-Ona ma już swojego
obrońce. Jestem nim ja i Naruto, a ty, nie jesteś jej do niczego potrzebny.
- Wyluzuj, nie chciałem przecież zrobić nic złego. Jestem Matashi Yamahiku, Meg mnie zna.
-To prawda braciszku i nie rozumiem dlaczego tu wtargnąłeś. Jestem dużą dziewczynka do cholery, wiem jak sobie radzić. – twarz Chakirache zrobiła się czerwona ze złości, Itachi wiedział że zaraz wybuchnie afera.
- Wiecie, ja już musze spadać. Pa Megi. – podszedł do niebieskookiej, która wyrwała się Itachi’emu i obdarował ją buziakiem w policzek. – do zobaczenia. – zniknął.
* * *
- Wyluzuj, nie chciałem przecież zrobić nic złego. Jestem Matashi Yamahiku, Meg mnie zna.
-To prawda braciszku i nie rozumiem dlaczego tu wtargnąłeś. Jestem dużą dziewczynka do cholery, wiem jak sobie radzić. – twarz Chakirache zrobiła się czerwona ze złości, Itachi wiedział że zaraz wybuchnie afera.
- Wiecie, ja już musze spadać. Pa Megi. – podszedł do niebieskookiej, która wyrwała się Itachi’emu i obdarował ją buziakiem w policzek. – do zobaczenia. – zniknął.
* * *
Naruto przechadzał się ulicami Konohy wyklinając sam siebie.
„Idiota, głupek, no debil.. Jak ja mogłem na to pozwolić? To jakbym się znowu w
niej zakochiwał i rozkochuje ją w sobie, a ja nie mogę! Nie mogę, jeśli po raz kolejny
ją zostawię. Przy niej nie potrafię racjonalnie myśleć. Muszę zacząć ją unikać.
Niestety…”. Chłopak był na siebie wściekły, chciał ją chronić, a tu? Całować mu
się zachciało. Śmieszne. Z jednej strony
cieszył się że Itachi im przerwał, z drugiej? Był tak spragniony ust
fioletowookiej, tak bardzo pragnął znowu poczuć ten smak. Bił się z myślami i
choć próbował temu zaprzeczyć, wiedział co jest dla niego najważniejsze. Chcąc
wyzbyć się złości, poszedł trenować.
* * *
- Czy ty do cholery
jasnej musisz się do wszystkiego wtrącać? To moje życie!
-Posłuchaj, krew mnie zalała jak cię z nim zobaczyłem, przecież to jakiś idiota!
-Nie, to osoba która bardzo dobrze mnie rozumie, znalazł mnie na cmentarzu, pomógł, rozumiał i o nic nie pytał.
-To jeszcze nie powód żeby się z nim całować! Ile ty go znasz?!
-Wystarczająco! Będę robić na co będę miała ochotę. Nie jesteś moim ojcem!
- Już zapomniałaś o Naruto, te wszystkie płacze, ołtarzyk, cierpienie tylko po to żeby teraz całować się z kimś kogo nie znasz? Kto nigdy nie zrozumie jak się będziesz czuła, nawet nie wiesz jakie on ma zamiary wobec ciebie! Jesteś zwykłą idiotką Meg. Myślałem że kochasz Naruto, a teraz?! Bawiłaś się nim, idź sobie do tego Matashiego! Nawet się z nim prześpij, nieważne… - w pokoju rozległ się głośny plask, a Itachi złapał się za policzek, na którym odbita była drobna dłoń niebieskowłosej.
- Przegiąłeś. Nigdy więcej nie chce cię widzieć! Wiesz co czułam! Sam mówiłeś żebym ułożyła sobie życie od nowa. Nienawidzę cię! – zapłakana dziewczyna patrzyła na Uchihę, nie mogła uwierzyć że on, jej ukochany braciszek i obrońca tak ją zranił. Nie wiedziała że potrafił by powiedzieć takie słowa, a jednak. Teraz nie obchodziło jej że krzyczała, podczas gdy piętro niżej odbywała się impreza, nic jej nie obchodziło. Chciała zniknąć.
-Meagane ja… - chłopak zaczął mówić, lecz zobaczył że dziewczyna w tym momencie zniknęła. – Przepraszam….
Zszedł na dół ze zwieszoną głową, poprosił Ino o zakończenie imprezy, a gdy dziewczyna wyprosiła wszystkich zrobiła gorącą czekoladę i siadając na łóżku przytuliła chłopaka i zaczęła słuchać. Przez pół nocy siedzieli razem rozmawiając, Itachi płakał, krokodyle łzy leciały z jego oczu, czuł że bardzo zranił Megi i nie mógł się z tym pogodzić, a najgorsze dla chłopaka było to że zawiódł Naruto, złamał daną zmarłemu przyjacielowi obietnice, ale coś w Matashim mu się nie podobało, nie wiedział co lecz obiecał sobie że się dowie.
* * *
-Posłuchaj, krew mnie zalała jak cię z nim zobaczyłem, przecież to jakiś idiota!
-Nie, to osoba która bardzo dobrze mnie rozumie, znalazł mnie na cmentarzu, pomógł, rozumiał i o nic nie pytał.
-To jeszcze nie powód żeby się z nim całować! Ile ty go znasz?!
-Wystarczająco! Będę robić na co będę miała ochotę. Nie jesteś moim ojcem!
- Już zapomniałaś o Naruto, te wszystkie płacze, ołtarzyk, cierpienie tylko po to żeby teraz całować się z kimś kogo nie znasz? Kto nigdy nie zrozumie jak się będziesz czuła, nawet nie wiesz jakie on ma zamiary wobec ciebie! Jesteś zwykłą idiotką Meg. Myślałem że kochasz Naruto, a teraz?! Bawiłaś się nim, idź sobie do tego Matashiego! Nawet się z nim prześpij, nieważne… - w pokoju rozległ się głośny plask, a Itachi złapał się za policzek, na którym odbita była drobna dłoń niebieskowłosej.
- Przegiąłeś. Nigdy więcej nie chce cię widzieć! Wiesz co czułam! Sam mówiłeś żebym ułożyła sobie życie od nowa. Nienawidzę cię! – zapłakana dziewczyna patrzyła na Uchihę, nie mogła uwierzyć że on, jej ukochany braciszek i obrońca tak ją zranił. Nie wiedziała że potrafił by powiedzieć takie słowa, a jednak. Teraz nie obchodziło jej że krzyczała, podczas gdy piętro niżej odbywała się impreza, nic jej nie obchodziło. Chciała zniknąć.
-Meagane ja… - chłopak zaczął mówić, lecz zobaczył że dziewczyna w tym momencie zniknęła. – Przepraszam….
Zszedł na dół ze zwieszoną głową, poprosił Ino o zakończenie imprezy, a gdy dziewczyna wyprosiła wszystkich zrobiła gorącą czekoladę i siadając na łóżku przytuliła chłopaka i zaczęła słuchać. Przez pół nocy siedzieli razem rozmawiając, Itachi płakał, krokodyle łzy leciały z jego oczu, czuł że bardzo zranił Megi i nie mógł się z tym pogodzić, a najgorsze dla chłopaka było to że zawiódł Naruto, złamał daną zmarłemu przyjacielowi obietnice, ale coś w Matashim mu się nie podobało, nie wiedział co lecz obiecał sobie że się dowie.
* * *
Przechadzała się po
tych najcichszych zakątkach wioski rozmyślając, była wściekła, w tej chwili
nienawidziła czarnowłosego chłopaka w kucyku, ale myśląc o tym przez dłuższy
czas miał trochę racji. Całowała się z chłopakiem, którego znała bardzo krótko,
podczas gdy tyle broniła się przed Naruto. Jej Naru. Poczuła się źle, ale to
nie znaczy że zgodziła się z Itachim. Pierdolony idiota, nic nie rozumiał, Megi
bardzo się zmieniła, już nie jest tą osobą co wtedy gdy Naruto żył, jest inna.
Usiadła na ławce, łzy nadal spływały jej po twarzy. Zastanawiała się tak, gdy
nagle przed jej twarzą pojawił się ręka, w której znajdował się lód. Podwójny
lód, o smaku wiśniowym posiadający dwa patyczki. Popatrzyła na właściciela
słodyczy i uśmiechnęła się przez łzy odrywając pół loda. Popatrzyła na niego z
wdzięcznością gdy ją przytulił, nie chciała być w tym momencie sama,
potrzebowała bliskości, a on tak jak jego brat niedawno stał się jej
przyjacielem. Siedzieli oboje konsumując swoje lody, a gdy skończyli w końcu
postanowiła się odezwać.
-Sasuke. Nie widziałam cię przez ostatnie dni, co porabiałeś?
- A wiesz, miałem misje. Cholernie trudną, a gdy wróciłem… załatwiałem sprawy z pewną dziewczyną, a co u ciebie?
-UUUU, dziewczyną?! Kto to taki, dlaczego dopiero teraz?
-Tak, musiałem porozmawiać z Sakurą, wiesz nie było czasu żeby to z tobą omówić, ale jesteśmy razem. Chcemy spróbować.
-Gratulacje. – wtuliła się jeszcze mocniej w chłopaka. – Nie będzie jej przeszkadzało, że jesteśmy tak blisko?
-Nie, wie o naszej przyjaźni i całkowicie ufa mi, jak i tobie. Wie kochałaś Naruto. A teraz ponowie pytanie, co u ciebie?
-Wiesz … pokłóciłam się z Itachim. – spojrzał na mnie pytająco, nigdy nie kłóciłam się z jego bratem więc była to dla niego nowość. – Przyłapał mnie jak całowałam się z Matashim, nie wiem czy go znasz. Ale Itachi się wściekł, zaczął mi wypominać że nie kochałam Naruto, że był zabawką, krzyczeliśmy co pewnie słyszałeś, a wtedy ja go uderzyłam i uciekłam.
- Rozumiem, znam Matashiego, jest w porządku i nie chce ci prawić kazań ale Meg? On jest nowy w wiosce, nikt go nie zna i może bezpieczniej by było trochę poczekać? Poznać się lepiej i no wiesz, nie rzucać na głęboką wodę?
-Może… to była chwila, wiesz? Bardzo przypomina mi Naruto, nie są podobni ani trochę, ale coś we wnętrzu… Oni mają coś w sobie.
-Cieszę się że ktoś znowu potrafi cię naprawdę rozśmieszyć, ale uważaj Megi, ja zawsze ci pomogę.
-Jesteś najlepszy wiesz? Dziękuje. – przytulił go jeszcze mocniej, a potem zaczęli iść. Uparł się że ją odprowadzi choć mówiła że tego nie potrzebuje. Nie byłoby w tym nic dziwnego, bo w końcu mieszkają razem, ale on miał iść do Sakury, w całkiem inną stronę.
-Dobranoc piękna.
-Dobranoc. – pożegnał ją buziakiem w policzek i poszedł, a Meagane weszła cichutko i po zrobieniu sobie gorącej herbaty poszła do góry. Słyszała płacz Itachi’ego i poczuła naprawdę silne poczucie winy, ale wiedziała że to jego wina i to on powinien przyjść pierwszy. Po szybkim prysznicu położyła się wygodnie w łóżku i zmęczona wrażeniami całego dnia zasnęła.
* * *
-Sasuke. Nie widziałam cię przez ostatnie dni, co porabiałeś?
- A wiesz, miałem misje. Cholernie trudną, a gdy wróciłem… załatwiałem sprawy z pewną dziewczyną, a co u ciebie?
-UUUU, dziewczyną?! Kto to taki, dlaczego dopiero teraz?
-Tak, musiałem porozmawiać z Sakurą, wiesz nie było czasu żeby to z tobą omówić, ale jesteśmy razem. Chcemy spróbować.
-Gratulacje. – wtuliła się jeszcze mocniej w chłopaka. – Nie będzie jej przeszkadzało, że jesteśmy tak blisko?
-Nie, wie o naszej przyjaźni i całkowicie ufa mi, jak i tobie. Wie kochałaś Naruto. A teraz ponowie pytanie, co u ciebie?
-Wiesz … pokłóciłam się z Itachim. – spojrzał na mnie pytająco, nigdy nie kłóciłam się z jego bratem więc była to dla niego nowość. – Przyłapał mnie jak całowałam się z Matashim, nie wiem czy go znasz. Ale Itachi się wściekł, zaczął mi wypominać że nie kochałam Naruto, że był zabawką, krzyczeliśmy co pewnie słyszałeś, a wtedy ja go uderzyłam i uciekłam.
- Rozumiem, znam Matashiego, jest w porządku i nie chce ci prawić kazań ale Meg? On jest nowy w wiosce, nikt go nie zna i może bezpieczniej by było trochę poczekać? Poznać się lepiej i no wiesz, nie rzucać na głęboką wodę?
-Może… to była chwila, wiesz? Bardzo przypomina mi Naruto, nie są podobni ani trochę, ale coś we wnętrzu… Oni mają coś w sobie.
-Cieszę się że ktoś znowu potrafi cię naprawdę rozśmieszyć, ale uważaj Megi, ja zawsze ci pomogę.
-Jesteś najlepszy wiesz? Dziękuje. – przytulił go jeszcze mocniej, a potem zaczęli iść. Uparł się że ją odprowadzi choć mówiła że tego nie potrzebuje. Nie byłoby w tym nic dziwnego, bo w końcu mieszkają razem, ale on miał iść do Sakury, w całkiem inną stronę.
-Dobranoc piękna.
-Dobranoc. – pożegnał ją buziakiem w policzek i poszedł, a Meagane weszła cichutko i po zrobieniu sobie gorącej herbaty poszła do góry. Słyszała płacz Itachi’ego i poczuła naprawdę silne poczucie winy, ale wiedziała że to jego wina i to on powinien przyjść pierwszy. Po szybkim prysznicu położyła się wygodnie w łóżku i zmęczona wrażeniami całego dnia zasnęła.
* * *
Odkąd zniknął z miejsca kłótni, cały czas ją śledził. Było
mu przykro że pokłócili się tak z Itachi’m, ale jednego był pewny, ten Uchiha
ma gadane i chociaż wściekł się za głowa wypowiedziane przez ciemnowłosego to
przyznał mu racje, było to nieodpowiedzialne i głupie, ale wszystko było winą
jego, Naruto. Nie potrafił poradzić sobie z własnymi uczuciami.
Gdy dziewczyna usiadła na ławce, chciał już przestać ukrywać swoją Chakre i wyjść do niej, chociaż wiedział że nie powinien. Coś go powstrzymało i widząc co się stało zaraz dziękował teraz za to. Mianowicie pojawił się jego przyjaciel ze szkolnych lat – Sasuke Uchiha i zachował się tak, że Namikaze był z niego dumny, a zarazem cholernie mu wdzięczny. Megi zyskała w nim wsparcie w jakże trudnych dniach, a także pokazał jej idealne wyjście. Gdy zobaczył że dziewczyna już leży spokojnie w łóżku mógł przestać jej pilnować. Zniknął, by zaraz pojawić się w swoim domu.
Przechodził obok kuchni, gdy pojawił się przed nim Tora i szepnął tylko „ Współczuje młody”. Naru uśmiechnął się smutno i poszedł do swojego pokoju. Zasnął jak zabity.
Gdy dziewczyna usiadła na ławce, chciał już przestać ukrywać swoją Chakre i wyjść do niej, chociaż wiedział że nie powinien. Coś go powstrzymało i widząc co się stało zaraz dziękował teraz za to. Mianowicie pojawił się jego przyjaciel ze szkolnych lat – Sasuke Uchiha i zachował się tak, że Namikaze był z niego dumny, a zarazem cholernie mu wdzięczny. Megi zyskała w nim wsparcie w jakże trudnych dniach, a także pokazał jej idealne wyjście. Gdy zobaczył że dziewczyna już leży spokojnie w łóżku mógł przestać jej pilnować. Zniknął, by zaraz pojawić się w swoim domu.
Przechodził obok kuchni, gdy pojawił się przed nim Tora i szepnął tylko „ Współczuje młody”. Naru uśmiechnął się smutno i poszedł do swojego pokoju. Zasnął jak zabity.
* * *
-Sasuke Uchiha!
-Hai!
-Sakura Haruno!
-Hai!
-Shikamaru Nara!
-Hai Hokage- sama!
- Itachi Uchiha!
-Hai!
-Ino Yamanaka!
-Jasne!
-Wszystkich was wysyłam na misje, bardzo trudną misje.Rangi S+! Najpierw pójdziecie do wioski piasku i weźmiecie przedstawiciela z tamtych stron, podejrzewam że będzie to Kankuro lub Temari. Potem macie wyruszyć w stronę Wioski Kwiatu. Urzędują tam Kisame z Akatsuki i Karin Uzumaki. A tu macie zwój, który proszę was dostarczcie kage tejże wioski.
-Kisame? On przecież nie żył.
-Wszyscy tak myśleliśmy Itachi, ale musisz rozprawić się z byłym kolegą z drużyny.
-Hai Hokage-sama!
-Teraz proszę rozejść się i spakować! Za 2 godziny jesteście pod bramą główną. AHA! Dowódcą zostajesz ty, Sasuke. Nie zawiedź mnie.
-Obiecuje Hokage-sama.
Sasuke odpowiedział delikatnym uśmiechem, na ten sam gest u Tsunade, czuł się szczęśliwy bo kiedyś nielubiąca go Piąta, teraz przekonywała się do niego. Obiecał sobie że ta misja będzie jedną z najlepszych jakie wykona i nic nikomu się nie stanie. Jakże się mylił…
-Możecie się rozejść.
Gdy wyszli w gabinecie pojawił się Naruto w swoim prawdziwym wcieleniu.
-Dobry wybór Babciu. Sasuke na pewno się spisze.
- Mam taką nadzieje Naruto, mam nadzieje. Bo to bardzo trudna misja i boje się. To jedni z najlepszych moich shinobi więc niech mnie nie zawiodą.
-Daj spokój, tam jest Megi i Itachi, myślisz że dadzą sobie tak łatwo? W razie czego zawsze masz mnie.
- Jestem dobrej myśli, a teraz, jak ci idzie trening?
-Wiesz Piąta…. Trenowałem dziś z Yahiko i uderzył mnie w klatkę piersiową, potem w rękę co poskutkowało moją przegraną. Nie wiem jak mogę całkiem wyleczyć terany.
- Postaram się zrobić ci specjalne napoje wzmacniające. Musisz być silny przed walką ze Szkarłatnym.
- A co do niego, myślisz że tato także umrze, jak zabije tego potwora?
-Szczerze mówiąc, jestem tego pewna Naruto.
- Przynajmniej spocznie w pokoju. – uśmiechnął się, chociaż Tsunade widziała że jego oczy były szkliste. – Do zobaczenia później Hokage-sama.
Zniknął, wcześniej zmieniając wygląd i pojawił się nad jeziorkiem, jego ulubionym miejscem do samotnego spędzania czasu. Ich miejscem.
-Hai!
-Sakura Haruno!
-Hai!
-Shikamaru Nara!
-Hai Hokage- sama!
- Itachi Uchiha!
-Hai!
-Ino Yamanaka!
-Jasne!
-Wszystkich was wysyłam na misje, bardzo trudną misje.Rangi S+! Najpierw pójdziecie do wioski piasku i weźmiecie przedstawiciela z tamtych stron, podejrzewam że będzie to Kankuro lub Temari. Potem macie wyruszyć w stronę Wioski Kwiatu. Urzędują tam Kisame z Akatsuki i Karin Uzumaki. A tu macie zwój, który proszę was dostarczcie kage tejże wioski.
-Kisame? On przecież nie żył.
-Wszyscy tak myśleliśmy Itachi, ale musisz rozprawić się z byłym kolegą z drużyny.
-Hai Hokage-sama!
-Teraz proszę rozejść się i spakować! Za 2 godziny jesteście pod bramą główną. AHA! Dowódcą zostajesz ty, Sasuke. Nie zawiedź mnie.
-Obiecuje Hokage-sama.
Sasuke odpowiedział delikatnym uśmiechem, na ten sam gest u Tsunade, czuł się szczęśliwy bo kiedyś nielubiąca go Piąta, teraz przekonywała się do niego. Obiecał sobie że ta misja będzie jedną z najlepszych jakie wykona i nic nikomu się nie stanie. Jakże się mylił…
-Możecie się rozejść.
Gdy wyszli w gabinecie pojawił się Naruto w swoim prawdziwym wcieleniu.
-Dobry wybór Babciu. Sasuke na pewno się spisze.
- Mam taką nadzieje Naruto, mam nadzieje. Bo to bardzo trudna misja i boje się. To jedni z najlepszych moich shinobi więc niech mnie nie zawiodą.
-Daj spokój, tam jest Megi i Itachi, myślisz że dadzą sobie tak łatwo? W razie czego zawsze masz mnie.
- Jestem dobrej myśli, a teraz, jak ci idzie trening?
-Wiesz Piąta…. Trenowałem dziś z Yahiko i uderzył mnie w klatkę piersiową, potem w rękę co poskutkowało moją przegraną. Nie wiem jak mogę całkiem wyleczyć terany.
- Postaram się zrobić ci specjalne napoje wzmacniające. Musisz być silny przed walką ze Szkarłatnym.
- A co do niego, myślisz że tato także umrze, jak zabije tego potwora?
-Szczerze mówiąc, jestem tego pewna Naruto.
- Przynajmniej spocznie w pokoju. – uśmiechnął się, chociaż Tsunade widziała że jego oczy były szkliste. – Do zobaczenia później Hokage-sama.
Zniknął, wcześniej zmieniając wygląd i pojawił się nad jeziorkiem, jego ulubionym miejscem do samotnego spędzania czasu. Ich miejscem.
* * *Kilka dni później * * *
-Naruto, bardzo cię proszę. Odkąd wyruszyli z wioski piasku,
nie mam z nimi kontaktu. Wyruszysz za…- nie dokończyła bo w oknie pojawił się
kruk zwiastujący złe wieści. „Kruk Itachi’ego.O nie…” – pomyśleli oboje, a
Hokage wzięła prędko zwój czytając go.
-Shimatta. Naruto Namikaze! Masz wyruszyć w trybie natychmiastowym do Wioski Kwiatu! Oczywiście jako Matashi, a raczej ANBU, proszę weź dwóch towarzyszy, najlepiej żeby wśród nich znajdował się medyk.
-Hai Hokage-sama! Za 10 minut będziemy w drodze. – zniknął w złotych płomieniach.
„ Tsunade-sama!
-Shimatta. Naruto Namikaze! Masz wyruszyć w trybie natychmiastowym do Wioski Kwiatu! Oczywiście jako Matashi, a raczej ANBU, proszę weź dwóch towarzyszy, najlepiej żeby wśród nich znajdował się medyk.
-Hai Hokage-sama! Za 10 minut będziemy w drodze. – zniknął w złotych płomieniach.
„ Tsunade-sama!
Prosimy o pomoc, Karin coś opętało, ledwo dajemy radę.
Większość z nas jest rana, a Ino dość poważnie. Przyślij do nas kogoś
niezwłocznie. Jest bardzo źle.
Itachi Uchiha”
„Obyś zdążył na czas Namikaze…” – pomyślała tylko Hokage i
wstała decydując że pójdzie na cmentarz, dawno nie była u Nawaki’iego.
Naruto biegł, odziany w strój ANBU, wziął ze sobą Sae i
Gemmę, osoby które zrobiły na nim największe wrażenie. Nie chcieli się
zatrzymywać, musieli dotrzeć jak najszybciej i zapobiec katastrofie. Oby tylko
nie było za późno, powtarzał ciągle Yamahiku. Bał się, szczególnie o Megi, w
końcu była jego słońcem i chociaż nie był już
zwykłym Naruto Uzumakim, to będzie się o nią troszczył najlepiej jak
umie. Nie pozwoli jej umrzeć. Już prawie dotarli na miejsce gdy usłyszeli
niesamowity huk, a na niebie widać było duże ilości szarego dymu.
Przyspieszyli. Na ratunek. Do Wioski Kwiatu.
-Jutsu Przywołania! - krzyknął Namikaze.
-Jutsu Przywołania! - krzyknął Namikaze.
* * *
Co prawda rozdział jest nudny jak flaki z olejem i nie szedł mi w ogóle, to w następnym mam nadzieje na dużą akcje.
Ciekawe czy ktoś zginie xddd
OdpowiedzUsuńNajbardziej podobała mi się kłótnia :D
Czekam na następny rozdział, powodzenia :DD
W końcu nowy rozdzial. Nie ma ujawnienia, kappa. No cóż i tak śmiertelnie na nie czekam, bo w końcu nadejdzie, nie? Rozdział może i nudny, ale fajny. Czekam na next ^.^
OdpowiedzUsuńHej,
OdpowiedzUsuńwspaniały, oby zdążyli dotrzeć na czas, ale mam pytanie gdzie jest Mei? Jak się zgłaszali to Sasuke, Iatchi, Shikamaru, Sakura i Ino..
Multum weny życzę…
Pozdrawiam serdecznie Basia
Hej,
OdpowiedzUsuńwspaniały rozdział, oby zdążyli dotrzeć tam na czas, ale mam pytanko... gdzie jest Mei? Jak się zgłaszali to był Sasuke, Iatchi, Shikamaru, Sakura i Ino...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Aga
Hej,
OdpowiedzUsuńwspaniały rozdział, mam nadzieję że zdąrzą na czas, gdzie jest Mei? bo jak się zgłaszali to był Sakura, Itachi, Sasuke, Shikamaru i Ino...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Iza