sobota, 6 czerwca 2015

Rozdział 16

Biegł chcąc znaleźć się jak najdalej, po rozmowie z Torą nie wiedział co ze sobą zrobić. Rozmowa z mistrzem otępiła Namikaze i chłopak nie wiedział co ma myśleć. Chciał być sam. Jak najdalej od Tory, Megi i każdego kogo znał, na kim mu zależało. Gdy w końcu znalazł polanę wziął się za trening, ale nawet gdy celował kunaiem w stronę drzewa, chybiał i to z dużą rezerwą miejsca. Przepływało przez niego tyle różnych emocji.... złość, smutek, ból. Usiadł pod rozłożystym drzewem i ciesząc się cieniem dającym ukojenie w gorący dzień zamknął oczy. Każdemu kto go widział wydawałoby się że chłopak zasnął, ale on toczył wewnętrzną rozmowę ze swoim mieszkańcem.
-Kurama?
-Hai, młody. Wiem co czujesz, każda twoja emocja przepływa przeze mnie. Na prawdę chcesz to zrobić?
-Wiesz... Uchiha uświadomił mi czego chcę, albo nie. Dzięki niemu wiem co muszę zrobić.
-Jesteś tego pewny?
-Tak przyjacielu... Muszę się odseparować.
-Wiesz... Ja zawsze będę przy tobie.
-Nie masz wyjścia lisku.
- Ty gówniarzu! Ja tu się staram ci pomóc, a ty tak się odwdzięczasz? Niech ja cię dorwę!
Popatrzyli na siebie i obydwoje wybuchnęli śmiechem, ich przyjaźń się rozwijała z każdym dniem, byli prawie jak bracia. Naruto pomachał demonowi i wrócił do ciała, powoli wstając złożył pieczęcie i zmienił swój wygląd. Znowu był Matashi'm. No może z jedną malutką różnicą. Mianowicie jego oczy, choć chciał i próbował, nie mógł zmienić ich wyglądu. Ręce wsadził do kieszeni czarnych bojówek, a głowę spuścił i poszedł dalej rozmyślając o swojej decyzji. Wahał się, ale kto by tego nie robił? Miał na zawsze odpuścić sobie osobę, przy której jego zmysły wariowały.
* * *
Była zmartwiona, już dawno nie widziała się z Matashi'm, tęskniła za nim, za tymi pięknymi tęczówkami i słodkim uśmiechem. Przy nim odżywała na nowo, a teraz zniknął, może był na misji? Ale była u Tsunade i ta zaprzeczyła by zapuszczał się poza wioskę, nie było czasu o tym dłużej myśleć. Musiała się przygotowywać na pogrzeb, pożegnać różowowłosą dziewczynę, która w ostatnim czasie stała się jej bliska. Ubrana w czarną sukienkę wyszła z pokoju wyglądając do salonu, gdzie jej braciszek przytulał płaczącą Yamanakę. Cichutko podeszła i dołączyła do przytulających się, było jej żal Ino.
-Wiem że to pytanie jest nie na miejscu, ale dasz radę Ino?
-M-muszę Megi, znałam ją ca-ałe życie. Była mi najbliższa mimo wie-elu kłótni i przekomarzań, a teraz? n-igdy już jej nie zobaczę. Dziś? Ten ostatni r-raz.
-Hai rozumiem. Wiem jakie to dla ciebie trudne.
- Nawet sobie nie wyobrażam co czuje Sasuke.
-On umie radzić sobie z bólem, da radę. A tak właściwie gdzie on jest?
Do tej pory milczący Itachi mruknął tylko że jego brat wyszedł z samego rana, a gdy próbowali go zatrzymać, zagroził że ich zabije. Po chwili cała trójka wstała i udali się na cmentarz, gdzie Piąta miała prowadzić ceremonię.
Po dotarciu stanęli w pierwszym rzędzie, patrząc na otwarte pudło, w której spoczywała już na wieczność ich przyjaciółka, nie mogli powstrzymać łez. Ino wraz z Megi podeszły do różowowłosej. Pięknie uczesane różowe włosy, ciemnozielona sukienka podkreślająca soczyście zielone oczy, oczy których już nikt nigdy nie ujrzy i czarne, eleganckie buciki. Wyglądała jakby wybierała się na bal, a nie do ziemi... Każda z dziewczyn wzięła w swoje delikatną dłoń Haruno i pożegnały się z nią wewnętrznie. Odchodząc od trumny, każdy mógł zobaczyć zmęczone twarze kunoichi i rozmazany makijaż, które obie starannie wykonywały, chcąc zakryć wory pod oczami i wielki ból, którego raczej nic nie zamaże. Jeszcze parę osób podeszło do trumny, w tym rodzice zmarłej. Matka zaczęła przeraźliwie płakać i krzyczeć widząc ciało córki, mówiła że powinno być odwrotnie, że dziecko nie może zginąć wcześniej niż rodzic. Wpadła w szał, zaczęła obwiniać Hokage, a następnie nas. Ojciec tylko patrzył na tą scenę, a gdy ukochana żona położyła się przed trumną szlochając, podszedł do ciała córki. Pogłaskał ją delikatnie po różowych włosach, z których zawsze był dumny, zaczepiając po drodze o zieloną chustkę podarowaną jego jedynemu dziecku przez Yamanakę. Złożył ostatni pocałunek na czolę córeczki, uśmiechnął się delikatnie i odszedł, zabierając po drodze żonę. W pewnym momencie, gdy do Haruno podeszła Hokage pod drzewem pojawił się Matashi, przelotnie popatrzył na płaczące przyjaciółki i zajął miejsce Piątej. Patrząc na twarz przyjaciółki poczuł się winny, gdyby był lepszy zielonooka by żyła. Jej śliczna okrągła buźka, zawsze wprawiała go w zachwyt. Zawsze ją kochał, kiedyś myślał że jak osobę, która powinna mu towarzyszyć, ale potem zrozumiał że kochał ją jak siostrę. Pocałował ją delikatnie w policzek przyozdobiony różem i odszedł, stając całkiem z boku. Nie obok Meagane, która proszącym wzrokiem oczekiwała tego. Wolał być sam.
-Tooo zaczynajmy. - zaczęła zmieszana Tsunade. - Dzisiejszego dnia chciałabym pożegnać moją uczennicę, waszą córkę, przyjaciółkę, towarzyszkę, która  za cel swojego życia obrała ratowanie życia każdemu komu umiała. Z każdym dniem stawała się.... - słowa te przerwał dym, który zakrył przemawiająca,a z niego wyłoniła się osoba, która sprawiła uśmiech na twarzy Namikaze.
- Przepraszam za spóźnienie, musiałem coś... załatwić.
Hokage pokazała ciemnowłosemu gestem dłoni miejsce w tłumie, ale on podszedł do trumny ukochanej. Spoglądając na jej delikatną, porcelanową twarz zamknął oczy, a z jego oka wypłynęła jedna łza. Nie ocierał jej, pozwolił jej spłynąć i obić się o zimny policzek ukochanej. Jak jego poprzednicy, pochylił się, ale on złożył pocałunek na ustach dziewczyny. Złapał ją za rękę i włożył na nadgarstek cieniutki, złoty łańcuszek z małą zawieszką w formie kwiatu. W końcu była ona jak najpiękniejsze drzewo, którego imię nosiła... Sakura. Osoba, którą będzie kochał całym sercem, nie słaba kunoichi, którą była kiedyś. Silna, piękna, młoda kobieta, która nie da sobą gardzić... Ta bransoletka była wyrazem jego wdzięczności dla czekającej i kochającej go tyle lat różowowłosej. Niestety nie zdążyła dostać prezentu, gdy jeszcze żyła. Sasuke popatrzył jeszcze raz na twarz. Była spokojna, jakby Sakura po prostu spała i nie wiadomo czemu, ale Uchiha miał wrażenie jakby była szczęśliwa, dziwne uczucie ogarnęło jego serce, gdy lekki wiaterek zakołysał jego włosami, smagając jego twarz. Czuł jakby to był dotyk zielonookiej, jej pożegnanie. Zamknął oczy napawając się uczuciem, a zaraz poczuł pierwsze krople na twarzy - deszcz. Niebo płakało nad śmiercią dziewczyny. Zamknął trumnę i odszedł zajmując miejsce u boku Yamahiku. Wtedy Tsunade po raz kolejny rozpoczęła przemowę, a lecące z nieba krople zlewały się, z tymi, które wypłakiwało głównie kobiecie grono Konohy. Najgorszy dla wszystkich moment, jakim było opuszczenie trumny wprawił matkę Sakury w omdlenie, ale zaraz po tym skończyła się ceremonia. Młodszy Uchiha podszedł jeszcze do ozdobnego nagrobka, na którym ukazana była twarzyczka dziewczyny i  napisane było:

Sakura Haruno
28 marca 1995 - 17 maja 2015
Ukochana córka, dziewczyna, przyjaciółka
"Nigdy nie będę już stała za wami. Będę stała obok jak równa wam!"

Uśmiechnął się na ten widok, pamiętał te słowa jakby to było dziś. Ta scena będzie na zawsze w jego pamięci, bo tego dnia poczuł, że jego uczucie w stosunku do niej zaczyna kwitnąć. Położył szybko samotną czerwoną różę i kwiat Sakury, obiecał sobie, a także jej że będzie odwiedzał grób kiedy tylko będzie mógł, a każdego 17 dnia miesiąca przyniesie wyżej wymienione kwiaty. Popatrzył na czekającego Namikaze, ale ten zaraz został odciągnięty na bok przez fioletowooką. "Powodzenia stary" pomyślał tylko i poszedł powoli w stronę domu. Miał gdzieś że był cały mokry i zmarznięty, dziś obchodziła go tylko zmarła dziewczyna i miał zamiar spędzić wieczór rozmyślając o niej. No może z butelką dobrego trunku, aby pomóc sobie przetrawić wspomnienia.

W tym samym czasie Naruto, a raczej Matashi miał ciężki orzech do zgryzienia, nie mógł odmówić proszącej o rozmowe Megi, więc teleportował się z nią na ławkę na górze Kage, gdzie deszcz rzadziej do nich docierał. Usiadł i popatrzył oczekująco na delikatnie zdenerwowaną towarzyszkę.
-Więc... Co tam u ciebie? Co to za nowe oczy?
-A to... nic takiego. Po misji coś się stało z moim, dostałem bardzo silną techniką, która tak jakby pozbawiła mnie w pewnym sensie wzroku, stąd ot oczy.
-Jakoś nie chce mi się w to wierzyć, wiesz?
-Trudno... taka prawda Meagane. Nie dociekaj.
-Co się stało Matashi? Dlaczego to robisz?
-Co robię? Daj spokój Meg, nic nie robię.
-Unikasz mnie, po tym pocałunku... wiesz ja coś..
-NIE! Przestań, nie mogłaś nic do mnie poczuć, bo ja cię nie kocham. Po prostu cię lubię.
-A-ale Matashi, pocałowałeś mnie. Zachowywałeś się tak jakbyś coś do mnie czuł! Zaufałam ci cholerny draniu! Dlaczego?! Najpierw tracę Sakury, teraz słyszę że byłam tylko zabawką. Durną, naiwną tak?!
-Przepraszam Meg, tak wyszło. - wzruszył ramionami, żeby pokazać że nie obchodzi go ból dziewczyny, którą właśnie doprowadził do płaczu.
-Opowiedziałam ci co przeżyłam, o śmierci Naruto, jak bardzo go kochałam, a ty...
-Nikt nie kazał ci tego robić, dziewczyno. - więcej nie usłyszał, poczuł tylko ostre pieczenie policzka i czarny dym znajdujący się przed nim. Zniknęła, a on złapał się za policzek sycząc delikatnie, gdy poczuł ciepłą ciecz. Krew. "No to nieźle mnie załatwiła. Już drugi raz w tym tygodniu dostaje w pysk." - pomyślał tylko i poszedł w stronę domu, po drodze zahaczając o monopolowy. Zamierzał tak jak młodszy Uchiha w swojej dzielnicy napić się, delikatnie mówiąc. Chciał zapomnieć o bólu, jaki sprawił, o kolejnej straconej nadziei.

* * *
- Zabije skurwiela! Kurwa, mówiłem ci, że on jest jakiś dziwny.
-Uspokój się Itachi, ona teraz nie potrzebuje karcenia, tylko pomocy.
- No cholera, przecież ja wiedziałem.
-Itachi!
-Przepraszam Ino, bardzo przepraszam Megi.
Siedzieli we trójkę na łóżku, Ino, Itachi i Megi sącząc ciepłą herbatę i rozmawiając, ostatnia z trójki opowiedziała jak zachował się Matashi względem niej. Karciła sama siebie, myślała że nie jest już tak naiwna,a tu? Niespodzianka!
-Wiecie? Najlepsze jest to, że zrobiłam to na własne życzenie. Zaufałam chłopakowi, którego widziałam pierwszy raz na oczy, ale nic mnie nie usprawiedliwia. Po prostu... przypominał mi Naruto, mojego Naru i myślałam, że jest to osoba, która będzie jak on.
-Rozumiem cię kochanie, rozumiem, ale nie każdy jest taki jak był Naruto. On po prostu miał takie usposobienie. Ludzie to hieny patrzące na to jak kogoś dobić. Już ja dorwę Matashi'ego.
-Hai, przepraszam was, ale... - nie dokończyła, bo padła na łóżko nieprzytomna. Itachi popatrzył wystraszony na dziewczynę.
- Po prostu jest przemęczona. Dzisiejszy dzień... Był pełen wrażeń.
- Tak, wiem kochanie. Więc chodźmy. - Uchiha poprawił omdlałą dziewczynę, by rano obudziła się bez bólu karku i objął blondwłosą, po czym zeszli po schodach sadowiąc się w salonie. Wieczór spędzili  oglądając filmy i nasłuchując, czy Chakirache śpi spokojnie.

* * *
Szedł chwiejnie, raz na jakiś czas podtrzymując się płotu, czy drzewa. Trunek w butelce trzymanej w prawej ręce kołysał się pod wpływem kroku właściciela. Przedtem pięknie wyprasowana, świeża i schludna koszula, teraz miała parę plamek, była niedbale włożona do spodni i wymięta. Dwa pierwsze guziki były rozpięte pokazując umięśniony tors właściciela. Nie dbał o to jak o nim pomyślą, szedł pewnie, aż doszedł do dzielnicy Uchiha, a następnie do domu, w którym mieszkał Sasuke. Zapukał głośno, chcąc szybkiego wpuszczenia. Nie pomyślał że przyjaciel może spać, a raczej wcale go to nie obchodziło, ale nie spał. Otworzył drzwi i brązowowłosy unosząc napój w górę wszedł. Zlustrował wzrokiem posiadacza Sharingana, a widząc zaczerwienione okolice oczu i nie do końca rozumiejące spojrzenie zrozumiał.
-No przyjacielu, dla żadnego z nas nie jest to dobry dzień.
-Zgodze się z tym Naruto... Chodź.
Weszli oboje do salonu, gdzie właściciel zgarnął szybko wszystkie zdjęcia, liściki zapewnie od Sakury i położył do schludnego pudełeczka, potem układając je na bok, a na stole pojawiły się dwie szklanki.
- Opowiadaj coś narobił.
Powoli rozlewając trunek do szklanek zaczął opowiadać, co stało się w czasie rozmowy z Megi, jej reakcje i ból jaki jej zadał, aby ją chronić. Sasuke słuchał uważnie i choć nie myślał już trzeźwo, to uważał że Namikaze postąpił słusznie, chociaż boleśnie. Podziwiał przyjaciela, sam by pewnie nie potrafił tak się zachować i być przy tym twardy. Oboje stracili coś tego dnia. A raczej osoby dla siebie najważniejsze. Miłości życia. Zapijali stratę, aż w końcu zasnęli na kanapie, w salonie Uchihy około 4 rano.
Nie pospali jednak długo, gdyż o 7 zjawił się członek ANBU szturchając obydwu. Z odrazą patrzył na śmierdzących, nie rozumiejących ninja. Miał ich za niższych sobie, takie patałachy miały dostać misję rangi A?! Lub nawet wyższej...
-Uchiha Sasuke i Matashi Yamahiku u Tsunade za pół godziny!
Zniknął nie czekając na odpowiedź a zdenerwowani shinobi poszli trochę poprawić swój wygląd. Byli zdenerwowani, Piąta wiedziała że wczoraj był ciężki dla nich dzień, a zaraz misja? Chyba ją coś pogięło, myśleli obydwoje. Szybko doprowadzili się do stanu, w jakim w miarę mogli pokazać się ludziom i wyszli, parę minut później pojawiając się w biurze głowy wioski. Zapukali grzecznie i weszli, ale zaraz ich pretensjonalny wzrok zmienił się na zdziwiony, za biurkiem spała smacznie blondwłosa, trzymając Sake w ręce. Uzumaki krzyknął głośno, a ta zerwała się zdenerwowana. Popatrzyła tylko z wyrzutem, w jej podkrążonych oczach widać było podobne cierpienie, do tego w oczach podwładnych. Nie bacząc na to słuchali poleceń.
-Mam dla was zadanie, wy, Meagane Chakirache, Shikamaru Nara i Ino Yamanaka udacie się do Wioski Piasku. Szczegóły podam wam, gdy będziecie wszyscy! Misja rozpoczyna się jutro o 5 rano.
-O nieee. - jęknął cicho Matashi słysząc imię swojej miłości.
-Coś ci nie pasuje Matashi Yamahiku?!
-Wszystko w porządku, Tsunade-sama.
Prędko wyszli z biura, widząc oczekujący wzrok kobiety. Rozmawiali trochę chcąc uporządkować sobie jutrzejszy dzień. Zapowiada się parę ciekawych chwil... z Megi, zranioną przeze mnie kunoichi i wybuchową Ino, która na pewno zajdzie mi za kość. Jakie to kłopotliwe....

* * *

Tak szczerze, to miałam poczekać, aż pod rozdziałem będzie przynajmniej pięć komentarzy, ale jak coś napisze to muszę to wstawić bo mnie rozsadza :) Do następnego !!! Mam nadzieje że isępodoba

9 komentarzy:

  1. W końcu, juz niemogłem się doczekać. Czekam na Next.
    Ciekawe jak będzie wyglądac ta misja.

    OdpowiedzUsuń
  2. Czekam na nexta ^.^ Ciekawe jaka będzie misja...

    OdpowiedzUsuń
  3. Dzis przeczytałem całego bloga i powiem jedno Piękne. Trudno znaleźć bloga gdzie naruto nie jest nie wiadomo kim ,a u ciebie tak nie jest , idealnie pokazujesz uczucia bohaterów , lecz walki nie są jakoś dobrze zrobione, czasem myślałem że piszesz je byle jak, same walki nie są złe lecz i nie sa emocjonujące lecz wraz z całą historią tworzą sens , lecz nie jestem od tego by krytykować cię a zmotywować wiec teraz coś miłego . Po pierwsze masz oryginalny pomysł, idealnie dobranych bohaterów , piszesz schludnie przez co nie trzeba czytać dwa razy aby załapać sens noci
    Tak więc czekam na szybko next .
    Pozdrawiam KamiSama

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. o jejuuu dziękuje bardzo <3 może Naruto umie dużo, ale nie przesadzajmy :D wiem, walki są moją słabą stroną, mam z nimi problem i nie umiem ich dobrze rozegrać :/ może z czasem jakoś to poprawię, bo staram się, ale baardzo miłe słowa, dziękuje!!!

      Usuń
    2. Nie dziękuj mi tak tylko pisz rozdział :) bo nie mogę się doczekać

      Usuń
  4. Hej,
    ciekawe co to za misja, Naruto odseparował się od Meg ale bardzo brutalnie…
    Multum weny życzę…
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  5. Hejka,
    rozdział jest wspaniały, zastanawiam się co to za misja... Naruto odseparował się od Megan…
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń
  6. Hejka,
    wspaniale, chociaż ciekawe co to za misja... buuu Naruto odseparował się od Meg…
    weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Iza

    OdpowiedzUsuń

Komentarz? Dla was to tylko dwie minutki, dla mnie? Duma i radość że komuś podoba się moja twórczość. Dzięki temu próbuje jak najszybciej dać wam następny kawałek historii. Dziękuje :)