W czasie gdy Itachi leżał nie przytomny w szpitalu, Piąta
siedziała w swoim biurze i rozmyślała o Naruto „Brakuje mi Ciebie, twojego
entuzjazmu, wiem że udawałeś debila, ale to też w tobie lubiłam, chociaż często
doprowadzało mnie do białej gorączki … po słowach Ucichy… jestem prawie pewna
że dołączyłeś do Nawakiego, i Dana. Mam nadzieje że nie cierpisz już tak jak
kiedyś … i że jest ci dobrze. Nie będzie już tak samo, nic już nie będzie takie
same, ale będę silna, dla was wszystkich i chcę z dumą reprezentować stanowisko
Hokage. Dla was!”. Tsunade myślałaby więcej o drogich jej osobach, jednak ktoś
zapukał do drzwi, a po głośnym „WEJŚĆ” kobiety do pomieszczenia wszedł Kakashi
ze swoją drużyną kłaniając się lekko.
-Witam Piąta, chcieliśmy złożyć raport z naszego zwiadu.
-Dobrze! Mówcie, byle szybko bo mam dużo pracy.
-Hai! No więc wyspa jest całkowicie zniszczona, wszelkie drzewa krzewy są wydarte wraz z korzeniami, jakby tam wojna przeszła, ale nie wiemy co się stało w czasie drogi spotkaliśmy Itachiego Ucichę, jednak zaraz po spotkaniu go zemdlał. W jego ramionach była właśnie ta niebieskowłosa dziewczyna, od razu widać było że jest w ciężkim stanie więc wziąłem Uciche, Sakurze zleciłem wziąć tą dziewczynę, a chłopcom kazałem sprawdzić pole walki. Nasza dwójka wróciła z rannymi i resztę historii już znasz, a Sasuke opowie Ci o tym co znaleźli.-Piąta popatrzyła na młodego Uciche z wyczekiwaniem, a ten ze swoim stałym wyrazem twarzy zaczął mówić.
-Tak więc Hokage-sama razem z Sai’m ruszyliśmy dalej w stronę pola walki, w sumie nie musieliśmy biec daleko bo po 1,5 h dotarliśmy do centrum walki. Dało się to zauważyć po największych zniszczeniach i wielkiej ilości krwi. Co jak co, ale ta bitwa musiała być naprawdę niezła, ten teren jest jak po wojnie, niestety z wyspy to już nici, zero zieleni, zero ziół.
-Ugh… Poradzimy sobie jakoś mów dalej!
-Nie wiem co robił tam Itachi z tą dziewczyną – imię brata wywarczał – ale to na pewno nie oni walczyli, to prawda Itachi jest potężny, ale ci którzy tam walczyli są dużo lepsi od niego. Ich potęga to jakby podwójna moc mojego brata, nie wiem nawet czy nie są jeszcze silniejsi. Nie znaleźliśmy tam nikogo. Nie wiem czy coś, lub ktoś tam był, ale po przeszukaniu całego terenu jedynymi znaleziskami były skrawki ubrań, jakieś dziwne kunai no i oczywiście krew. Podejrzewam że w środku tej masakry leżał jakiś człowiek, znajdowało się tam duże skupisko czerwonej cieczy, ale ktoś musiał go zabrać lub coś innego. Nie wiem kto to był i co się z nim stało… już go nie było gdy my się tam znaleźliśmy.- kobieta słuchała go, a z każdym kolejnym słowem na jej twarzy widać było coraz większe zdenerwowanie.
-C-co ?! Jego ciało zniknęło ?! Cholera! Kakashi! Masz wziąć cały oddział ANBU i jeszcze raz dokładnie przeszukać tą wyspę! Macie się dowiedzieć o każdej szczelinie, każdej najmniejszej dziurce! Rozumiemy się ?! Ja muszę jak najszybciej porozmawiać z Itachim! Aha! I Sasuke.. NIE MASZ PRAWA TKNĄĆ MAŁYM PALCEM ITACHIEGO UCICHY, W PRZECIWNYM RAZIE WTRĄCE CIĘ DO WIĘZIENIA!! ROZUMIEMY SIĘ ?! – widząc że Sasuke skrzywił się na imię brata, a na jego twarz wpłynął cyniczny uśmieszek Tsunade wykrzyczała groźbę w stronę Ucichy. „Dobrze że szyby są dźwiękoszczelne bo była by niezła jazda w wiosce”- odetchnął z ulgą Kakashi, a Ucicha odezwał się:
-Niby dlaczego?! Przecież to wredny zdrajca, co nie ma prawa żyć! Zabójca ! Mojego klanu, rodziców. Nawet własną dziewczynę zabił! Wytłumacz mi to Piąta! MAM PRAWO WIEDZIEĆ!
-Jeszcze raz podniesiesz na mnie głos ty wstrętny smarkaczu, a zobaczysz co znaczy moja siła! Nie waż się go nazwać zdrajcą! Rozumiemy się?! Jest bohaterem tej wioski! I ja ci nie musze nic mówić, lepiej uważaj na słowa. Myślisz gówniarzu że z koleżanką rozmawiasz? Zobaczysz… tylko dotkniesz Ucichy, a możesz mi się więcej na oczy nie pokazywać. A jeśli chcesz coś wiedzieć to spytaj jego! Jedno gorsze słowo na niego… a koniec twego bycia ninja ty niewdzięczniku! A teraz wypad! Pieprzony smarkacz, myśli że jest mi równy.. pff! Jeszcze zobaczy co potrafi Tsunade. – ostatnie słowa wypowiedziała gdy drużyna 7 wyszła, następnie szybko wstała i ruszyła w stronę szpitala. Gdy się tam znalazła, sprawdzając mniej więcej wyniki badań Megi i Itachiego, poszła najpierw do Sali chłopaka. Jednak Ucicha nadal był nieprzytomny, więc kobieta ruszyła do Sali dziewczyny. Spała tam oddychając płytko, z trudem jej twarz wykrzywiona była w grymasie bólu. Cała w bandażach, na twarzy i rękach miała szwy,a na jej barku była duża ilość czerwonego już bandażu. Tsunade popatrzyła na nią ze współczuciem i zaczęła zmieniać opatrunek z jej barku powoli sprawdzając stan rany. Skrzywiła się lekko myśląc nad bólem jaki znosić musi ta dziewczyna. „ Hmm mam nadzieje że za niedługo się obudzi. Jej stan jest stabilny więc da radę, na pewno jest silna, widać to po niej. Ciekawe kim ona jest, Itachi powiedział że jest bardzo ważna.. kocha ją? Naprawdę musze porozmawiać z tym chłopakiem… dowiedzieć się cokolwiek o tej dziewczynie! I o Naruto, jak to możliwe żeby stał się tak potężny, tak miał potencjał i był silny, ale aż tak. A ten Szkarłatny? Kto to do cholery jest?! Tyle pytań i zero odpowiedzi… ehh dobija mnie czasem ta robota. Przydałoby się trochę sake. Muszę się rozluźnić i pomyśleć. Szkoda że wcześniej nie dowiedziałam się że żył… oj Naruto… ty mały urwisie.” Hokage wstała już z miejsca, gdy leżąca dziewczyna zaczęła przeraźliwie kaszleć, popatrzyła wielkimi oczami na pacjentkę i podniosła jej głowę by wykaszlała krew którą się dusiła. Gdy to się stało położyła delikatnie głowę niebieskookiej na poduszce, a ta powoli otworzyła oczy i rozglądnęła się po Sali przestraszonym wzrokiem, gdy jej wzrok spoczął na kobiecie o wielkich piersiach, jej oczy powiększyły się jeszcze bardziej i próbowała coś powiedzieć, jednak w gardle miała sucho jak na Saharze.
-Poczekaj, jesteś wyczerpana. Dam ci wody. Nie bój się mnie, jestem Sanninka Tsunade, Piąta Hokage wioski Ukrytej w Liściach, a ty jesteś w konohańskim szpitalu. Proszę napij się.- nalała wody do szklanki i przechyliła do buzi niebieskowłosej, która przełknęła wszystko łapczywie, wzrokiem prosząc o jeszcze. Hazardzistka uśmiechnęła się lekko powtarzając czynność jeszcze dwa razy po czym popatrzyła na lekko uśmiechniętą nastolatkę. –Opowiesz mi teraz coś o sobie? Ale na spokojnie. Wtedy odpowiem na wszystkie twoje pytania.
-Dobrze… proszę pytać.
-No więc, na początek jak się nazywasz? I skąd jesteś, pierwszy raz Cię widzę, a z tego co wiem nie miałaś przy sobie opaski shinobi.
-Nazywam się Meagane Chakirache, ale mówią na mnie Megi, mam 17 lat i jestem z małej wioski Ukrytego Księżyca. Mieszkałam tam do 15 roku życia, razem z rodzicami jednak później wyruszyłam na trening razem z … z kim? Nie pamiętam z kim … Ale mianowicie wyruszyłam na trening i przez dwa lata wędrowaliśmy po świecie razem z ee kimś tam. Wtedy dołączył do nas Itachi Ucicha, którego poznałam w dzieciństwie, uciekł do naszej wioski i mieszkał w niej przez 3 lata, a następnie stał się szpiegiem w Akatsuki. Naprawdę wybitny shinobi i świetny przyjaciel, o właśnie czy jest tu Itachi? Czemu do mnie nie przyszedł? I czemu jestem w szpitalu? Co się stało?- mówiła z zawrotną szybkością, co chwile zastanawiając się nad towarzyszem, po zadaniu pytań popatrzyła na kobietę, która zaraz zaczęła mówić.
-Widzę że nie pamiętasz niektórych zdarzeń… to pewnie amnezja, ale przypomnisz sobie. Jesteś w szpitalu po uczestniczeniu w walce Naruto Namikaze i kogoś nazwanego Szkarłatnym. Itachi jest w innej Sali, jak na razie nie przytomny. Jest ranny, ale lżej od Ciebie. Ty Megi za to miałaś bardzo ciężkie obrażenia i przeszłaś długą operację. Jestem zaskoczona że tak szybko się obudziłaś, normalnie trwało by to o wiele dłużej.
-Jaka amnezja? Pamiętam wszystko doskonale. Szkarłatny?! Pamiętam coś z tej walki, ale tam byłam tylko ja i Itachi, niech mi Pani nie mówi o jakimś Naturo? Czy kimś. Nie pamiętam nikogo takiego! To niemożliwe, wiem że walczyliśmy z nim we dwójkę, a potem on nas powalił, ale nie zabił. Nie wiem dlaczego, oszczędził nas. Ostatnie co pamiętam to jego śmiech, mój płacz i to jak Ucicha brał mnie na ręcę. Ale dlaczego ja płakałam? Nie pamiętam. No cholera! Mam pustkę w głowie! Czy z Itachim wszystko ok? Mógłby być ze mną w jednej Sali? Boje się być tu sama.
-Amnezja, nie pamiętasz Naruto, ale on na pewno był tam i podróżował z tobą. Tylko dlaczego nie pamiętasz jedynie jego? Coś jest nie tak … Może to jakieś jutsu? Możliwe że ktoś namieszał w twoich wspomnieniach. Dobrze, zaraz zlecę przywieść tutaj Ucichę. A ty leż spokojnie. Zresztą i tak nie możesz się ruszać, a co z twoją regeneracją? Dlaczego jest taka szybka?
-Z tego co kojarzę, to gdy byłam ledwo żywa, ktoś mi pomógł, ale nie wiem kto to. Od tego czasu szybciej się regeneruje. Człowiek ten uratował mi życie. Tylko dlaczego?
-Hai, rozumiem już wszystko, a teraz odpoczywaj. Zaraz wyśle kogoś i przyjdzie tu razem z Itachim. A i witamy w Konoha.
-Witam Piąta, chcieliśmy złożyć raport z naszego zwiadu.
-Dobrze! Mówcie, byle szybko bo mam dużo pracy.
-Hai! No więc wyspa jest całkowicie zniszczona, wszelkie drzewa krzewy są wydarte wraz z korzeniami, jakby tam wojna przeszła, ale nie wiemy co się stało w czasie drogi spotkaliśmy Itachiego Ucichę, jednak zaraz po spotkaniu go zemdlał. W jego ramionach była właśnie ta niebieskowłosa dziewczyna, od razu widać było że jest w ciężkim stanie więc wziąłem Uciche, Sakurze zleciłem wziąć tą dziewczynę, a chłopcom kazałem sprawdzić pole walki. Nasza dwójka wróciła z rannymi i resztę historii już znasz, a Sasuke opowie Ci o tym co znaleźli.-Piąta popatrzyła na młodego Uciche z wyczekiwaniem, a ten ze swoim stałym wyrazem twarzy zaczął mówić.
-Tak więc Hokage-sama razem z Sai’m ruszyliśmy dalej w stronę pola walki, w sumie nie musieliśmy biec daleko bo po 1,5 h dotarliśmy do centrum walki. Dało się to zauważyć po największych zniszczeniach i wielkiej ilości krwi. Co jak co, ale ta bitwa musiała być naprawdę niezła, ten teren jest jak po wojnie, niestety z wyspy to już nici, zero zieleni, zero ziół.
-Ugh… Poradzimy sobie jakoś mów dalej!
-Nie wiem co robił tam Itachi z tą dziewczyną – imię brata wywarczał – ale to na pewno nie oni walczyli, to prawda Itachi jest potężny, ale ci którzy tam walczyli są dużo lepsi od niego. Ich potęga to jakby podwójna moc mojego brata, nie wiem nawet czy nie są jeszcze silniejsi. Nie znaleźliśmy tam nikogo. Nie wiem czy coś, lub ktoś tam był, ale po przeszukaniu całego terenu jedynymi znaleziskami były skrawki ubrań, jakieś dziwne kunai no i oczywiście krew. Podejrzewam że w środku tej masakry leżał jakiś człowiek, znajdowało się tam duże skupisko czerwonej cieczy, ale ktoś musiał go zabrać lub coś innego. Nie wiem kto to był i co się z nim stało… już go nie było gdy my się tam znaleźliśmy.- kobieta słuchała go, a z każdym kolejnym słowem na jej twarzy widać było coraz większe zdenerwowanie.
-C-co ?! Jego ciało zniknęło ?! Cholera! Kakashi! Masz wziąć cały oddział ANBU i jeszcze raz dokładnie przeszukać tą wyspę! Macie się dowiedzieć o każdej szczelinie, każdej najmniejszej dziurce! Rozumiemy się ?! Ja muszę jak najszybciej porozmawiać z Itachim! Aha! I Sasuke.. NIE MASZ PRAWA TKNĄĆ MAŁYM PALCEM ITACHIEGO UCICHY, W PRZECIWNYM RAZIE WTRĄCE CIĘ DO WIĘZIENIA!! ROZUMIEMY SIĘ ?! – widząc że Sasuke skrzywił się na imię brata, a na jego twarz wpłynął cyniczny uśmieszek Tsunade wykrzyczała groźbę w stronę Ucichy. „Dobrze że szyby są dźwiękoszczelne bo była by niezła jazda w wiosce”- odetchnął z ulgą Kakashi, a Ucicha odezwał się:
-Niby dlaczego?! Przecież to wredny zdrajca, co nie ma prawa żyć! Zabójca ! Mojego klanu, rodziców. Nawet własną dziewczynę zabił! Wytłumacz mi to Piąta! MAM PRAWO WIEDZIEĆ!
-Jeszcze raz podniesiesz na mnie głos ty wstrętny smarkaczu, a zobaczysz co znaczy moja siła! Nie waż się go nazwać zdrajcą! Rozumiemy się?! Jest bohaterem tej wioski! I ja ci nie musze nic mówić, lepiej uważaj na słowa. Myślisz gówniarzu że z koleżanką rozmawiasz? Zobaczysz… tylko dotkniesz Ucichy, a możesz mi się więcej na oczy nie pokazywać. A jeśli chcesz coś wiedzieć to spytaj jego! Jedno gorsze słowo na niego… a koniec twego bycia ninja ty niewdzięczniku! A teraz wypad! Pieprzony smarkacz, myśli że jest mi równy.. pff! Jeszcze zobaczy co potrafi Tsunade. – ostatnie słowa wypowiedziała gdy drużyna 7 wyszła, następnie szybko wstała i ruszyła w stronę szpitala. Gdy się tam znalazła, sprawdzając mniej więcej wyniki badań Megi i Itachiego, poszła najpierw do Sali chłopaka. Jednak Ucicha nadal był nieprzytomny, więc kobieta ruszyła do Sali dziewczyny. Spała tam oddychając płytko, z trudem jej twarz wykrzywiona była w grymasie bólu. Cała w bandażach, na twarzy i rękach miała szwy,a na jej barku była duża ilość czerwonego już bandażu. Tsunade popatrzyła na nią ze współczuciem i zaczęła zmieniać opatrunek z jej barku powoli sprawdzając stan rany. Skrzywiła się lekko myśląc nad bólem jaki znosić musi ta dziewczyna. „ Hmm mam nadzieje że za niedługo się obudzi. Jej stan jest stabilny więc da radę, na pewno jest silna, widać to po niej. Ciekawe kim ona jest, Itachi powiedział że jest bardzo ważna.. kocha ją? Naprawdę musze porozmawiać z tym chłopakiem… dowiedzieć się cokolwiek o tej dziewczynie! I o Naruto, jak to możliwe żeby stał się tak potężny, tak miał potencjał i był silny, ale aż tak. A ten Szkarłatny? Kto to do cholery jest?! Tyle pytań i zero odpowiedzi… ehh dobija mnie czasem ta robota. Przydałoby się trochę sake. Muszę się rozluźnić i pomyśleć. Szkoda że wcześniej nie dowiedziałam się że żył… oj Naruto… ty mały urwisie.” Hokage wstała już z miejsca, gdy leżąca dziewczyna zaczęła przeraźliwie kaszleć, popatrzyła wielkimi oczami na pacjentkę i podniosła jej głowę by wykaszlała krew którą się dusiła. Gdy to się stało położyła delikatnie głowę niebieskookiej na poduszce, a ta powoli otworzyła oczy i rozglądnęła się po Sali przestraszonym wzrokiem, gdy jej wzrok spoczął na kobiecie o wielkich piersiach, jej oczy powiększyły się jeszcze bardziej i próbowała coś powiedzieć, jednak w gardle miała sucho jak na Saharze.
-Poczekaj, jesteś wyczerpana. Dam ci wody. Nie bój się mnie, jestem Sanninka Tsunade, Piąta Hokage wioski Ukrytej w Liściach, a ty jesteś w konohańskim szpitalu. Proszę napij się.- nalała wody do szklanki i przechyliła do buzi niebieskowłosej, która przełknęła wszystko łapczywie, wzrokiem prosząc o jeszcze. Hazardzistka uśmiechnęła się lekko powtarzając czynność jeszcze dwa razy po czym popatrzyła na lekko uśmiechniętą nastolatkę. –Opowiesz mi teraz coś o sobie? Ale na spokojnie. Wtedy odpowiem na wszystkie twoje pytania.
-Dobrze… proszę pytać.
-No więc, na początek jak się nazywasz? I skąd jesteś, pierwszy raz Cię widzę, a z tego co wiem nie miałaś przy sobie opaski shinobi.
-Nazywam się Meagane Chakirache, ale mówią na mnie Megi, mam 17 lat i jestem z małej wioski Ukrytego Księżyca. Mieszkałam tam do 15 roku życia, razem z rodzicami jednak później wyruszyłam na trening razem z … z kim? Nie pamiętam z kim … Ale mianowicie wyruszyłam na trening i przez dwa lata wędrowaliśmy po świecie razem z ee kimś tam. Wtedy dołączył do nas Itachi Ucicha, którego poznałam w dzieciństwie, uciekł do naszej wioski i mieszkał w niej przez 3 lata, a następnie stał się szpiegiem w Akatsuki. Naprawdę wybitny shinobi i świetny przyjaciel, o właśnie czy jest tu Itachi? Czemu do mnie nie przyszedł? I czemu jestem w szpitalu? Co się stało?- mówiła z zawrotną szybkością, co chwile zastanawiając się nad towarzyszem, po zadaniu pytań popatrzyła na kobietę, która zaraz zaczęła mówić.
-Widzę że nie pamiętasz niektórych zdarzeń… to pewnie amnezja, ale przypomnisz sobie. Jesteś w szpitalu po uczestniczeniu w walce Naruto Namikaze i kogoś nazwanego Szkarłatnym. Itachi jest w innej Sali, jak na razie nie przytomny. Jest ranny, ale lżej od Ciebie. Ty Megi za to miałaś bardzo ciężkie obrażenia i przeszłaś długą operację. Jestem zaskoczona że tak szybko się obudziłaś, normalnie trwało by to o wiele dłużej.
-Jaka amnezja? Pamiętam wszystko doskonale. Szkarłatny?! Pamiętam coś z tej walki, ale tam byłam tylko ja i Itachi, niech mi Pani nie mówi o jakimś Naturo? Czy kimś. Nie pamiętam nikogo takiego! To niemożliwe, wiem że walczyliśmy z nim we dwójkę, a potem on nas powalił, ale nie zabił. Nie wiem dlaczego, oszczędził nas. Ostatnie co pamiętam to jego śmiech, mój płacz i to jak Ucicha brał mnie na ręcę. Ale dlaczego ja płakałam? Nie pamiętam. No cholera! Mam pustkę w głowie! Czy z Itachim wszystko ok? Mógłby być ze mną w jednej Sali? Boje się być tu sama.
-Amnezja, nie pamiętasz Naruto, ale on na pewno był tam i podróżował z tobą. Tylko dlaczego nie pamiętasz jedynie jego? Coś jest nie tak … Może to jakieś jutsu? Możliwe że ktoś namieszał w twoich wspomnieniach. Dobrze, zaraz zlecę przywieść tutaj Ucichę. A ty leż spokojnie. Zresztą i tak nie możesz się ruszać, a co z twoją regeneracją? Dlaczego jest taka szybka?
-Z tego co kojarzę, to gdy byłam ledwo żywa, ktoś mi pomógł, ale nie wiem kto to. Od tego czasu szybciej się regeneruje. Człowiek ten uratował mi życie. Tylko dlaczego?
-Hai, rozumiem już wszystko, a teraz odpoczywaj. Zaraz wyśle kogoś i przyjdzie tu razem z Itachim. A i witamy w Konoha.
Perspektywa Megi
„Czemu mam taką dziwną pustkę w głowie? Jakby blokada, ale
przed czym? Przecież wszystko pamiętam. Co to jest? I Konoha… coś mi to mówi,
stąd jest Itachi! I ktoś jeszcze, ale kto? Co się stało że nie pamiętam tego
kogoś. I ta dziwna pustka, jakby ktoś mi zabrał część serca… To boli, cholernie
boli. Straciłam coś, bardzo ważnego. Tylko dlaczego nie pamiętam co? Sprawka
Szkarłatnego… i dlaczego mnie nie porwał gdy miał okazję? Nic z tego nie
rozumiem…”-myśląc tak patrzyłam na piękny, wielki księżyc widoczny z okna
szpitala. Nagle drzwi się otworzyły i wjechało duże łóżko z leżącym na nim i
lekko się uśmiechającym Itachim.
-Braciszku! Jak ja cię dawno nie widziałam! Co tu się w ogóle dzieje?- chciałam rzucić się na chłopaka ale nie mogłam się ruszyć, w ciele czułam okropny ból, a moja głowa bolała jakby miała eksplodować.
-Leż spokojnie, twoje ciała jest w ciężkim stanie. Masz pełno ran otwartych jak i wewnętrznych, najgorzej z twoim barkiem, a i radzę nie robić żadnych dziwnych, głupich min bo na twojej twarzy jest pełno szwów.- sztywno odezwał się jakiś głos, a gdy popatrzyłam na niego ukazała mi się starsza, rudowłosa kobieta ze znudzoną twarzą. Odstawiła łóżko chłopaka obok mojego i wyszła z Sali trzaskając drzwiami. Wtedy popatrzyłam na niego, a on uśmiechał się lekko, jednak oczy miał puste, takie smutne bez tych radosnych iskierek gdy był przy… no właśnie przy kim? Muszę z nim o tym pogadać …
-Witaj Megi, jak się czujesz? Co z twoim barkiem?
-Itachi? Co się stało? J-ja nie pamiętam czegoś, czuje jakbym coś straciła, a-ale nie wiem co. Dlaczego masz takie smutne oczy? Czy coś zrobiłam? Nie rozumiem.. – zignorowałam jego pytania i zaczęłam pytać jąkając się co chwile, a w moich oczach pojawiły się łzy. Czarnowłosy przestał się uśmiechać, a jego oczy stały się jakby jeszcze bardziej smutne.
-Ohh Megi, bardzo mi przykro… Naruto, on nie żyje przecież. Mój największy przyjaciel nie żyje, a ja nie dałem rady mu pomóc. Jedyne co obiecałem to chronić Ciebie i dotrzymam słowa, choćbym miał zginąć. Megi ? Czemu tak dziwnie na mnie patrzysz? Co się dzieje?- popatrzył zdziwiony na moją twarz.
-K-kim jest ten Naruto? Już druga osoba mi o nim mówi, a ja pierwszy raz o nim słyszę… Co się dzieje Itachi? Czemu masz taki przerażony wzrok?
-J-jak to kim jest Naruto? Przecież to twój ukochany, jak możesz go nie pamiętać? Megi? Co jest? Jak to możliwe? Czego jeszcze nie pamiętasz?
-Tylko j-jego. Nie wiem kto to … i jak może być moim ukochanym ktoś kogo nie znam?! Nic nie rozumiem.- zaczęłam cicho łkać, patrząc na chłopaka swoimi wielkimi oczami.
-Przeklęty Szkarłatny… zabije skurwiela! Opowiem ci o wszystkim siostrzyczko, ale to będzie dłuuuga i smutna historia. Opowieść o miłości Meagane Chakirache i Naruto Namikaze. O twojej miłości, która była najpiękniejszą jaką widziałem.
-Braciszku! Jak ja cię dawno nie widziałam! Co tu się w ogóle dzieje?- chciałam rzucić się na chłopaka ale nie mogłam się ruszyć, w ciele czułam okropny ból, a moja głowa bolała jakby miała eksplodować.
-Leż spokojnie, twoje ciała jest w ciężkim stanie. Masz pełno ran otwartych jak i wewnętrznych, najgorzej z twoim barkiem, a i radzę nie robić żadnych dziwnych, głupich min bo na twojej twarzy jest pełno szwów.- sztywno odezwał się jakiś głos, a gdy popatrzyłam na niego ukazała mi się starsza, rudowłosa kobieta ze znudzoną twarzą. Odstawiła łóżko chłopaka obok mojego i wyszła z Sali trzaskając drzwiami. Wtedy popatrzyłam na niego, a on uśmiechał się lekko, jednak oczy miał puste, takie smutne bez tych radosnych iskierek gdy był przy… no właśnie przy kim? Muszę z nim o tym pogadać …
-Witaj Megi, jak się czujesz? Co z twoim barkiem?
-Itachi? Co się stało? J-ja nie pamiętam czegoś, czuje jakbym coś straciła, a-ale nie wiem co. Dlaczego masz takie smutne oczy? Czy coś zrobiłam? Nie rozumiem.. – zignorowałam jego pytania i zaczęłam pytać jąkając się co chwile, a w moich oczach pojawiły się łzy. Czarnowłosy przestał się uśmiechać, a jego oczy stały się jakby jeszcze bardziej smutne.
-Ohh Megi, bardzo mi przykro… Naruto, on nie żyje przecież. Mój największy przyjaciel nie żyje, a ja nie dałem rady mu pomóc. Jedyne co obiecałem to chronić Ciebie i dotrzymam słowa, choćbym miał zginąć. Megi ? Czemu tak dziwnie na mnie patrzysz? Co się dzieje?- popatrzył zdziwiony na moją twarz.
-K-kim jest ten Naruto? Już druga osoba mi o nim mówi, a ja pierwszy raz o nim słyszę… Co się dzieje Itachi? Czemu masz taki przerażony wzrok?
-J-jak to kim jest Naruto? Przecież to twój ukochany, jak możesz go nie pamiętać? Megi? Co jest? Jak to możliwe? Czego jeszcze nie pamiętasz?
-Tylko j-jego. Nie wiem kto to … i jak może być moim ukochanym ktoś kogo nie znam?! Nic nie rozumiem.- zaczęłam cicho łkać, patrząc na chłopaka swoimi wielkimi oczami.
-Przeklęty Szkarłatny… zabije skurwiela! Opowiem ci o wszystkim siostrzyczko, ale to będzie dłuuuga i smutna historia. Opowieść o miłości Meagane Chakirache i Naruto Namikaze. O twojej miłości, która była najpiękniejszą jaką widziałem.
~ ~ ~
Heeej: ) Mam nadzieje że wam się podoba. Wiem że nie jest
najdłuższy, ale tak jakoś wyszło. Następny rozdział pewnie jak wrócę czyli na
przełomie końca lutego/ początku marca. Na pewno jest pełno błędów, ale jak to
ja, nie umiem pisać bez nich. Do zobaczenia ! ^.^