-Jak zawsze masz jakieś niespodzianki Kazekage-sama. - oplatający go atak Gary opadł, a on skłonił się głęboko.
-Teme!- warknął. -Ciesz się że nie wezwałem straży! Co ty tu robisz?! I... Witaj Naruto. - przytulił go po męsku uśmiechając się lekko, od zawsze miał problem z uczuciami.
Naruto wystawił rękę przed siebie, a przed kage stanął przywódca misji z Konohagakure, zrobił to ponownie i znów postać zmieniła się w blondwłosego.
-So ka. Więc jesteś Matashi tak? Dlaczego?
-Wszystko się skomplikowało przyjacielu.
Siedzieli przez pół nocy, blondyn opowiadał o wszystkim: Megi, oczach, Szkarłatnym i o Matashim. Kiedy w końcu zmęczony skończył opowiadanie, Gaara odchylił się na fotelu opierając wygodnie.
- Naruto. - popatrzył na siedzącego na przeciwko poważnym wzrokiem. - Nigdy nie dam ci umrzeć.
- Dzięki Gaara, ale to nie uniknione. Chcę żeby mój ojciec mógł spokojnie spocząć w grobie, a jak układa się twoje życie?
-Wiesz... Będę miał potomka, po ślubie z Matsuri jakby odżyłem na nowo.
-Rozumiem cię iiii gratuluje! Nawet nie wiesz jak się cieszę. Chłopiec czy dziewczynka.
- Mały Naruto.
-S-Słucham? - zszokowany wzrok Namikaze doprowadził Sabaku do śmiechu
-Hai Naruto, chcemy mu dać twoje imię, jesteś moim pierwszym przyjacielem i bardzo wiele ci zawdzięczam, gdyby nie ty, nie byłoby mnie tu. Dlatego będę dumny mogąc nazwać go twoim imieniem, na znak szacunku. Chciałbym także, abyś był jego ojcem chrzestnym.
-Nie mogę uwierzyć, Gaara. Będę zaszczycony! Nawet nie wiesz jakie to dla mnie szczęście.
-Czyli się zgadzasz?
-No pewnie! Jak mógłbym odmówić.
-Arigatou.
-Nie, to ja ci dziękuje przyjacielu. A teraz idź do Matsuri, potrzebuje twojej bliskości. Jeszcze porozmawiamy, w końcu będę tu przez jakiś czas.
Kazekage nie zdążył się pożegnać bo Uzumaki zniknął zostawiając za sobą pomarańczowo- czarną plamę. Zaśmiał się cicho mrucząc tylko " Na razie blondynie".
Wniebowzięty, kiedyś niebieskooki chłopak szedł przez Wioskę Piasku, nie mógł uwierzyć w swoje szczęście, on? Ojcem chrzestnym? Już nie mógł doczekać się, jak weźmie tego małego brzdąca na ręce. Zazdrościł Gaarze, ale to było uczucie w dobrym znaczeniu. Cieszył się, że przyjacielowi układa się w życiu, było dla niego niesamowite że będzie on dzielił tą radość mogąc być rodziną dla potomka Sabaku. Właśnie przechodził przez wcześniej mijany dziedziniec i zobaczył kogoś siedzącego na ławce. Mimo około 4 rano miejsce zajmowała dziewczyna o charakterystycznym kolorze włosów - niebieskim jak najczystsze morze.
-Meagane. - mruknął cicho podchodząc do dziewczyny, która nie zareagowała. Obszedł ławkę chcąc spojrzeć na twarz fioletowookiej. Patrzyła przed siebie, ale jej wzrok był taki jakiś pusty, co zmartwiło Namikaze. Poruszył dłonią przed jej twarzyczką jednak nic to nie dało, Chakirache ani drgnęła.
-Megi, Meagane, Hej Mała! - mówił coraz głośniej delikatnie telepiąc towarzyszkę, aż w pewnej chwili zaczęła krzyczeć. Dźwięk był tak przerażający, że zmroził krew w żyłach niebieskookiego. Złapał ją za dłoń i mrucząc formułkę zniknęli w oddalonym o parę kilometrów lesie dzięki udoskonalonemu jutsu Hirashin no jutsu, czym zajmował się długi czas syn stworzyciela techniki. Pracując nad techniką sprawił że nie potrzebował specjalnego kunai, musiał znać miejsce w które chciał się przenieść i nie mogło ono być bardzo daleko. Jego limit wynosił do tej pory 10 kilometrów. Chwytając ją mocno usiadł opierając się na szerokim pniu i przytulił mocno sadzając ją sobie na kolanach. Zaczął obcałowywać policzki, nosek i czoło dziewczyny głaszcząc ją przy tym delikatnie po plecach, a ta szybko się uciszyła się szlochając głośno w jego ramie. Moczyła mu koszulkę i mięła ją zaciskając na niej dłonie, ale on nie dbał o to. Ona była najważniejsza, śpiewał jej cichutko stare piosenki które zawsze uwielbiała i kołysał jak malutkie dziecko. Kiedy w końcu uspokoiła szloch, chociaż łzy ciągle nie chciały przestać płynąć w końcu popatrzyła na osobę. Czuła znajomy zapach, ale mimo to nie zwróciła na to wcześniej uwagi, a teraz widząc tą doskonale jej znaną twarz otworzyła szeroko oczy. Blondwłosy były za długie i opadały mu na oczy, oczy które były tak dziwne. Nie były to uwielbiane przez nią niebieskie jak bezchmurne niebo tęczówki, teraz były białe, a w środku tkwiła pionowa źrenica, a wszystko to oplecione cierniowym pasem, w którym tlił się czerwony kolor.
-Na-Naruto? - dotąd zmrużone oczy Namikaze teraz otworzyły się szeroko by zaraz wrócić do poprzedniego stanu. "Cholera, jak mogłem o tym zapomnieć? Nie mogę pokazać jej zdziwienia, jakoś jej to wyjaśnię"
-Witaj kochanie. - mruknął cicho, a ta patrząc chwile przetarła zapłakane oczy i powoli podniosła dłoń, cofnęła ją jakby się wahając, ale zaraz z powrotem przysunęła ją do twarzy chłopaka i zaczęła ją dotykać. Sprawdzała czy jest prawdziwy czy to nie umysł płata jej figle, ale czując jego nos, usta i malutką bliznę nad prawym okiem, którą zadała mu podczas sparingu uśmiechnęła się szeroko i wtuliła mocno w chłopaka, który zaczął się cicho śmiać.
-Jeżeli to sen, to błagam, nigdy więcej nie chcę się obudzić.
-Jesteśmy teraz razem skarbie, to jest najważniejsze. - popatrzył na nią, w jego oczach pierwszy raz od dawna pokazały się ogniki szczęścia, przybliżył się, a ona nie czekając pokonała dzielącą ich odległość i wpiła w jego usta. Pierwszy raz od dawna czuła ten smak, te idealne wargi dopasowane do jej warg. Napierała na niego nie chcąc się oderwać, ale gdy jęknął odsunęła się przestraszona, a on pomasował bark. Spojrzała tam i zobaczyła tatuaż przykrywający dużą, brzydką bliznę.
-T-to po walce? Szkarłatny?
-Hai maleńka, trochę boli, ale to rzadkość. A teraz powiedz mi, dlaczego krzyczałaś?
-J-ja miałam wizje, albo coś w tym stylu. Jakbym znowu cię zyskała, a potem widziałam jak Szkarłatny zabija cię po raz drugi.Ale to przecież niemożliwe, prawda? - skrzywił się mocno, nawet nie wiedziała jak bardzo myliła się w tym co teraz powiedziała. Mimo to pokręcił głową, co miało oznaczać że nie jest to możliwe, że nie zginie znowu. W jego głowie pojawiły się nowe myśli, dlaczego ona to zobaczyła, czy jest coś o czym on nie wie? Jak to możliwe że wie co się stanie, chociaż nie jest świadoma, że jest to prawdziwe. Ona w tym czasie wtuliła się po raz kolejny wciągając jego zapach, a on nie mogąc wytrzymać, jeszcze bardziej przyciągnął ją do siebie i wcisnął twarz w jej włosy. Gładził je napawając się ich słodką wonią i miękkością. Jej obecność wprowadzała go w nostalgię, czuł się jakby był w niebie. W pewnej chwili Chakirache odsunęła się od niego i niespodziewanie uderzyła mocno w brzuch, a on zaczął przeraźliwie kaszleć. Uderzenie było mocne i celne, czuł posmak krwi w ustach.
-To za to że mnie zostawiłeś ty idioto! Nigdy więcej tego nie rób.
Zyskała trochę siły od poprzedniego spotkania z nim, w prawdziwej formie. "Pewnie przejęła to od Sakury, w końcu się zaprzyjaźniły. Cholera to nie jest miłe". Skrzywił się delikatnie jednak bardziej zabolały go słowa niebieskowłosej czego nie dał po sobie poznać, znowu ją do siebie przytulając.
-Przepraszam Naruto.
-Przepraszam Meagane, przepraszam. Tak bardzo za tobą tęskniłem, teraz, tu mogąc cię spotkać, nawet nie wiesz jak bardzo się ciesze. Mam nadzieje że jeszcze kiedyś się spotkamy.
Nie dał jej odpowiedzieć, pocałował ją przelewając w ten gest całe uczucie jakim ją darzył. Z jego oczu leciały łzy gdy odsunął się od niej, a ta padła nie przytomna na jego klatkę piersiową." Tak bardzo mi przykro skarbie". Szybka pieczęć zmieniająca jego wygląd i transportował się z powrotem do pokoju, który dzielił z Uchihą. Sasuke już nie spał, ale leżał rozmyślając, a gdy zobaczył Matashiego z fioletowooką na rękach do tego nieprzytomną, momentalnie wstał pojawiając się przy nich. Chciał odebrać brązowowłosemu kobietę, ale ten popatrzył na niego wrogim wzrokiem i położył dziewczynę na swoim łóżku. Mruknął tylko "Będę tego żałował" patrząc na przyjaciela i zniknął w łazience. Posiadacz Sharingana słyszał odkręcanie kurka i lecący strumień wody, najlepiej działające na Yamahiku ukojenie. Usiadł obok przyjaciółki i głaszcząc ją po włosach czekał aż się obudzi. Ciekawiło go co zrobił kapitan ich drużyny, ale widział że tamten cały aż dygotał ze złości.
Namikaze siedział w łazience już prawie pół godziny i nie zanosiło się na to żeby wychodził, a w tym czasie Megi obudziła się i usiadła momentalnie rozglądając się wokół. Jęknęła głośno i zaczęła głośno szlochać nie zważając na obecność Sasuke.
-N-nie ma g-go.
-Kogo Meg? Kogo?
-Na-Naru-u-to. Spotkałam go, ale widocznie to tylko sen.
-A to skurwiel.- mruknął pod nosem czarnooki, tak by dziewczyna go nie słyszała i usiadł na łóżku wtulając ją w siebie.
-Co j-ja tu r-ro-robię?
-Matashi cię znalazł na dziedzińcu, przemarzniętą i zemdloną. Przyniósł cię tu nie chcąc narażać się na gniew Ino.
-So ka. Gdzie on jest?
-W łazience, był bardzo zły i nie chciał ze mną w ogóle gadać.
Naruto przysłuchiwał się ich rozmowie siedząc na ziemi w samych bokserkach. Po jego policzkach po raz kolejny płynęły łzy, ale nie żałował. Chciał poczuć się tak jak kiedyś, znów poczuć to wspaniałe uczucie jakie ich łączyło. Bolało go tylko to jak przeżywała to Chakirache, bo jego cierpienie nie liczyło się wcale. To była pokuta za wszystko co zrobił jej i każdej innej osobie. Zbierając się w sobie otarł oczy, choć nadal czuł że są pełne łez. Nie pozwolił im wypłynąć i ubierając się poprzednio wyszedł z łazienki i przeszedł koło rozmawiającej wciąż dwójki obojętnie. Gdyby nie ciche słowa które go zatrzymały, poszedłby coś rozwalić, ale to proste słowo momentalnie go uspokoiło.
-Arigatou Matashi. - odważył się na nią spojrzeć, po raz kolejny zapłakane, czerwone oczy sprawiały że ból w sercu nasilał się, ale jej twarz przyozdabiał delikatny uśmiech skierowany do niego. Pochylił głowę i zaciskając mocno powieki zapytał.
-Daijoubu deu ka?
-Hai, daijoubu. Jest dobrze, po prostu śniło mi się coś co było za piękne by było prawdziwe.
Spojrzał na nią smutno, a wtedy po raz kolejny zobaczyła te oczy. Wyszedł głośno trzaskając drzwiami i przechadzał się po wiosce, a każdą przeszkodę, jaką najczęściej były kamienie traktował porządnym kopniakiem.
Odkąd brązowowłosy wyszedł, siedziała osłupiała. Uchiha starał się z nią rozmawiać, ale ciągły brak odzewu ze strony Chakirache w końcu go zdenerwował i mrucząc że wychodzi, zostawił ją sam, a ona myślała... Pamiętała każdy moment snu, dokładnie wiedziała jak pachniał Naruto, a mimo to Matashi miał całkiem inną woń, inne rysy twarzy, kształt oczu, a nawet ust. Jedyne co łączyło obydwu to oczy, te dziwne białe tęczówki i pionowa źrenica opleciona cierniem. "Coś tu jest nie tak." - myślała. W głowie niebieskowłosej zaczęła tlić się nowa myśl, Yamahiku albo jest w pewnym sensie połączony z Namikaze, albo jest szpiegiem Szkarłatnego. Teraz musi to tylko sprawdzić. Obiecała sobie że za wszelką cenę dowie się kim on jest, a ona obietnicy zawsze dotrzymuje.
* * *
Ohayo!! Krótki rozdzialik i mało wnoszący, ale Megi zaczyna się domyślać, ciekawe co z tego wyniknie? Dziś miałam kolejny pomysł na nowego bloga NaruSaku i nawet napisałam już prolog, który podoba mi się, ale zacznę go chyba dopiero jak skończę ten blog. Piszcie jak się podoba. Trochę NaruMeg było potrzebne! A tak poza tym, to przykro mi ale nie zgadliście:D Nikt nie przyłapał Naru, no co wy!