piątek, 18 października 2013

Rozdział 9

-To koniec... nauczyłem Cię wszystkiego co potrafiłem, a teraz... musimy porozmawiać. -siedzący wśród książek, zwoi pergaminów blondyn podniósł głowę i popatrzył zdziwiony na starszego mężczyznę. Odłożył czytaną właśnie księgę, po czym cały zdrętwiały zmienił pozycję, krzywiąc się lekko patrzył wyczekująco na Torę. Białowłosy usiadł powoli nie przejmując się morderczymi spojrzeniami blondyna i zaczął mówić:
- Otóż Naruto Namikaze Uzumaki, moje prawdziwe imię to Yahiko Namikaze i jestem bratem twojego ojca, Minato. Tora hanshu kōri to tylko przydomek, którego używam, mało kto wie że jestem z rodu Namikaze i nikt nie powinien się o tym dowiedzieć. Nie przerywaj mi proszę, a opowiem ci wszystko o mnie, o twoim ojcu i matce, a także o tym co musisz zrobić. Otóż niestety twoja matka na prawdę umarła, Kushina była chora, na serce i nie było dla niej nadziei, mogła przeżyć gdybyś się nie urodził, ale nie chciała nawet o tym słyszeć, kochała cię odkąd dowiedziała się że jest z tobą w ciąży. Umarła w czasie twoich narodzin, nawet nie wiesz jak szczęśliwa była mogąc cię zobaczyć, przytulić i poznać. Kochałem ją jak siostrę, którą poniekąd dla mnie była i zaopiekowałem się tobą, gdy mnie o to poprosiła jednak...
-A tata? Co z nim?
-Miałeś mi nie przerywać młody, dojdziemy do niego. Właśnie miałem mówić o twoim ojcu, a więc...

~Retrospekcja~

Kushina leżała na łóżku, niestety już martwa, obok niej siedział Yahiko, przytulając małe, nadzwyczaj spokojne dziecko, chłopca, który mimo że nie spał, miał zamknięte oczy. Kawałek dalej stał Minato, Yondaime Hokage, wioski Liścia - ojciec chłopca. Płakał, jego czy były czerwone, pełne nieustannie płynących po policzkach kryształowych łez. Twarz zdążyła już mu spuchnąć, a mimo to uśmiechał się lekko patrząc na syna, podszedł powoli do brata biorąc dziecko i ostrożnie przytulając je do siebie. Jednak gdyby nie szybka reakcja białowłosego, dziecko leżałoby na ziemi, szybko popatrzył na malucha, którego oczy świeciły na czerwono, tęczówka była całkowicie czarna, a w jej środku tlił się mały płomyk. Mężczyzna zdziwił się tym, jednak zaraz popatrzył na brata z którym działo się coś dziwnego, upadł na kolana krzycząc w niebo głosy, położył się tarzając po ziemi i trzymając się za głowę.
- Minato! Minato, co się dzieje?! Bracie?!
-Zabierz stąd Naruto, szybko!
- Ale co się dzieje?!
Yahiko nie dostał odpowiedzi, jego brat znowu zaczął krzyczeć, białowłosy słyszał trzask łamanych kości i skrzywił się na myśl cierpienia brata. Minato zaczął się zmieniać, jego włosy zmieniły kolor na czerwony i znacznie się wydłużyły, a oczy stały się czarne, z pleców wyrosły mu wielkie czarne skrzydła, a strój diametralnie się zmienił.
- Szybko, zabieraj stąd Naru i uciekaj bracie! Yahiko, ja dłużej nie dam rady! Argggh!
-Bracie? Minato? Wszystko dobrze?- w odpowiedzi usłyszał tylko przerażający śmiech.
-Twój żałosny braciszek już nie operuje tym ciałem, teraz jest moje, a on nie żyje. Nazywam się Szkarłatny, i od teraz jestem panem wszystkiego.- zaśmiał się znowu, a następnie wyciągnął wielki czarny miecz, z czerwoną rękojeścią, po czym wycelował ją w dziecko, ułożone w ramionach Yahiko.
-Oddaj mi to dziecko, gdy je zabije, wszystko się dopełni.
-NIGDY!
-Więc zabiorę Ci je siłą idioto... - słysząc to białowłosy dotknął szybko ciała Kushiny i zniknął, ale miecz zdążył rozciąć policzek dziecka robiąc na nim bliznę, ciągnącą się do szczęki. Yahiko użył techniki teleportacji i wraz z rodziną przeniósł się do małej rezydencji Namikaze, nikomu nie znanej...

~ ~

- Co? To niemożliwe... Kłamiesz Tora! Kłamiesz!
- Nie kłamie Naru, popatrz na swój policzek, podejrzewam że zawsze zastanawiałeś się skąd to masz, to odpowiedź.
-A-ale mój tato?! Mój tato Szkarłatnym? Własny ojciec chce mnie zabić?! To niemożliwe! NIE!
- Posłuchaj mnie młody, to nie jest twój ojciec, to tylko jego ciało, opanowane przez duszę starożytnego mściciela, który znajdował się w tobie, gdy się obudziłeś. Twoim przeznaczeniem, Naru jest go zabić.
-Ja? Mam zabić własnego ojca? Myślisz że dam radę? Wierzysz w to? I jakim cudem cię nie pamiętam, co? Wujku ...
- Tak, ty to zrobisz i ja to wiem. Twoja pamięć została wymazana i w wieku 4 lat przeniesiono cię do Konohy, gdzie się wychowywałeś. Twój wygląd został zmieniony i twoja chakra zablokowana, ale dzięki mnie odblokowałeś wszystko, a teraz jeśli pozwolisz młody, to przywrócę twój normalny wygląd. - Namikaze podszedł do blondyna kładąc mu dłoń na czole i składając rękę w pieczęci, a wygląd młodszego zaczął się nieznacznie zmieniać. Na końcach jego złotych włosów pojawił się czarny i biały kolor, zyskał też kilka takich pasemek. Jego oczy zmieniły kolor, były czarne z czerwonym płomieniem, w którym były złote iskierki- symbol że rozwinął swoje umiejętności. Jego strój także się zmienił, miał na sobie teraz czarną siatkową koszulkę, na którą założony miał czarny podkoszulek z wycięciami, jego spodnie, także czarne do kostki, ze ściągaczami przy nogawkach miały na udzie emblemat ognia, taki jak w jego oczach. Na tym miał założony czarny płaszcz ze złotym tygrysem przepasanym czerwonymi i białymi płomieniami. Yahiko uśmiechnął się widząc, że blizny z twarzy chłopaka zniknęły, a na płaszczu pojawił się także czerwony lis posiadający 9 ogonów. Twarz Naruto nieznacznie zmieniła kształt, a sam chłopak poczuł się jakby dopiero teraz był w swoim ciele, czuł że teraz jest prawdziwym sobą. Poczuł także wypełniającą jego żyły moc. Na jego ramieniu pojawiła się miniaturka Kuramy( taki sam jak ten mały Kurama w Naruto Shippuuden) uśmiechającego się nieznacznie, a po lewej stronie blondyna, na pasie pojawił się przepiękny miecz, pełen dziwnych znaków jak i na ostrzu tak i na rękojeści. Białowłosy nie pozwolił jednak otworzyć oczu bratankowi, włożył rękę do kieszeni wyciągając z niej długi wisior, taki sam jak jego, tyle że z płomieniem, takim samym jak na spodniach i w oczach blondyna.
- Możesz otworzyć oczy, Naruto.- chłopiec jednak nie zdążył tego zrobić, gdy padł jak długi obok stojącego Yahiko „ Jego ciało już nie wytrzymało… i tak bardzo dużo zniósł, ale to dobrze bo gdy się obudzi nie będę już w jego ciele, będzie już je miał dla siebie”. Nie zwracając większej uwagi na Naru złożył około stu skomplikowanych pieczęci „wychodząc” z głowy i ciała chłopaka.

Młody Namikaze obudził się pod wielkim drzewem, przykryty dużym kocem. Wysoko ułożone Słońce wskazywało że jest koło 13, obok chłopaka znajdowała się nabita na wystruganą gałęź upieczona ryba, bardzo duża ryba, a kawałeczek dalej niewielkie ognisko „Jedz” usłyszał w głowie Naruto i nie zastanawiając się nad niczym szybko sięgnął po posiłek zajadając ze smakiem. Dopiero teraz rozglądnął się po okolicy, przed nim znajdowało się duże, przejrzyste jezioro i wiele różnokolorowych kwiatów, roślin. Gdy skończył jeść, Naru podszedł do jeziora by umyć twarz i ręce, jednak przyglądając się w tafli wody zaniemówił, to był on, a jednak zdawało się że ktoś całkiem inny, ale czuł się dobrze nawet bardzo dobrze. Podobało mu się to co widział, wiedział że teraz to prawdziwy on.
- Wow, to na serio ja? Wyglądam…
-… jak pełnoprawny Namikaze Naruto, wyjątkowy chłopak z klanu Namikaze, władca ognia, a teraz i… lodu. – przestraszony chłopak zaczął szukać osoby, do której należał ten potężny głos, pokręcił głową zrezygnowany gdy nie zauważył nikogo, a w ten przed nim zmaterializował biały tygrys, w czarno złote pasy i wtedy usłyszał w myślach „ teraz możemy się tak komunikować, jak na razie będę się pokazywał tylko w tej formie, jako twój doradca, przyjaciel i towarzysz. Musimy ruszać Naruto, jak widzisz oddałem ci kontrolę nad twoim ciałem i popatrz na swój strój. Obejrzyj go dokładnie” . Na jego płaszczu pokazały się kawałki lodu, to samo stało się na emblematach na jego spodniach i wisiorze, a także na oczach. „Wierze w młodego, da sobie radę i wtedy Minato zaznasz spokoju, w końcu, po tylu latach. Będziesz mógł umrzeć.”
- Jestem władcą lodu? Ale jak, jakim cudem? Yahiko, przecież ty…
-„Hai, jesteś. Oddałem ci dużą część mojej mocy, chciałem to zrobić więc lepiej nic głupiego nie mów.”
-Arigatou wujku. – mówiąc to Naruto przytulił się do wielkiego tygrysa.
Nie zwlekając długo chłopak ze zwierzęciem ruszyli w drogę, w stronę Konohy. Po drodze chcieli wstąpić jeszcze do Suny, do Kazekage a po wizycie w Konosze Naruto obiecał sobie znaleźć Meg, zrobić to za wszelką cenę. Namikaze biegli przez bardzo długi czas, gdy już zbliżali się do Suny zobaczyli wielki wybuch dobiegający z samego centrum wioski. Patrząc po sobie, młodszy szybko złożył pieczęcie i siadając na tygrysa zawołał „ Hiraishin no justu” w ten sposób znajdując się dużo bliżej upragnionego celu. Widząc co się tam dzieje, miecz trzymany w ręku Naruto upadł na ziemie, a on sam zaniemówił… to było… PIEKŁO.

~ ~
Ohayo! Od razu chcę wszystkich bardzo serdecznie przeprosić :/ ale niestety nie mam rady, rozdziały tutaj nie będą pojawiać się za często i też nie będą zbyt długie. Powód jest prosty brak czasu, szkoła i problemy osobiste. Notka mnie nie satysfakcjonuje, no ale jest. Możecie mnie za to znienawidzić, przestać czytać mój blog itp. ale ja niestety tego nie zmienię. Do następnego :)