- Nie wygląda to za dobrze…
-Sae! Kumuluj chakrę, jesteś medykiem i będziesz bardzo potrzebna.
-Hai Kapitanie!!
Nie mieli czasu na zbędne rozmowy, ruszyli i po chwili byli na miejscu bitwy, Naruto był zestresowany widział wszystkich oprócz… No właśnie, oprócz jego Megi. Widząc wyczerpanego, odpoczywającego Sasuke podbiegł do niego.
-Sasuke Uchiha, proszę o krótki raport!
-Hai! Wróg to dwójka mężczyzn z byłej organizacji Akatsuki i białowłosa dziewczyna!
Białowłosa dziewczyna…. Musiał to przekalkulować, ale zaraz wiedział, Hokkyokusei.
- Hokkyo, znowu się spotykamy.
-My? Ściąg maskę chłopaczku, bo jakoś nie poznaje.
-Nie mam zamiaru, możesz ją zedrzeć tylko wtedy jak mnie pokonasz.
-Tak chcesz się bawić kochaneczku? No to dawaj!
Rzuciła się na chłopaka nacierając na niego kataną, chociaż to nie dało żadnego efektu bo trafiła tylko ziemie gdzie dość mocno wbił się miecz, wyciągnęła go rozglądając się dookoła.
-No, wyłaź skarbie. Chcę zobaczyć tę buźkę!
W tym czasie Naruto znalazł się obok Sae i Gemmy.
-Sae! Proszę podejdź do Uchihy i przeprowadź wywiad, następnie zajmij się Ino Yamanaka i dowiedz gdzie reszta.Widzę że Itachi walczy, więc ty Gemma zajmij się Karin, dla mnie zostawcie białą. Szybko z nią skończę i do was dołącze. – podwładni kiwnęli głowami i szybko się przemieścili, a obok Matashiego pojawiła się Ho.
-„Szybko z nią skończe” – sparodiowała chłopaka – Chyba ktoś tu się przecenia!!!!
Zaatakowała go po raz kolejny, delikatne drasnęła w ramie ale nie zrobiła wrażenia na chłopaku. Odparował cios i zaczął napierać, walczyli tak chwile. Raz napierało jedno, a raz drugie, aż w końcu Hokkyo wzięła do ręki katanę, a ANBU z nią walczący złożył szybkie pieczęcie i w ręku pojawiła mu się jego duma.
-Oooo, widzę że masz katanę, ale ciekawe jak poradzi sobie z moim cudeńkiem! Haaaa! – zaatakowała go i przez chwile mierzyli się, jednak Naruto miał więcej siły i odepchnął dziewczynę. Wtedy zrobił znak dłonią, a jego katana podpaliła się na biało, przez co wzrok walczącej z nim z żądnego mordu zmienił się na zdziwiony, ale atakowała dalej, aż w końcu odskoczyła tworząc pieczęcie, a w stronę brązowowłosego poleciał orzeł zrobiony z chakry, który szybko został rozwalony przez cięcie katany. „Teraz moja kolej” pomyślał i zaatakował co dumna kobieta chciała sparować, a skończyło się tym że jej miecz został zniszczony. „ O nie” jęknęła i zniknęła zanim ostrze dotknęło także jej. Próbował wyczuć gdzie jest, ale usłyszał przeraźliwy krzyk i obrócił się. Widok był przerażający. Jego koleżanka, a nawet przyjaciółka z którą miał bardzo dobry kontakt klękała nad Sasuke i aż do tej chwili leczyła jego rany, teraz była przebita przez nieduży miecz czerwonowłosej dziewczyny. Przestraszony Sasuke patrzył na swoją dziewczynę w osłupieniu, a gdy ta kaszlnęła opluwając go krwią z jego oczu poleciały łzy. Naruto tylko popatrzył na tą scenę i spuścił głowę.
-Nie, nie, nie, nie! Sakura, kochanie! Wszystko w porządku? Powiedz że tak, że nie trafiła.Proszę.
-W p-porządku Sasuke. Cieszę się ż-że m-m-mogłam spędzić z Tobą tych parę p-pięknych chwil. Dziękuje k-kochan-nie.
-Daj spokój, przecież nic ci nie będzie. Kocham cię, dopiero co sobie to uświadomiłem, dopiero co cię zyskałem.
-Po prostu Mn-mnie poca-aałuj. – zrobił to, bez zbędnych pytań po prostu ją pocałował, a ręka którą trzymała na jego policzku gładząc go opadła. Sakura zamknęła swe oczy na zawsze, umarła szczęśliwa.
-Sasuke-kun!!! Teraz możemy być razem! Różowa już nam nie przeszkadza! – Karin machała w jego stronę przeszczęśliwa. Chyba nie wiedziała co ją czeka…. Do teraz obrócony do niej plecami czarnowłosy, wstał i popatrzył na nią. Żądza mordu w jego czerwonych oczu, łzy i krew lejące się ciągle z oczu przestraszyły ostatnią z rodu Uzumaki. Nawet nie spostrzegła gdy chłopak zaatakował ją, a jej ciało w locie przebiło parę drzew i chociaż chcieli mu pomóc to chciał sam zająć się zabójczynią Haruno. Machnął tylko na nich ręką i ruszył zmierzyć się z okularnicą, która wyglądała na zdezorientowaną, złą i nie wiedzącą co robić. Nigdy nie chciała skrzywdzić Sasuke Uchihy.
W Namikaze wstąpiła jakby nowa siła i otworzył szeroko oczy, w końcu znajdując białą. Walczyła z Megi paręnaście kilometrów dalej. Użył hiraishin no jutsu szybko przemieszczając się w ich stronę i w ostatniej chwili odepchnął od siebie walczące.
-Kim jesteś?! – warknęła Megi, ale gdy delikatnie odkrył maskę pokazując jej twarz Matashiego, uspokoiła się.
-Jej pokazujesz, a mi nie?! Co to za maniery w ogóle! Chcę cię zobaczyć!
-Nigdy!!
Mierzyli się nadal, Naruto chwile się zastanawiał ale zaraz użył nowej techniki, biegnącego tygrysa i tworząc jego postać z biało- złotej chakry kazał mu nacierać na Hokkyo. Dziewczyna chcąc się odwdzięczyć zaserwowała mu jutsu wiatru tworzące dwa orły. Dzięki temu obydwoje zyskali obrażenia. Uśmiechali się widząc efekty swoich ataków, jednak nie czekając dłużej zielonooki zaczął atakować dalej, teraz mierzyli się w taijutsu. Gdy uderzył dziewczynę w twarz, zniknęła a on dopiero wtedy zorientował się co robił „ jakim ja jestem idiotą”. Przemiótł wzrokiem, ale żadna z dziewczyn nie była mu widoczna. Wyciszył się i wchodząc w tryb Sage zobaczył je kilkaset metrów dalej, wyruszył i mocnym kopniakiem odepchnął Ho. Pochylił się na nieprzytomną Megi, jej ciało krwawiło. Bandaż, którym owinięty był bark już nie był biały, a czerwony, a brzuch był poszarpany. Była ledwo przytomna, ale uśmiechnęła się serdecznie widząc go.
-Hej – jęknęła cichutko, gdy zaczął ją leczyć.
-No hej księżniczko. – zaśmiała się delikatnie na to określenie, ale szybko przestała czując okropny ból – Tak Megi, masz złamane żebra więc siedź grzecznie… - Dostał w głowę i robiąc w powietrzu parę obrotów wylądował na murze Wioski Kwiatu, jęknął przeciągle masując obolałą głowę i odparował atak używając jutsu lodu, w którym uwięził dziewczynę.
- Na chwile mamy ją z głowy – uśmiechnął się delikatnie, ale nie otrzymał tego samego, Megi mówiła coś jednak przez złamane żebra nie słyszał. Pochylił się nad nią i wtedy zrozumiał „ Uważaj Matashi”. Obrócił się momentalnie, a wielki pazur przebił jego brzuch, dostając się także do brzucha Meg. W głowie Naruto był teraz tylko jedno, jakby przeżył deja vu bo taka scena rozegrała się paręnaście lat temu, podczas jego narodzin. Tylko wtedy wykonawcą był Kurama, a teraz? Wielki, biały orzeł o czarnych oczach i charakterystycznym serduszku. Ściągnął siebie i dziewczynę z pazura, a po wykonaniu Bunshin no jutsu zostawił ją pod opieką leczącego klona.
-No… To teraz walka rozpoczyna się na poważnie! – szybko znalazł się w swoim wnętrzu, gdzie na ciepłym posłaniu leżał Kyuu i przybijając z nim żółwika powiedział tylko „ wiesz co masz robić!”. Gdy Naruto ponownie otworzył oczy, jego ciało pokrywała pomarańczowo- srebrna powłoka z elementami złota. Nie przypominała Kyuubiego, ale coś w niej pozwalało stwierdzić że to właśnie 9-ogoniasty. Zaczęli walkę, teraz Hokkyo stała się bardzo silnym przeciwnikiem. Co chwile wykonywali względem siebie śmiercionośne techniki próbując przewyższyć jedno drugiego. Przez to wszystko Naruto o czymś zapomniał, o czymś co miało wielki wpływ na jego postrzeganie przez Megi.
Leżała wyczerpana i bardzo ranna pod drzewem, mimo wszechogarniającego bólu oglądała jak toczy się walka Ho i Matashiego. Mimo tych paru wspólnych chwil, chłopak stał się jej bliski. Wszystko miała delikatnie przyćmione, strasznie bolała ją głowa i co chwile twarz krzywił jej ból, gdy kopia Matashiego leczyła jej rany. Popatrzyła na nie, ale zrobiło jej się niedobrze widząc obrażenia i znowu zwróciła wzrok na walczących, ale coś jej nie pasowało, ta powłoka… wydawała się taka znajoma, ale jej wzrok zwróciły włosy chłopaka, przecież Matashi ma brązowe włosy, a te… były blond, pełne czarnych pasemek. Te włosy coś jej przypominały… a raczej kogoś i teraz nie wiedziała co robić. Chciała zwrócić się do klona, jednak tego nie było obok niej. Zaczynała coś podejrzewać, może Matashi był szpiegiem, a może… to ktoś kogo zna? Nie dała radę się długo zastanawiać bo ból się nasilił i zemdlała, mając przed oczami blond włosego chłopaka w masce.
Przez atak orła pękła mu maska, był wściekły i miał już dość. Walka zabierała dużą ilość jego uwagi i nie zwrócił jej na to, że jego wygląd jest taki jak powinien być, jest to wygląd Naruto Namikaze, a nie Matashi’ego Yamahiku. W końcu, usłyszał czyjś bieg, ale zanim ta osoba pojawiła się w miejscu walki wykonał swoją popisową technikę. Stworzył dużą kulę pełną lodu i wiatru, a wtedy usłyszał głośny krzyk, popatrzył w stronę dochodzącego odgłosu "Sasuke...". Reaktywował technikę i obrócił się spowrotem w stronę rannej, ale dziewczyny już tam nie było.... Cholerna Hokkyo, cholerny Szkarłatny.
-Kapitanie Kyu? – do jego uszu doszedł głos Sasuke. – kapitanie K…?! CO?! Przecież to nie możliwe, Naruto?! Cholerny idioto przecież Ty nie żyłeś.
Co? Jaki Naruto? Chłopak nie wiedział o co chodzi przyjacielowi, ale wtedy zobaczył siebie w kawałku szkła i zaniemówił.
-Shimatta... ehem. Witaj Sasuke.
-Witaj Sasuke?! Czy ty jesteś popierdolony? Mówisz to tak spokojnie, gdzie się podziewałeś cały ten czas! Dlaczego ukrywasz sięza tą postacią?!
-Uspokój się Sasuke. Proszę, nie krzycz, słuchaj chciałbym ci wszystko powiedzieć ale nie w tej chwili bo Megi się budzi, a ona nie może wiedzieć że ja to ja, rozumiesz? Wytłumacze ci potem o co chodzi, ale proszę, błagam nic nikomu nie mów. Obiecasz mi to?
-Okej, obiecuje ci, ale idioto... masz mi to wszystko wytłumaczyć. DZIŚ. I obyś miał jakiś dobry powód.
-Ok, dziękuje. A teraz... spotkajmy się zaraz przy głównym polu walki. Załatwiłeś Karin?
-Ta suka już nigdy nie otworzy oczu... - spuścił wzrok, a ja poklepałem go po ramieniu patrząc współczująco, na prawdę było mi go żal. Tyle nie dostrzegał miłości Sakury, a teraz byli razem tak długo że nie wierze. Znacie ten sarkazm co?
Po oszacowaniu strat i rozmowie z baaardzo im dziękującym kage wioski udali się w drogę powrotną. Mimo wcześniejszych podejrzeń co do pobudki Megi, dziewczyna dalej nie odzyskała świadomości i niesiona była przez Naruto, teraz już w postaci Matashi'ego. Szybkim tempem dotarli do wioski, a tam czekała ich rozmowa z Piątą i wiadomość o stracie Sakury. "To będzie bardzo trudna sprawa...."
- Mina! Wszyscy możecie odejść, ja odstawię Meagane do szpitala i złożę raport Hokage. Proszę cię Sasuke o przejście ze mną do szpitala.
-Hai kapitanie! - wszyscy pokolei oddzielili się idąc w swoją stronę, a dwaj przyjaciele teleportowali się i zostawili swoje ukochane w szpitalu. Teraz Naruto czekały dwie trudne rozmowy, najpierw Hokage a potem Sasuke.... To będzie ciężki dzień. Zaczął się okropnie a skończy jeszcze gorzej...
* * *
Hej! Witajcie!
W sumie to mam głupie pytanie, rozdział napisany już 2 tyg temu, ale laptop mi padł i cały został wyczyszczony :(( a więc moje pytanie, czy ktoś mi powie gdzie ściągnę za darmo Microsoft Office 10(no ew.7), albo chociaż Worda za darmo, bo pisanie w Wordpadzie mi się nie uśmiecha, a ja chyba jestem za tępa żeby to znaleźć. Do następnego :)
Polecam WPS writer działa tak samo jak office i najważniejsze jest darmowy, tutaj link:
OdpowiedzUsuńhttp://www.dobreprogramy.pl/WPS-Writer,Program,Windows,28158.html
Mam nadzieję że pomogłem xD
Co do notki to nie mogę się doczekać tych "trudnych rozmów" ;)
Ps: Nie sądziłem że uśmiercisz Sakure :D
Kolejny rozdział, jak fajnie ^.^
OdpowiedzUsuńCzekam na nexta ;)
Hej,
OdpowiedzUsuńwspaniała walka, Sasuke dowiedział się kim jest kapitan Kyu
Multum weny życzę…
Pozdrawiam serdecznie Basia
Hej,
OdpowiedzUsuńwspaniała walka bardzo wspaniałe ukazana, ocho Sasuke dowiedział się kim jest kapitan Kyu...
weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Aga
Hejka,
OdpowiedzUsuńrozdział cudowny, walka bardzo wspaniale ukazana, no i w końcu Sasuke dowiedział się kim jest kapitan Kyu... ;)
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Iza