-Hai Sasuke. Najpierw Hokage, poczekaj na mnie na górze Kage.
-Niech ci będzie... - zniknął, a zaraz za nim zrobił to Naruto i pojawił się pod drzwiami Piątej. Denerwował się, to będzie bardzo trudna rozmowa, ale musiał to zrobić. Zapukał delikatnie
i wszedł. Musiał ponieść konsekwencje za śmierć przyjaciółki w czasie misji, był kapitanem
i jego cholernym obowiązkiem było ją chronić, jak przecież każego. A on nie podołał...
-Naruto? Tak szybko wróciliście? Gratulacje! W takim razie misja na pewno przebiegła pomyślnie, więc... skąd ta mina Uzumaki?
-Hokage-sama... Przepraszam, zawiodłem. Sakura, ona...
- Co?! Co się stało? Jest ranna? Muszę...
-Nie żyje. Została zabita, a ja nie zdążyłem jej uratować.
-C-co? Jak to... - stojąca do tej pory blondynka, usiadła, a otępialy wzrok wbiła w ścianę.
-Tsunade-sama...
-Proszę cię, wyjdź w tej chwili. Porozmawiamy potem.
-Hai, oczywiście.- i zniknął z gabinetu, a Piąta zatopiła się w myślach, w ciągu tych paru lat nawiązała więź z Haruno, uczyła ją wszystkiego co sanninka sama umiała, a teraz... osoba która ją przerosła nie żyje. Żal jej było różowowłosej, widziała że zaczyna być szczęśliwa, że w końcu coś jej się udaje, tak jak tego chciała. Cierpiała, Hokage bolało to że starciła swoją najlepszą uczennice. Nie pozostało jej nic innego jak wyjąć z biurka ukojenie dla jej wewnętrznego bólu. Zniknęła z biura, w swoje miejsce tworząc klona. Poszła tam gdzie mogła w ciszy pomyśleć i zapić swój ból. Była Hokage, to prawda, ale co z tego? Każdy ma jakieś uczucia.
Znużony Naruto szedł powoli na spotkanie z Sasuke, czuł się przybity, zdołowany ostatnimi wydarzeniami, a reakcja Tsunade nie polepszyła jego samopoczucia. Mimo wszystko zależało mu na Haruno, zawsze dobrze go traktowała i jej śmierć była dużym ciosem, chociaż nie okazywał swojego bólu. Nauczył się tego, gdy był uwięziony przez Torę. W końcu znalazł się na głowie swojego ojca, a z tamtąd przeszedł na ławkę którą zajmował już spadkobierca Sharingana. Rzadko widział czarnookiego w takim stanie, jego twarz wyrażała ból, patrzył w księżyc niewidzącym wzrokiem, na pewno o niej myślał, żałował że tak późno zorientował się co czuje.
- Wiem co przechodzisz, wiem jak się czujesz. - Sasuke tylko popatrzył na przyjaciela i prychnął. W następnym momencie Namikaze został powalony na ziemie przez silny cios w szczęke, wstał powoli
i otarł krew cieknącą z wargi.
- Należało mi się. - mruknął cicho i spojrzał na dyszącego chłopaka, który ponownie usadowił się na ławce. - Nie będę owijał w bawełne, po prostu powiem ci wszystko, tylko mi nie przerywaj. - Sasuke dalej się nie odezwał, patrzył wyczekująco na blondyna.
- Widać nie jesteś skory do żartów... Zaczynajmy, no więc wiesz o mojej śmierci. Wróciliście pewnie po moje ciało, ale już go tam nie było, zostałem uwięziony w swoim wnętrzu, w klatce razem z Kyuubim... - Naruto opowiadał szczegółowo swoją historię, w niektórych momentach uśmiechał się jakby sam do siebie, inne sprawiały że zaciskał pięści, a jego twarz krzywiła się w grymasie bólu. Czuł się jakby po raz kolejny przeżywał wszystko co mu się stało. Sasuke nie dowiedział się jednak wszystkiego, opuścił niektóre fakty: pojawienie się Tory, przyjaźń i więź jaka ich łączy, nie powiedział przyjacielowi kim jest Szkarłatny, a także jakie możliwości zyskał przez lata treningów. Gdy kończył, była późna noc, a wokół nich zaczynała się burza, co jakiś czas na niebie widoczne były żółte, przenikające czerń pioruny.
- Kończy się to tym, że musze się ukrywać pod postacią Matashi'ego chociaż bardzo nie chce. Moim zadaniem jest zabić Szkarłatnego, ale dzięki przepowiedni wiem że ja wtedy zginę, tak samo jak on. Dlatego nie mogę powiedzieć Megi kim jestem i znowu jej zostawić, lepiej żeby myślała że nie żyje.
Uchiha był wściekły, furia ogarniała jego ciało. Miał ochotę tak skopać dupę Uzumaki'emu żeby ten się nie pozbierał.
-To po jasną cholerę całowałeś się z nią jako Matashi? Chcesz żeby znowu cierpiała, ona się w tobie znowu zakochuje pierdolony idioto. Powinieneś jej unikać.
- Staram się.- szepnął skruszony Namikaze.
-Kurwa za mało się starasz. Rozumiesz? Ona nie zasługuje aby znowu przeżywać ten sam ból. Powinieneś w ogóle się do niej nie zbliżać, a najlepiej nie pojawiać się w Konosze, ułożyłaby sobie życie.
-Czy ty nie rozumiesz że dla mnie to też jest trudne? Kocham ją! Staram się ją olewać, ale to nic nie daje, jest miłością mojego życia. Ciężko mi kurwa spotykać się z nią i nie móc pocałować, przytulić.
-Miłość to poświęcenia wiesz? Jak ją kochasz, powineneś chcieć żeby była szczęśliwa, dążyć do tego.
-Chce tego! Ale chce też żeby dzieliła to szczęście ze mną.
Błysnął piorun, a siedzący Sasuke widział cieknące po policzkach przyjaciela łzy. Z jednej strony chciał podnieść na duchu stojącego przed nim przyjaciela, ale nie mógł. Naruto musiał zrozumieć że działa źle, że powinien odpuścić. Właśnie te słowa wypowiedział na głos.
-Powinieneś odpuścić.
-Wiem! Do cholery jasnej wiem Sasuke, ale nawet nie weisz jak to dla mnie trudne.
-Znam twój sekret, postaram się ci pomóc. Chcę szczęścia Megi.
-Arigatou przyjacielu.
Kolejne błyśnięcie, a blondwłosy zauważył delikatny uśmiech na bladej twarzy, który zaraz zastąpiony był przez grymas, a w jego oczach widoczne było zdziwienie. Spojrzenie to kierował w stronę nierozumiejącego Naruto.
-Co się stało z twoimi oczami?
-Co? Nie rozumiem. O co ci chodzi?
-Lepiej idź do domu i się z tym prześpij, jutro daj mi odpowiedź, co wymyśliłeś. - Sasuke zignorował pytanie, pewnie mu się przywidziało.
W tym właśnie momencie poczuli na sobie pierwsze krople, Naruto popatrzył w górę, a spadająca z nieba woda trafiła go centralnie w środek czoła. Uśmiechnął się delikatnie, uwielbiał deszcz, przezroczyste krople zawsze go uspokajały i pomagały myśleć.
-Dobranoc Sasuke.
-Dobranoc młotku.
Zniknęli z miejsca rozmowy, a wtedy deszcz zaczął padać coraz mocniej, zaczęła się burza, która sprawiła że w pewnej wielkiej posiadłości obudziła się niebieskowłosa kunoichi. Płakała, patrząc w co chwilę jaśniejące niebo, gdy otworzyły się drzwi i wszedł do niej Itachi. W rękach trzymał tacę, a na niej gorącą czekolade. Chociaż dalej byli pokłóceni, czarnowłosy wiedział że przyjaciółka boi się burzy i zrobił coś, co zawsze robili razem z Naruto w czasie burzy. Siedzieli razem rozmawiając i pijąc pyszny napój.
Siedząc na drzewie Naruto zaglądał na rozgrywającą się w pokoju scene. Wspominał jak to on był na miejscu Uchihy i jak bardzo chciałby znowu tam być, ale nie mógł. Wykonując szybkie pieczęcie znalazł się w swoim pokoju, gdzie poszedł pod prysznic. Wykąpał się szybko i w ręczniku na biodrach podszedł do lusterka, najpierw przeglądnął swoje ciało, umięśniony brzuch, ręce sprawiały że wiele dziewczyn wzdychało do niego podczasu wypraw. które uwielbiał. Rozciągająca się, podłużna blizna, która znajdowała się niedaleko pępka sprawiła grymas na twarzy blondwłosego. Pamiątka, która na zawsze będzie przypominać mu o postaci Szkarłatnego. Miał jeszcze jedną podobną blizne, na barku. Tam było kilka małych czerwonych znamion układających się w słońce. Ironiczne. Na piersi blondwłosego znajdował się tatuaż, biały tygrys pięknie prezentował się na umięśnionej klatce piersiowej. Popatrzył na żebro, gdzie wytatuowane miał bardzo ważne dla niego słowo, a raczej imie. Meagane. Wiele to dla niego znaczyło i nie miał ochoty, aby każdy widział pamiątkę. Ostatecznie przeszedł do twarzy, brak charakterystycznych dla niego lisich blizn trochę mu doskwierał, ale nie było źle. Był przystojny, to prawda i chociaż sam tak o sobie nie myślał, nie jedna dziewczyna chciała być jego. W pewnym momencie osłupiał, widząc swoje oczy, przyłożył dłoń do twarzy. Przetarł oczy myśląc że to zmęczenie płata mu figle, ale patrząc znowu widział to samo. Niegdyś błękitne tęczówki, teraz były koloru białego, czarna źrenica, niby normalna, ale jednak pionowa jak u kota... albo właśnie tygrysa. Wokół tęczówki cienka, czarna przerwa wyglądała jak opleciona cierniem. Gdzieniegdzie plotał się ogniście czerwony kolor. "Niesamowite." - mruknął cicho i nie trudząc się ubraniem piżamy, zszedł na dół.
-Tora. - powiedział głośno, widząc mężczyzne siedzącego i czytającego książke. Starszy Namikaze nie patrząc na przeszkadzającego mu, odłożył czytadło i poklepał miejsce obok siebie. - Wuju.. co to jest? - Naruto szybko pojawił się obok siedzącego, a ten dopiero w tym momencie spojrzał na przybyłego.
-Coś ty do cholery zrobił?!
* * *
jak myślicie, co zrobił Naru? :) Wiecie, trochę przykro że wchodzi tu po 40 osób dziennie, a komentarze dwa. Mam nadzieje że doceniacie, to co staram się dla was robić :) Zresztą, do następnego :D Pewnie będzie niedługo bo jestem chora i mam więcej czasu.