niedziela, 17 marca 2013

Rozdział 3




Itachi długo opowiadał dziewczynie o jej stosunkach z Naruto, o ich poznaniu, o przyjaźni i stopniowo coraz większym uczuciu. Dziewczyna słuchała go z zainteresowaniem, w niektórych sytuacjach na jej twarzy rysował się smutek, a czasem nawet zazdrość, rozczarowanie że nie pamięta czegoś tak pięknego, złościło ją że Itachi wie lepiej o chwilach, które prawdopodobnie ona przeżyła.
~ ~Retrospekcja ~ ~
„Śliczna dziewczyna o błękitnych włosach huśtała się na zrobionej przez pewnego chłopaka ławce przywiązanej do drzewa. Huśtawka miała na linkach pełno róż i fiołków- ulubionych kwiatów nastolatki. Młoda kobieta ubrana była w fioletowo-czarne kimono, które pięknie kontrastowało z jej oczami. Wypatrywała ona blondwłosego, wysokiego mężczyzny o oczach koloru bezchmurnego nieba, jednak chwile później ktoś zasłonił jej oczy, wzdrygnęła się, ale zaraz zaczęła się śmiać, a jej śmiech rozchodził się perliście po całej polance. Spróbowała wstać, ale czyjeś ręce zatrzymały ją na ławeczce, przybyły nie pozwolił się jej ani obrócić ani otworzyć oczu. Gdy jednak za pozwoleniem męskiego głosu otworzyła swoje powieki stał przed nią wysoki chłopak o przydługich blond włosach zakrywających jego śliczne tęczówki, ubrany w czarną koszulę i jeansy, z uśmiechem, który zapierał dech w piersi nie jednej dziewczynie, jednak należał on tylko do tej, która teraz siedziała przed nim rozpromieniona. Naruto- bo tak nazywał się ów nastolatek popatrzył na Megi, a zaraz złożył na jej czole pocałunek, potem całował jej zaróżowione policzki, mały zgrabny nosek, ale nie pocałował jej w usta, wziął ją jedynie na ręce i uprzednio rozbierając siebie i ją do bielizny weszli do małego jeziora z dużym wodospadem. Cały dzień spędzili na wygłupianiu się, jedzeniu, śmianiu i pływaniu. Wieczorem Namikaze rozpalił ognisko, rozłożył koc i oboje położyli się patrząc w gwiazdy.
-Ten dzień był niesamowity Naru-chan. Dziękuje Ci bardzo, dawno nie bawiłam się tak dobrze.
-Ten dzień się jeszcze nie skończył Megi. Chce żeby dziś było jak najlepiej, dlatego zamknij na chwile oczy, proszę Cię.
-A-ale po c-co?
-Ufasz mi? – dziewczyna kiwnęła tylko lekko głową i przymknęła oczy, a chłopak wyciągnął z kieszeni mały, drobny naszyjnik i założył jej na szyję. Czując zimno szybko sięgnęła do miejsca, gdzie miała podarunek i dźwignęła go do góry, było to drobne serduszko z niebieskim oczkiem, na delikatnym łańcuszku.
-Ojej, jest piękny! Dziękuje, nie musiałeś.
-Należał do mojej mamy wiesz? Dostała go od mojego ojca, jest to pamiątka rodzinna, to oczko jest koloru Namikaze, niebieskiego, bo każdy z nas miał niebieskie oczy, ale u każdego mimo że takie same to były inne. Chcę żebyś go miała, jesteś najważniejszą kobietą w moim życiu, proszę Cię żebyś nigdy go nie zdjęła, nigdy. Możesz mi to obiecać?
-Tak, przysięgam.- złożyła delikatny pocałunek na jego policzku i położyła głowę na jego klatce piersiowej patrząc w górę.
-Chciałbym żeby ta chwila trwała wiecznie wiesz? Nie musielibyśmy się niczym martwić. Bardzo bym tego chciał. To jedno z moich największych marzeń.
-Też bym tego chciała, nie czuć strachu przed kolejnym dniem, nie bać się że w każdej chwili mogę Cię stracić.
-Nie stracisz mnie, nie dawno Cię zyskałem. Nie mogę odpuścić tak łatwo.
-Ale, twoja jutrzejsza walka…
-Nie mówmy dziś o tym ukochana, to jest nasza noc. Nie psujmy jej.-mówiąc to popatrzył jej głęboko w oczy, a potem pocałował namiętnie i przewrócił tak że leżała na nim.
-Tak, to nasza noc. Kocham Cię Naruto.
-Kocham Cię Meagane.”
~ ~ Koniec ~ ~

-Wiem że tego nie pamiętasz, wiem że nie pamiętasz w ogólne Naruto, ale przypomnisz sobie, ja dokonam wszelkich starań żebyś o nim pamiętała. Przyniosę Ci jutro jego zdjęcia, może to choć trochę pomoże. A teraz musze już iść, do jutra siostrzyczko.- pocałował ją w policzek i wyszedł, zostawiając dziewczynę samą z zawalającymi jej głowę myślami.
„Co jeśli on mówi prawdę, jeśli ja naprawdę miałam kogoś takiego. I ten wisiorek… przecież mam go na szyi, jest taki sam jak ten z opowieści. Co to wszystko znaczy? Czemu Itachi wie tyle o moim życiu, czemu ja tego nie mogę sobie przypomnieć? Coś jest nie tak.”, myślałaby tak dłużej jednak zmorzył ją sen.
„Szłam przez małą wioskę patrząc na bawiące się dzieci i uśmiechając się do nich, koło mnie szedł brązowowłosy młodzieniec o żółtych oczach trzymający za rękę dziewczynę o długich do bioder białych, kręconych włosach o skośnej fioletowej grzywce zakrywającej pół jej ślicznej twarzy. Jej oczy były niesamowicie białe , nie posiadały źrenicy, ale za to  gdyby się dokładnie przyjrzeć można by dojrzeć małą czarną gwiazdkę w kancie oka. Imię tej dziewczyny brzmiało Hokkyokusei, ale najczęściej zwracaliśmy  się do niej Hokkyo lub Ho , śmiała się rozmawiając z nami, szliśmy powoli witając wszystkich i rozmawiając o wszystkim, byliśmy szczęśliwi”- Megi uśmiechnęła się przez sen, jednak chwilę potem jej wyraz twarzy zmienił się na przerażenie, smutek z powodu kolejnej wizji.
„Białe włosy poplamione krwią, oczy przedtem białe, teraz ich kolor zmienił się na czarny, gwiazdka w nich stała się czerwona, a jej spojrzenie jest bez wyrazu. Z uśmiechem patrzy na stos ciał leżących przed nią, na samej górze ów brązowowłosy chłopak, z  pustym spojrzeniem, z widocznym na twarzy przerażeniem.
-Hokkyo, co ty robisz? Dlaczego?!
-Bo tak musi być Megi, oni byli dla mnie zbyt dużym ciężarem, Masai nim był. Nie potrzebuje ich, nic dla mnie nie znaczą, a ty zaraz do nich dołączysz. Żegnaj przyjaciółeczko.
-NIE!- Ho rzuciła się na niebieskowłosą z bronią wymierzoną w gardło, jednak ta wyciągając swe wachlarze odparła jej cios.- to nie jesteś ty Hokkyo, musisz to przezwyciężyć.
-Mylisz się. Tamta Hokkyo już nie żyje. – z przerażającym śmiechem zaczęła napierać na koleżankę, gdy w pewnym momencie odskoczyła składając pieczęcie.
-Doton: Doryuu Katsu! – wymówiła jutsu i uderzyła w ziemię, a ziemia w kierunku fioletowookiej zaczęła się rozstępować, jednak ta nie straciła czujności i podskoczyła szybko, a następnie szybko zamachnęła się swoimi wachlarzami tworząc duży podmuch wiatru, który lekko drasnął przeciwniczkę.
-Tylko na tyle Cię stać? Przegrasz to i zginiesz tu, jak reszta.- niesamowicie szybko znalazła się przy Megi i posłała jej kopniaka w brzuch, który odrzucił ją do tyłu. Białowłosa nie pozwoliła jej upaść, znalazła się przy niej i zaczęła bić pięściami i kopać po całym ciele z niesamowitą siłą przez co Chakirache wykaszlała dużą ilość krwi. Zaśmiała się po raz kolejny i uderzyła prosto w klatkę piersiową, a przez siłę uderzenia niebieskowłosa zatrzymała się na filarze, łamiąc go na pół.
-Widzisz? Jesteś słaba, nie potrafisz obronić nawet siebie. Co z Ciebie za ninja? Zwykła nieudacznica.
-Z-zamknij s-się! Zawsze b-będę chronić tych których kocham, zawsze. To z tobą się coś stało przecież kochałaś Masai’ego, więc dlaczego? Odpowiedz! Zadałam Ci proste pytanie!- krzyczała mimo tego że miała przebite płuco i ledwo oddychała, nie potrafiła wstać choć próbowała.
-Bo ON mi kazał.
-ON? Kim jest ten ON? Naprawdę? Nie mogłaś się zwrócić o pomoc do mnie? Do Masai’ego? Naruto?
-Wy nic nie rozumiecie! Nie macie z nim szans, jesteście w przegranej sytuacji, więc czemu mam się trzymać z wami? Bycie z nim to moje przeznaczenie. Moja przyszłość. A teraz, żegnaj.- Ho podniosła katanę, chcąc wbić ją przyjaciółce w serce, w jej oczach widoczne były łzy. Gdy miała miecz przy piersi Meagane została gwałtownie odepchnięta, a w wyniku nie spodziewanego ataku upadła.
-Nie rozkręcaj się aż tak Hokkyo, będziesz jeszcze miała na to czas, chodźmy już.
-Hai Mistrzu.- powiedziała cicho wstając powoli i zaraz pojawiając się za mężczyzną.
-Jeszcze się spotkamy Meagane Chakirache, jeszcze do mnie przyjdziesz.- chwile po tym niebieskowłosa zemdlała, a w Sali znowu się ktoś pojawił, jedyne co zobaczyła to te niebieskie oczy.”
Gwałtownie się podniosłam drżąc z przerażenia. „Co to było? Hokkyo? Ale przecież ona umarła, tak mi powiedzieli, więc co to było? Wizja? Czy co? Czemu tego nie pamiętam? Przecież byłam przy tym jak umierała, to było podczas tej głupiej misji, więc co to? Ona umarła przez ninja Dźwięku, umierała na moich kolanach. C-co tu się dzieje?!”
-Mała naiwna Meg, jak łatwo Ci jest coś wmówić, jesteś taka biedna.- nagle w mojej głowie rozległ się głos, przerażający głos.
-Kim jesteś i co do cholery jasnej robisz w mojej głowie?! MÓW!
-Nie denerwuj się kochanie, jestem Szkarłatny, powinnaś mnie znać.- zadrżałam mimowolnie na to imię, skądś je kojarzyłam, ale nie mogłam sobie przypomnieć skąd.
-Nie znam nikogo takiego. Pierwszy raz to słyszę.
-Wygłupiasz się co kochanie? To ja Ci przypomnę, popatrz:
W mojej głowie zaczęły pokazywać się obrazy czerwonowłosego mężczyzny stojącego nade mną, całą skąpaną we krwi, śmiał się ze mnie, opowiadał o tym że zostanę jego królową, że będę z nim na wieczność. Kolejny obraz, ja leże bezsilnie, a on przebija Archiego, mojego przyjaciela od dziecka, później śmierć mojej babci i ukochanej ciotki. Śmieje się przy tym, cieszy się z tego.
-NIE!! Przestań! Nie pokazuj mi tego! To nie prawda.
-Ależ to dopiero początek najdroższa, to dopiero pierwszy pokaz.
-Przestań! Nie! To boli. BOLI!
-Hahahahaha! Wiem o tym, ale to sprawia mi przyjemność, to że cierpisz. A teraz żegnaj, jeszcze do Ciebie wrócę.
Zniknął z mojej głowy, a ja zaczęłam ciężko dyszeć, to było straszne, widzieć śmierć mi bliskich, a to wspomnienie z Ho? Dlaczego stała się taka? Czy to że ona tak zabijała to prawda? Czy to tylko wytwór Szkarłatnego? I czemu mam dwie różne wersje wspomnień z nią? Umarła? Czy uciekła? Nic nie rozumiem. Nic.

Narrator

Dziewczyna nie mogąc poradzić sobie ze wszystkim co się dzieje zemdlała, nie pomagało jej w tym także to że była wycieńczona i osłabiona przez rany. W czasie gdy ona spała spokojnie na łóżku szpitalnym przyglądał się jej pewien młody mężczyzna, patrzył na nią łagodnym wzrokiem i uśmiechał się delikatnie. Gdy był pewien że ona śpi i się nie obudzi wszedł do Sali przez okno i pogłaskał ją po twarzy. „Jeszcze trochę musisz pocierpieć, ale to już nie długo. Jeszcze tylko trochę i twoje życie się ustatkuje. Jednak musisz poradzić sobie z jedną osobą i uratować ją przed nią samą. Bo inaczej nigdy nie zaznasz spokoju. Żegnaj Megi, jeszcze się spotkamy”. Złożył delikatny pocałunek na czole dziewczyny, po czym zniknął z Sali nie pozostawiając za sobą żadnych śladów.


~   ~   ~
Rozdział bardzo słaby i do dupy moim zdaniem ; / Mało co się dzieje, ale niestety inaczej się nie dało. Jeszcze musicie poczekać na rozwój akcji trochę. Przepraszam że tak długo ale miałam wyjazd, potem szkoła i w ciul nauki, no a teraz choróbsko mnie złapało i leżałam z 40 stopniami gorączki -.- ale na szczęście jest lepiej i dałam radę napisać. Mam nadzieje że następny będzie lepszy ^.^

5 komentarzy:

  1. Witam, witam,
    moim zdaniem rozdział dobry, on był potrzebny, Moegi dowiedziała się o Naruto, zastanawia mnie dlaczego nic nie pamięta, czy to zrobił Naruto dla bezpieczeństwa, czy ten cały „szkarłatny”... Mam wrażenie, że na końcu pojawił się sam Naruto we własnej osobie.. Czekam na następny rozdział...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  2. Helo;d
    Jak zawsze notka bardzo dobra;d nie wiem co Ty od niej chcesz^^
    Mi sie jak zawsze podobała;d
    Pozdrawiam i zycze weny;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Wg mnie rozdział na prawde dobry,nic do dodania;)
    Pozdrawiam i czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej,
    rozdział dobry, Moegi dowiedziała się o Naruto ale zastanawia czemu nic nie pamięta... czy Naruto za tym stoi czy Szkarłatny... odnoszę wrażenie, że na końcu pojawił się Naruto we własnej osobie...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń
  5. Hej,
    dobry rozdział, Moegi już dowiedziała się o Naruto, ale nic nie pamięta... Naruto za tym stoi czy jednak Szkarłatny? odnoszę wrażenie, że pojawił się nam Naruto we własnej osobie...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Iza

    OdpowiedzUsuń

Komentarz? Dla was to tylko dwie minutki, dla mnie? Duma i radość że komuś podoba się moja twórczość. Dzięki temu próbuje jak najszybciej dać wam następny kawałek historii. Dziękuje :)