwało długo, musze z nim porozmawiać, przez tą zemstę ich przyjaźń umarła, zaczęli rywalizować, ale nie było już w tym tej nutki radości, z którą robili to dawniej.- Starszy Uchiha opowiadał, a ja przeszłam dalej, gdzie zobaczyłam zdjęcie położone na półce tak, że nie było widać co na nim jest, podniosłam fotografię i zamarłam, szkło w niej pękło tak samo jak zdjęcie przedzierając dwie osoby, mnie, uśmiechniętą, szczęśliwą, taką pełną życia ubraną w swój strój shinobi, na który składały się krótkie czarne spodenki, a przy nich pasek w którym chowałam broń,  miałam też siatkowaną bluzeczkę i fioletowy stanik, a na nim krótką, postrzępioną, czarną kamizelkę z czaszką, na rękach miałam czarne krótkie rękawiczki z odkrytymi palcami, a opaskę shinobi w kolorze mojego stanika, przewiązałam sobie na ramieniu, moje buty były klasyczne, ale czarne i sięgały prawie do kolana. Na moją broń składały się dwa sztylety Sai oraz dwa wachlarze, które dostałam od mojej mamy. Koło mnie stał blondyn, z opaską liścia przewiązaną na ramieniu, tak jak moja, miał na sobie czarną koszulkę i czarne spodnie do łydek, które chowały się w wysokich za kostkę butach. Na rękach miał rękawiczki podobne do moich, tyle że z metalowym ochraniaczem na zewnętrznej stronie. Wyróżniającym się u niego dodatkiem był długi płaszcz koloru białego, na którym były łączące się czarne i czerwone pomieszane z pomarańczowymi płomienie, które tworzyły coś w rodzaju gwiazdy, takiej jak na bramie i ścianie budowli. Uśmiechał się lekko, a jego błękitne oczy częściowo przykryte były przez jasne włosy, w oczy rzucały się bardzo wyraźnie blizny jakby po wąsach, ale to dodawało mu tylko uroku. Takie piękne zdjęcie, ten chłopak, jest tak bardzo przystojny i jestem pewna że go znam, ale nie mogę go sobie przypomnieć, cholera! Moja głowa! Co to za ból!
Megi upadła na ziemie pod wpływem bólu głowy na myśl o Namikaze, Itachi szybko podbiegł do niej i położył na łóżko, przy okazji sprawdzając za pomocą chakry jej stan i dając lekki upust w bólu. „ Coś blokuje w jej głowie wspomnienia związane z Naruto, bardzo potężne jutsu. Cholera ciężko tu będzie coś poradzić”. Uśpił dziewczynę naciskając czuły punkt i położył przykrywając kołdrą, a sam wyszedł z pokoju i udał się do kuchni, gdzie zrobił jej kanapki i herbatę ziołową, aby pomogła jej w bólu głowy. Położył to wszystko na tacy i wszedł do pokoju, skąd zaraz po cichu wyszedł, kładąc uprzednio tace na szafeczce stojącej obok łoża.
Podczas gdy Itachi siedział w swoim pokoju, rozpakowując swoje rzeczy, które miał zapieczętowane w zwoju, Meg powoli wstała i cicho wróciła do oglądania zdjęć, ostatnim zdjęciem, które znalazła był jej pocałunek z Naruto, tej pamiętnej nocy, gdy pierwszy raz wyznał jej miłość. Nie wiedziała skąd jest to zdjęcie, ale wiedziała że było to ważna sytuacja, w sercu poczuła ukłucie, a z oczu poleciały łzy. Położyła się na łóżku tuląc do piersi zdjęcie i łkając cicho. „ To tak bardzo boli, nie wiedzieć nawet czy ta osoba istniała, znać ją z opowieści i widzieć jak bardzo się ją kochało. A teraz już go nie ma i nie dowiem się co to za uczucie, ta pustka pozostanie w moim sercu już na zawsze”. Leżała tak płacząc, a w pewnym momencie popatrzyła przez otwarte drzwi balkonowe na wielki księżyc świecący na dworze. „Może on gdzieś tam jest, i patrzy na ten księżyc teraz, tak jak ja i tęskni za mną, może myśli co robię i czy o nim pamiętam. Chciałabym pamiętać.”

~ ~ ~
no, kolejny rozdział :) mało się w nim dzieje, ale w następnym może będzie trochę więcej akcji ^ ^ no ale to się jeszcze zobaczy :D mam nadzieję dodać następny rozdział w okolicach 20 kwietnia, chyba że się będę nudzić to dodam szybciej :> do napisania!   

niedziela, 17 marca 2013

Rozdział 3




Itachi długo opowiadał dziewczynie o jej stosunkach z Naruto, o ich poznaniu, o przyjaźni i stopniowo coraz większym uczuciu. Dziewczyna słuchała go z zainteresowaniem, w niektórych sytuacjach na jej twarzy rysował się smutek, a czasem nawet zazdrość, rozczarowanie że nie pamięta czegoś tak pięknego, złościło ją że Itachi wie lepiej o chwilach, które prawdopodobnie ona przeżyła.
~ ~Retrospekcja ~ ~
„Śliczna dziewczyna o błękitnych włosach huśtała się na zrobionej przez pewnego chłopaka ławce przywiązanej do drzewa. Huśtawka miała na linkach pełno róż i fiołków- ulubionych kwiatów nastolatki. Młoda kobieta ubrana była w fioletowo-czarne kimono, które pięknie kontrastowało z jej oczami. Wypatrywała ona blondwłosego, wysokiego mężczyzny o oczach koloru bezchmurnego nieba, jednak chwile później ktoś zasłonił jej oczy, wzdrygnęła się, ale zaraz zaczęła się śmiać, a jej śmiech rozchodził się perliście po całej polance. Spróbowała wstać, ale czyjeś ręce zatrzymały ją na ławeczce, przybyły nie pozwolił się jej ani obrócić ani otworzyć oczu. Gdy jednak za pozwoleniem męskiego głosu otworzyła swoje powieki stał przed nią wysoki chłopak o przydługich blond włosach zakrywających jego śliczne tęczówki, ubrany w czarną koszulę i jeansy, z uśmiechem, który zapierał dech w piersi nie jednej dziewczynie, jednak należał on tylko do tej, która teraz siedziała przed nim rozpromieniona. Naruto- bo tak nazywał się ów nastolatek popatrzył na Megi, a zaraz złożył na jej czole pocałunek, potem całował jej zaróżowione policzki, mały zgrabny nosek, ale nie pocałował jej w usta, wziął ją jedynie na ręce i uprzednio rozbierając siebie i ją do bielizny weszli do małego jeziora z dużym wodospadem. Cały dzień spędzili na wygłupianiu się, jedzeniu, śmianiu i pływaniu. Wieczorem Namikaze rozpalił ognisko, rozłożył koc i oboje położyli się patrząc w gwiazdy.
-Ten dzień był niesamowity Naru-chan. Dziękuje Ci bardzo, dawno nie bawiłam się tak dobrze.
-Ten dzień się jeszcze nie skończył Megi. Chce żeby dziś było jak najlepiej, dlatego zamknij na chwile oczy, proszę Cię.
-A-ale po c-co?
-Ufasz mi? – dziewczyna kiwnęła tylko lekko głową i przymknęła oczy, a chłopak wyciągnął z kieszeni mały, drobny naszyjnik i założył jej na szyję. Czując zimno szybko sięgnęła do miejsca, gdzie miała podarunek i dźwignęła go do góry, było to drobne serduszko z niebieskim oczkiem, na delikatnym łańcuszku.
-Ojej, jest piękny! Dziękuje, nie musiałeś.
-Należał do mojej mamy wiesz? Dostała go od mojego ojca, jest to pamiątka rodzinna, to oczko jest koloru Namikaze, niebieskiego, bo każdy z nas miał niebieskie oczy, ale u każdego mimo że takie same to były inne. Chcę żebyś go miała, jesteś najważniejszą kobietą w moim życiu, proszę Cię żebyś nigdy go nie zdjęła, nigdy. Możesz mi to obiecać?
-Tak, przysięgam.- złożyła delikatny pocałunek na jego policzku i położyła głowę na jego klatce piersiowej patrząc w górę.
-Chciałbym żeby ta chwila trwała wiecznie wiesz? Nie musielibyśmy się niczym martwić. Bardzo bym tego chciał. To jedno z moich największych marzeń.
-Też bym tego chciała, nie czuć strachu przed kolejnym dniem, nie bać się że w każdej chwili mogę Cię stracić.
-Nie stracisz mnie, nie dawno Cię zyskałem. Nie mogę odpuścić tak łatwo.
-Ale, twoja jutrzejsza walka…
-Nie mówmy dziś o tym ukochana, to jest nasza noc. Nie psujmy jej.-mówiąc to popatrzył jej głęboko w oczy, a potem pocałował namiętnie i przewrócił tak że leżała na nim.
-Tak, to nasza noc. Kocham Cię Naruto.
-Kocham Cię Meagane.”
~ ~ Koniec ~ ~

-Wiem że tego nie pamiętasz, wiem że nie pamiętasz w ogólne Naruto, ale przypomnisz sobie, ja dokonam wszelkich starań żebyś o nim pamiętała. Przyniosę Ci jutro jego zdjęcia, może to choć trochę pomoże. A teraz musze już iść, do jutra siostrzyczko.- pocałował ją w policzek i wyszedł, zostawiając dziewczynę samą z zawalającymi jej głowę myślami.
„Co jeśli on mówi prawdę, jeśli ja naprawdę miałam kogoś takiego. I ten wisiorek… przecież mam go na szyi, jest taki sam jak ten z opowieści. Co to wszystko znaczy? Czemu Itachi wie tyle o moim życiu, czemu ja tego nie mogę sobie przypomnieć? Coś jest nie tak.”, myślałaby tak dłużej jednak zmorzył ją sen.
„Szłam przez małą wioskę patrząc na bawiące się dzieci i uśmiechając się do nich, koło mnie szedł brązowowłosy młodzieniec o żółtych oczach trzymający za rękę dziewczynę o długich do bioder białych, kręconych włosach o skośnej fioletowej grzywce zakrywającej pół jej ślicznej twarzy. Jej oczy były niesamowicie białe , nie posiadały źrenicy, ale za to  gdyby się dokładnie przyjrzeć można by dojrzeć małą czarną gwiazdkę w kancie oka. Imię tej dziewczyny brzmiało Hokkyokusei, ale najczęściej zwracaliśmy  się do niej Hokkyo lub Ho , śmiała się rozmawiając z nami, szliśmy powoli witając wszystkich i rozmawiając o wszystkim, byliśmy szczęśliwi”- Megi uśmiechnęła się przez sen, jednak chwilę potem jej wyraz twarzy zmienił się na przerażenie, smutek z powodu kolejnej wizji.
„Białe włosy poplamione krwią, oczy przedtem białe, teraz ich kolor zmienił się na czarny, gwiazdka w nich stała się czerwona, a jej spojrzenie jest bez wyrazu. Z uśmiechem patrzy na stos ciał leżących przed nią, na samej górze ów brązowowłosy chłopak, z  pustym spojrzeniem, z widocznym na twarzy przerażeniem.
-Hokkyo, co ty robisz? Dlaczego?!
-Bo tak musi być Megi, oni byli dla mnie zbyt dużym ciężarem, Masai nim był. Nie potrzebuje ich, nic dla mnie nie znaczą, a ty zaraz do nich dołączysz. Żegnaj przyjaciółeczko.
-NIE!- Ho rzuciła się na niebieskowłosą z bronią wymierzoną w gardło, jednak ta wyciągając swe wachlarze odparła jej cios.- to nie jesteś ty Hokkyo, musisz to przezwyciężyć.
-Mylisz się. Tamta Hokkyo już nie żyje. – z przerażającym śmiechem zaczęła napierać na koleżankę, gdy w pewnym momencie odskoczyła składając pieczęcie.
-Doton: Doryuu Katsu! – wymówiła jutsu i uderzyła w ziemię, a ziemia w kierunku fioletowookiej zaczęła się rozstępować, jednak ta nie straciła czujności i podskoczyła szybko, a następnie szybko zamachnęła się swoimi wachlarzami tworząc duży podmuch wiatru, który lekko drasnął przeciwniczkę.
-Tylko na tyle Cię stać? Przegrasz to i zginiesz tu, jak reszta.- niesamowicie szybko znalazła się przy Megi i posłała jej kopniaka w brzuch, który odrzucił ją do tyłu. Białowłosa nie pozwoliła jej upaść, znalazła się przy niej i zaczęła bić pięściami i kopać po całym ciele z niesamowitą siłą przez co Chakirache wykaszlała dużą ilość krwi. Zaśmiała się po raz kolejny i uderzyła prosto w klatkę piersiową, a przez siłę uderzenia niebieskowłosa zatrzymała się na filarze, łamiąc go na pół.
-Widzisz? Jesteś słaba, nie potrafisz obronić nawet siebie. Co z Ciebie za ninja? Zwykła nieudacznica.
-Z-zamknij s-się! Zawsze b-będę chronić tych których kocham, zawsze. To z tobą się coś stało przecież kochałaś Masai’ego, więc dlaczego? Odpowiedz! Zadałam Ci proste pytanie!- krzyczała mimo tego że miała przebite płuco i ledwo oddychała, nie potrafiła wstać choć próbowała.
-Bo ON mi kazał.
-ON? Kim jest ten ON? Naprawdę? Nie mogłaś się zwrócić o pomoc do mnie? Do Masai’ego? Naruto?
-Wy nic nie rozumiecie! Nie macie z nim szans, jesteście w przegranej sytuacji, więc czemu mam się trzymać z wami? Bycie z nim to moje przeznaczenie. Moja przyszłość. A teraz, żegnaj.- Ho podniosła katanę, chcąc wbić ją przyjaciółce w serce, w jej oczach widoczne były łzy. Gdy miała miecz przy piersi Meagane została gwałtownie odepchnięta, a w wyniku nie spodziewanego ataku upadła.
-Nie rozkręcaj się aż tak Hokkyo, będziesz jeszcze miała na to czas, chodźmy już.
-Hai Mistrzu.- powiedziała cicho wstając powoli i zaraz pojawiając się za mężczyzną.
-Jeszcze się spotkamy Meagane Chakirache, jeszcze do mnie przyjdziesz.- chwile po tym niebieskowłosa zemdlała, a w Sali znowu się ktoś pojawił, jedyne co zobaczyła to te niebieskie oczy.”
Gwałtownie się podniosłam drżąc z przerażenia. „Co to było? Hokkyo? Ale przecież ona umarła, tak mi powiedzieli, więc co to było? Wizja? Czy co? Czemu tego nie pamiętam? Przecież byłam przy tym jak umierała, to było podczas tej głupiej misji, więc co to? Ona umarła przez ninja Dźwięku, umierała na moich kolanach. C-co tu się dzieje?!”
-Mała naiwna Meg, jak łatwo Ci jest coś wmówić, jesteś taka biedna.- nagle w mojej głowie rozległ się głos, przerażający głos.
-Kim jesteś i co do cholery jasnej robisz w mojej głowie?! MÓW!
-Nie denerwuj się kochanie, jestem Szkarłatny, powinnaś mnie znać.- zadrżałam mimowolnie na to imię, skądś je kojarzyłam, ale nie mogłam sobie przypomnieć skąd.
-Nie znam nikogo takiego. Pierwszy raz to słyszę.
-Wygłupiasz się co kochanie? To ja Ci przypomnę, popatrz:
W mojej głowie zaczęły pokazywać się obrazy czerwonowłosego mężczyzny stojącego nade mną, całą skąpaną we krwi, śmiał się ze mnie, opowiadał o tym że zostanę jego królową, że będę z nim na wieczność. Kolejny obraz, ja leże bezsilnie, a on przebija Archiego, mojego przyjaciela od dziecka, później śmierć mojej babci i ukochanej ciotki. Śmieje się przy tym, cieszy się z tego.
-NIE!! Przestań! Nie pokazuj mi tego! To nie prawda.
-Ależ to dopiero początek najdroższa, to dopiero pierwszy pokaz.
-Przestań! Nie! To boli. BOLI!
-Hahahahaha! Wiem o tym, ale to sprawia mi przyjemność, to że cierpisz. A teraz żegnaj, jeszcze do Ciebie wrócę.
Zniknął z mojej głowy, a ja zaczęłam ciężko dyszeć, to było straszne, widzieć śmierć mi bliskich, a to wspomnienie z Ho? Dlaczego stała się taka? Czy to że ona tak zabijała to prawda? Czy to tylko wytwór Szkarłatnego? I czemu mam dwie różne wersje wspomnień z nią? Umarła? Czy uciekła? Nic nie rozumiem. Nic.

Narrator

Dziewczyna nie mogąc poradzić sobie ze wszystkim co się dzieje zemdlała, nie pomagało jej w tym także to że była wycieńczona i osłabiona przez rany. W czasie gdy ona spała spokojnie na łóżku szpitalnym przyglądał się jej pewien młody mężczyzna, patrzył na nią łagodnym wzrokiem i uśmiechał się delikatnie. Gdy był pewien że ona śpi i się nie obudzi wszedł do Sali przez okno i pogłaskał ją po twarzy. „Jeszcze trochę musisz pocierpieć, ale to już nie długo. Jeszcze tylko trochę i twoje życie się ustatkuje. Jednak musisz poradzić sobie z jedną osobą i uratować ją przed nią samą. Bo inaczej nigdy nie zaznasz spokoju. Żegnaj Megi, jeszcze się spotkamy”. Złożył delikatny pocałunek na czole dziewczyny, po czym zniknął z Sali nie pozostawiając za sobą żadnych śladów.


~   ~   ~
Rozdział bardzo słaby i do dupy moim zdaniem ; / Mało co się dzieje, ale niestety inaczej się nie dało. Jeszcze musicie poczekać na rozwój akcji trochę. Przepraszam że tak długo ale miałam wyjazd, potem szkoła i w ciul nauki, no a teraz choróbsko mnie złapało i leżałam z 40 stopniami gorączki -.- ale na szczęście jest lepiej i dałam radę napisać. Mam nadzieje że następny będzie lepszy ^.^