piątek, 4 września 2015

Rozdział 25

Przegrywali, walka trwała w najlepsze ale  niebieskowłosej i blondynowi nie szło najlepiej. Gdy po raz kolejny Naruto oberwał lądując na znajdującym się kilkaset metrów dalej drzewie, Megi czuła się wściekła i bezsilna. Chłopak upadł, leżał dotykając twarzą ziemi, ale co było gorsze nie ruszył się, nie wstał jak to miał w zwyczaju. Zaniepokoił Megi tak bardzo, że podbiegła do niego próbując pomóc wstać. Obróciła go na plecy, a głowę uniosła ku górze patrząc natarczywie na jego twarz. Włosy pełne pasemek były okryte kurzem i błotem, policzek siny a warga rozcięta. Jego mina wyrażała złość i zawód, przegrał. Był zbyt pewny wygranej.
-No, zakończyliśmy nasz mały pojedynek. Nie jesteś gotowy Uzumaki Naruto. Nie zasługujesz na miano Namikaze.
W oczach blondwłosego zataił się ognik złości a sam wstał jakby nic mu nie dolegało. Zdjął i tak podartą już doszczętnie koszulkę zostając w samych szarych spodniach dresowych.
-Nigdy więcej tak nie mów. Zasługuje na to rozumiesz? Zrobię wszystko żeby być godnym.
W pewnej chwili poczuł się wyjątkowo, jego ciało objęła białoniebieska poświata  i zniknął pojawiając się przed mistrzem. Atakował z nową siłą co raz pojawiając się przy mistrzu, każdy mięsień go bolał mimo to nie poddawał się i wciąż napierał na broniącego się.
-Zrobię.Wszystko.Żeby.Zasługiwać.Na.To.Nazwisko.Mistrzu.
Z ostatnim ciosem wytoczył uderzenie w podbródek które wyrzuciło Kooriego w powietrze. Starzec upadł, miał problemy z podniesieniem się, ale gdy to już się stało, skłonił się lekko.
-Brawo Uzumaki Namikaze Naruto.
-Arigatou. - mruknął blondyn i osunął się na ziemie nieprzytomny

Po sparingu syn Czwartego Hokage spał przez bite dwa dni, Megi zaczynała się juz delikatnie martwić ale Yahiko mówił jej by spokojnie czekała. W końcu, pod wieczór w dniu trzecim Naruto zaczął powoli ruszać się, a parę minut później otworzył swoje wielkie oczy.
-Ty głupku! Nie strasz mnie tak.
Chakirache wtuliła się w jego obolałe ciało sprawiając że chłopak jęknął. Szlochała delikatnie w jego tors, a ten głaskał ją uspokajająco po włosach. Szybko jednak uspokoiła się i podniosła wzrok oglądając jego poobijaną, ale nadal przystojną twarz. Przesunęła wzrok na oczy, a wtedy promienny uśmiech wpłynął na jej usta. Te dziwne czarne oczy zniknęły, a Namikaze znowu odzyskał swój stary kolor. Patrzył na nią tymi niebieskimi tęczówkami wyrażającymi zdziwienie.
-Twoje oczy...
-Hai, wiem kochanie.
-A-ale jak?
Uśmiechnął się tylko w odpowiedzi, przyciągając ją z powrotem do uścisku.

Następnego dnia wieczorem umówili się na wspólne spędzanie czasu. Był to ostatni dzień w wiosce, jutro o świcie wracali do Konohy. I choć przykro im było opuszczać malownicze miejsce, to tęsknili za domem, za przyjaciółmi. Ciepło opatuleni w zimowe kurtki i grube, kolorowe szaliki spacerowali oglądając wszelkie budynki, stragany znajdujące się dookoła. W ich dłoniach znajdowała się rozgrzewająca gorąca czekolada przyozdobiona kilkoma słodkimi piankami i dużą ilością bitej śmietany. Gdy w końcu dotarli do rozpościerającej się za wioską góry, z której rozciągała się panorama całego kraju usiedli na odpieczętowanym przez blondyna ciepłym kocu i wtulili się w siebie. Spoglądali tak na każdy budynek komentując śmieszne dachy wyróżniające każdy z nich, a potem położyli się oglądając bezchmurne, rozciągające się nad nimi niebo. Każde pokazywało jaki kształt wyszedł im łącząc gwiazdy, śmiali się i sobie dokuczali.
-Patrz! Tam jest tygrys!
-Taaa, a ja widzę żyrafę.
-No serio Naruuuto. Nie nabijaj się ze mnie.
-Ja tam w tych gwiazdach nic nie widzę. Rozumiem mały wóz i duży wóz, ale reszta? Nie wiem gdzie wy to widzicie.
-No a tam jest niedźwiedzica.
-No, chyba na twojej głowie. - niebieskooki śmiał się cały czas sprzeczając z dziewczyną. W pewnym momencie uniósł się widząc spadającą gwiazdę.
-Patrz! Widziałaś?
-Co takiego?
-Spadającą gwiazdę.
-Żartujesz chyba
-Nie, widziałem na prawdę. Teraz czas na życzenie. - mocno zacisnął oczy starając się jak najbardziej by wymarzona rzecz się spełniła.
- O czym pomyślałeś?
-A-a-a Jak ci powiem, to się nie spełni.
-Oj Naruto?
-Nie!
-No weeeź.
-Nie.
-Prooooszę?
-Nie masz na co liczyć. - wysłał jej całusa w powietrzu i położył się z powrotem, a ta usiadła plecami do niego, obraziła się. Dla niego to wszystko było zabawne, takie beztroskie. Pociągnął ją z taką siłą że upadła na niego i pomógł się obrócić, a gdy to się stało przycisnął swoje usta do jej, nie pozwalając się odsunąć. Chwilę starała się nie reagować. ale potem poddała się i oddała pocałunek zatracając się w nim.
-Dawno się tak nie czułam.
-Ja też, nie wiesz jak strasznie mi tego brakowało.
-Uwierz, mi też.
Patrzyli na siebie i uśmiechali się, napawali się otaczającą ciszą, spokojem. Wtedy Meagane spojrzała na niebo, a jej oczy zaświeciły z podniecenia. Na niebie rozpościerały się różnej szerokości pasy w pięknych kolorach, tęczowe pręgi przybierały kuliste, zawijane i falowane kształty.
-Zorza polarna. - mruknęła cicho, jakby do siebie.
-C-co? Wow. - Naruto najpierw nie rozumiał, ale potem popatrzył tam gdzie podążał wzrok Megi i zrozumiał. Obydwoje zastygli obserwując piękne dzieło natury.
-Gdy byłam mała, rodzice zawsze zabierali mnie tam gdzie przewidzieli że pojawi się zorza. Było to dla nich czymś świętym, symbolizowało szczęście. Zawsze kazali mi podążać w jej stronę. Miała dawać mi nadzieję i siłę na dalsze przeszkody. To najpiękniejsze, co mogło nas tu spotkać.
-Tak to jest niesamowite, gdy byłem z Torą raz udało mi się taką zobaczyć, ale zostało to brutalnie przerwane przez bójkę, którą wywołał jakiś facet. Chciał ukraść wujowi pieniądze, a gdy ten to zauważył to uderzył. Rozwalił mu nos, ale tamten był w dużo gorszym stanie. Z Yahiko się nie zaczyna.
-Zdążyłam to zauważyć. - zaśmiała się dziewczyna i po raz kolejny wtuliła w Naruto opierając głowę na jego barku.
-Wracajmy. Drżysz. - skinęła głową czując jak drętwieją jej palce i wstała pociągnięta przez blondyna. Złapał ją za rękę, a wtedy poczuła rozlewające się po jej ciele ciepło. Spojrzała na towarzysza i zrozumiała po uśmiechu, że to dzięki jego umiejętnościom. Szli w ciszy przez dłuższy czas delektując się wieczorem, stragany zostały już zamknięte, a większość ludzi ogrzewała się w domach przy ciepłym kominku z gorącą herbatą i kocem.
-Megi?
-Tak Naruto?
-Słuchaj, myślałem o tym dłuższy czas, ale może... Spróbowalibyśmy jeszcze raz? - dziewczyna przystanęła, a on wpatrywał się w jej plecy.
-Nie.
-Nie? Ale dlaczego? Przecież jest nam razem do..
-Po prostu nie. To była zemsta, zwykłe odpłacenie.
-C-co?
-Oh daj spokój. Zraniłeś mnie, przez ciebie moje serce pękło na milion kawałków. Chcę żebyś czuł to samo.
-Meg... - nie zdążył nic dodać bo dziewczyna zniknęła, a on w furii rozwalił stojącego nieopodal wielkiego bałwana, wsadził ręce do kieszeni i szedł dalej w ciemność nie mogąc uwierzyć. Ona nigdy taka nie była, nie umiała kłamać. A bycie tak dobrą aktorką? Nie rozumiał.

Pojawiła się w pokoju i padła na łóżku szlochając głośno.Pięknie zaścielona satynowa kołdra, która tłumiła jej łkanie była teraz wymięta od ściskania drobnymi dłońmi i kopania. Gdy uspokoiła się w miarę po paru minutach, najciszej jak mogła zeszła na dół i zrobiła sobie kakao. Potem szybko przemknęła z gorącym napojem i usiadła na łóżku przykrywając się grubym, puchowym kocem. W jednej dłoni trzymała czekoladowe ukojenie, a w drugiej tanie romansidło, które sprawiło że cały wieczór nie potrafiła przestać płakać. Wszystko kojarzyło się z Naruto.

Następnego dnia rano wszyscy stali w salonie domu Tory i żegnali się od powrotu blondyna, co stało się jakoś niecałą godzinę przed ich wyjściem nikt nie miał za wesołych min. Białowłosy wiedział że coś stało się między podopiecznymi, ale nie chciał na nich napierać. Czekał cierpliwie aż sami wyjaśnią, widok naburmuszonego Naruto o minie zabójcy niezmiernie go denerwował, ale wiedział o wybuchowości bratanka, a także o tym że w złości potrafi na prawdę zmienić się w zabójce. Po krótkich grzecznościach z mistrzem Koori i jego córką wyruszyli w drogę powrotną. Pierwszy, znacznie oddalony od pozostałej dwójki biegł Uzumaki, chciał wyładować swoją złość i ból, ale na mało się to zdawało.
-Naruto!
-Niech sensei go zostawi, mieliśmy małą sprzeczkę.
-Wystawia się i nas na atak. Jak mam być spokojny? On... - nie dokończył bo usłyszeli huk z przodu, a patrząc w miejsce gdzie był towarzysz widzieli tylko tumany kurzu. Dobiegli tam szybko, ale blondyn siedział po turecku na ziemi, obok niego leżały dwa ciała - kobieta i mężczyzna. Mieli takie same jasnobrązowe włosy i czarne, dobrze przylegające do ciała strój. Ich miny wyrażały przerażenie, ściągnięta w bólu twarz i zastygłe oczy.
-Za wolno. -wzruszył ramionami i pobiegł dalej nie patrząc nawet na zabite osoby. Tora westchnął i spopielił ciała kiwając Meagane głową aby ruszyli dalej.
-Nie był taki.
-Nie Megi, nie był. Stał się taki po śmierci Kankuro. Czasem bawiła go śmierć jego ofiar. lubił słuchać jak błagają o śmierć, ale tylko wtedy gdy był bardzo zdenerwowany lub zraniony.
-Nie mogę z nim być mistrzu. - szepnęła cicho, a łza spłynęła po jej policzku, za nią następna i kolejna, która jednak nie zdążyła spaść starta przez białowłosego.
-Spokojnie mała, on zrozumie. Musi ochłonąć.
Kiwnęła głową i dalszą drogę biegli w ciszy, bez zbędnych przeszkód i wybuchów Naruto. Niedługo potem na granicy dwóch krain stanęli na nocny postój.
-Kto bierze pierwszą wartę?
-Ja!- zerwali się oboje młodzi patrząc na siebie wrogo.
-Dobrze, to ja będę pierwszy. Tu jest wasz namiot.
-Śpij w nim sama, będę spał pod gołym niebem.
-Proszę nie, śpij tam ze mną. Wiesz że ich nie lubię.
-Nienawidzisz. - zaśmiał się, ale poszedł za nią do małego, niebieskiego namiotu, gdzie obydwoje szybko zasnęli w osobnych śpiworach. Rano pierwsza stała niebieskowłosa, była zdezorientowana, ale wyszła na zewnątrz chcąc się orzeźwić. Z ułożenia słońca podejrzewała że jest gdzieś 6.30 rano, mistrz siedział na drzewie obserwując ją.
-Dlaczego?
-Bo przemęczaliście się, trzeba było wam porządną dawkę snu.
-Arigatou.
Wymienili uśmiechy i dziewczyna rozpaliła małe ognisko, gdzie upiekła kawałki mięsa zapakowane dla nich przez Noun. Gdy pożywienie było prawie gotowe z tymczasowego łóżka wydostał się Naruto przeciągając mocno. Zniknął im z oczu, a chwilę potem siedział na małym pieńku.
-Musiałem się przebiec. Jedzmy i ruszajmy. - powiedział jak gdyby nic, a tamci kiwając głowami ze zdezorientowania usiedli wkoło zachwycając się przysmakami.
Do wioski nie dotarli tak szybko jak chcieli, ale byli nawet zadowoleni i pełni sił. Od razu udali się do Tsunade opowiadając o krótkim, ale owocnym treningu. Po pochwale i paru informacjach od Hokage wszyscy udali się w swoją stronę. Tora do rezydencji Namikaze, Megi i Naruto na cmentarz. Co było śmieszne, żadne nie wiedziało że drugie idzie w to samo miejsce.
Blondyn stał właśnie nad grobem rodziców modląc się, gdy zobaczył siedzącą na ziemi i szlochającą fioletowooką. Schował się, by go nie zauważyła, a gdy odeszła podszedł do nagrobka. Zamurowało go, przed nim rozpościerał się jego grób. Z czasów gdy był więziony przez wuja we własnym ciele. Popatrzył jeszcze raz na ozdobny napis i przejechał po nim dłonią następnie przeniósł wzrok na mały pojemnik na kwiaty, gdzie stał  bukiecik niezapominajek i mała karteczka. Wiedział że nie powinien, ale otworzył ją.

" Tak bardzo tęsknie kochanie, wiesz? Teraz to już nie to samo. Naruto Namikaze którego kochałam umarł w walce ze Szkarłatnym. Tak bardzo chciałabym cofnąć czas...

Twoja na zawsze, Megi"

Klatka piersiowa zaczęła boleć, a oczy niemiłosiernie piec. Czuł się jakby stracił wszystko po raz kolejny, ale na prawdę tak było. Ścisnął kartkę w dłoni i zniknął z cmentarza pojawiając się w swoim pokoju. Serce zaczęło boleć coraz mocniej, zaczynało mu się coraz gorzej oddychać,  upadł na kolana, dyszał, aż w końcu spadł.


-Znowu! Tak, udało się!
-Brawo Akamai.
-Nasza armia już się zbiera, potrzebujemy jeszcze tylko paru dni.
-Ty dowodzisz kuzynie. Wszystko jest na twojej głowie, a teraz ruszaj!
-Hai, powiadomię Cię gdy wszystko będzie gotowe.
Skłonił się nisko i odszedł, a w pomieszczeniu nastała ciemność, jedna świeca  oświetlająca tylko czerwone włosy i twarz Pana przyozdobioną diabelskim uśmieszkiem. Nikt go nie pokona.

* * *
Tak bardzo przepraszam :( Brak czasu, a co najważniejsze zastój, tak cholernie nie miałam pojęcia co pisać. Kolejny nudny rozdział skupiony na miłości. Ugh... Nie podoba mi się, chce żeby coś się działo, a z drugiej strony chcę byście trochę poczekali. Co mnie smuci? Co rozdział to mniej komentarzy. Wypaliłam się?


4 komentarze:

  1. Tak się Najebalem ze nie mam słów żeby opisać ten rozdział, jest zajebisty <3 kocham wakacje :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak się Najebalem ze nie mam słów żeby opisać ten rozdział, jest zajebisty <3 kocham wakacje :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział dobry, rozumiem(y). Nie zawsze jest pełno czasu, teraz dodatkowo szkoła.
    Jak dla mnie nadal świetnie piszesz, zaś co do komentarzy.. Ludzie po prostu mają mało czasu i mogą rzadziej gdzieś zaglądać ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej,
    bosko, biedny Naruto tak bardzo cierpi...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń

Komentarz? Dla was to tylko dwie minutki, dla mnie? Duma i radość że komuś podoba się moja twórczość. Dzięki temu próbuje jak najszybciej dać wam następny kawałek historii. Dziękuje :)